WSTĘP
Teoria prawa
konstytucyjnego nie stworzyła modelu prezydentury w poszczególnych systemach
sprawowania władztwa państwowego. Niedostateczna jest również egzegeza pojęcia
głowy państwa. Przyjęło się zamiennie używać tego terminu z pojęciem
prezydenta. Zaważyły na tym z pewnością względy stylistyczne i norma językowa.
Trzeba jednak mieć świadomość co do różnicy w prawnej konotacji obu określeń.
W każdym ustroju
politycznym głowa państwa jest instytucją szczególną, stanowi bowiem uosobienie
jedności i ciągłości państwa oraz w zasadniczy sposób przesądza o jego
charakterze ustrojowym. Głowa państwa łączy jednoosobowo cechy kierownictwa
państwa i interesów państwa, personifikując władzę państwową.
W niniejszej pracy
przedstawiona zostanie pozycja ustrojowa prezydenta jako głowy państwa w
różnych krajach posiadających odmienne systemy sprawowania władztwa państwowego.
W rozdziale pierwszym
opisana zostanie pozycja ustrojowa prezydenta w systemie rządów parlamentarno-gabinetowym
na przykładzie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Już we wstępie należy
zaznaczyć, iż nie mamy tu do czynienia z klasycznym modelem
parlamentarno-gabinetowym, a systemem, w którym prezydent jest jednym z członów
bardziej złożonej egzekutywy. Modyfikacje klasycznego systemu parlamentarnego
dotyczą zarówno zwiększenia uprawnień władzy wykonawczej (np. wprowadzenie
odpowiedzialności rządu w postaci konstruktywnego wotum nieufności,
zagwarantowanie udziału prezydenta w procedurze powołania rządu oraz
wzmocnienie pozycji ustrojowej premiera) jak również umocnienia pozycji
parlamentu (brak ustawodawstwa delegowanego, osłabienie weta zawieszającego
prezydenta, wprowadzenie odpowiedzialności politycznej zarówno rządu jak i
ministrów). Konstytucja Rzeczypospolitej Polski w art. 10 ust. 2 zalicza
prezydenta do organów władzy wykonawczej. Szczegółowo reguluje jego pozycję
ustrojową, a także zasady wyboru w rozdziale V. Ponadto niektóre jego
kompetencje określone są w pozostałych rozdziałach, w kompleksowych
unormowaniach dotyczących pewnych instytucji lub rozwiązań ustrojowych (np.
powoływania rządu). Rozdział pierwszy niniejszej pracy będzie dotyczył tych
właśnie zagadnień. Pierwsza część rozdziału poruszać będzie kwestie związane ze
sposobem wyboru i kadencją prezydenta, natomiast część druga opisywała będzie
jego kompetencje (w tym prerogatywy).
W rozdziale drugim
opisana zostanie pozycja ustrojowa prezydenta w systemie rządów
semiprezydenckim na przykładzie Prezydenta Republiki Francuskiej. System
semiprezydencki, zwany również prezydencko-parlamentarnym, półprezydenckim czy
też mieszanym, wyróżniany jest pod wpływem doktryny francuskiej dopiero od lat
siedemdziesiątych naszego stulecia. W systemie tym egzekutywa jest dwuczłonowa.
Prezydent wybierany jest w wyborach powszechnych i dysponuje własnymi
kompetencjami umożliwiającymi mu kontrolowanie działalności zarówno parlamentu
jak i rządu (oraz wpływania na ich działalność), a także rozstrzygania
konfliktów między parlamentem i rządem. Prezydent ponosi jedynie
odpowiedzialność konstytucyjną. Rząd jest powoływany przez prezydenta i
odpowiada politycznie zarówno przed nim jak i przed parlamentem. Kompetencje
ustawodawcze parlamentu są zazwyczaj ograniczane poprzez np. ustalenie w
konstytucji rzeczowego zakresu regulacji ustawowej i przekazanie pozostałych
materii do normatywnej regulacji rządu, a także poprzez wprowadzenie
specjalnych procedur uchwalania ustaw z pominięciem normalnego trybu
ustawodawczego (np. referendum zarządzane przez prezydenta). Zachowując
systematykę pierwszego rozdziału pracy, pierwsza część rozdziału drugiego
poruszać będzie kwestie związane ze sposobem wyboru i kadencją Prezydenta
Republiki Francuskiej, natomiast część druga opisywała będzie jego kompetencje.
W rozdziale trzecim opisana zostanie pozycja ustrojowa
prezydenta w systemie rządów prezydenckim na przykładzie Prezydenta Stanów
Zjednoczonych Ameryki. Cechą charakterystyczną systemu prezydenckiego jest
dążność, do jak najdalszej realizacji zasady podziału władzy. W zamierzeniach
twórców sytemu widoczna jest dążność do jak największej separacji władz,
zwłaszcza pomiędzy legislatywą a egzekutywą. Władze te nie mają jednak
funkcjonować w oderwaniu od siebie, pozostawione im zostały kompetencje mające
na celu zapewnienie wzajemnego oddziaływania. Rozdział został oparty o
przedstawianą już wyżej systematykę.
W
ostatnim, czwartym rozdziale opisana zostanie pozycja ustrojowa prezydenta w
systemie rządów gabinetowo-parlamentarnym na przykładzie Prezydenta Republiki
Federalnej Niemiec. Ze względu na specyfikę ustrojową Niemiec system ten bywa
również często określany mianem systemu kanclerskiego. Głowa państwa w tym
systemie dysponuje nielicznymi kompetencjami wykonawczymi; większość z nich ma
charakter jedynie formalny lub reprezentacyjny; z reguły akty urzędowe głowy
państwa wymagają kontrasygnaty. Większość kompetencji władzy wykonawczej
realizuje rząd (gabinet). Na jego czele stoi kanclerz, będący jego organem
kierowniczym i odpowiadający za jego działalność przed parlamentem. Ministrowie
kierują podległymi działami administracji państwowej i są w znacznym stopniu
niezależni od kanclerza, ale muszą działać w ramach nakreślonej przez niego
linii politycznej. Pozycja kanclerza jest wzmocniona kilkoma czynnikami, np.
prawem decydowania o organizacji i zakresie działania ministerstw, uprawnieniem
do ustalania wytycznych polityki wewnętrznej i zagranicznej działania
ministerstw. W systemie tym jedynie kanclerz jest odpowiedzialny politycznie
przed parlamentem za działalność rządu (ministrowie odpowiadają przed nim, a
nie przed parlamentem). Tak jak wcześniej, pierwsza część rozdziału poruszać
będzie kwestie związane ze sposobem wyboru i kadencją prezydenta, natomiast
część druga opisywała będzie jego kompetencje.
Przy
redakcji pracy wykorzystane zostały publikacje wybitnych polskich
przedstawicieli doktryny prawa konstytucyjnego (L. Garlicki, W. Skrzydło, A.
Szmyt, A. Bałaban, K. Działocha czy P. Winczorek).
Rozdział 1.
Pozycja ustrojowa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
Przywrócenie
urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej nastąpiło w wyniku porozumienia zawartego
przy Okrągłym Stole w kwietniu 1989 roku, a następnie nowelizacji Konstytucji
Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z 22 lipca 1952 roku[1],
dokonanej w tym samym czasie. Prezydent PRL, a po kolejnej nowelizacji tej
Konstytucji – Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, był sukcesorem Rady Państwa
będącej w latach 1952-1989 w Polsce kolektywną głową państwa. Przejął zatem
część uprawnień tej Rady, inne zaś (na przykład wydawanie dekretów) zostały
zniesione; nabył także nowe uprawnienia (na przykład prawo zawieszającego weta
wobec ustaw, prawo rozwiązania Sejmu przed upływem kadencji w określonych
Konstytucją przypadkach i tym podobne).[2]
Istotna
zmiana w położeniu ustrojowym Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej nastąpiła w
wyniku nowelizacji Konstytucji z 1990 roku, ustanawiającej zasadę, w myśl
której urząd ten obsadzany będzie w drodze wyborów powszechnych. Jakkolwiek
Mała Konstytucja z 1992 roku[3]
oraz Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z 2 kwietnia 1997 roku przyniosły
liczne dalsze korekty i modyfikacje, podstawowy kształt urzędu Prezydenta
Rzeczypospolitej nie uległ od 1989 roku zmianie.
Konstytucja posługuje się jako
równoważnymi nazwami: „Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej” i „Prezydent
Rzeczypospolitej”. W użyciu potocznym znajdują się też nazwy „Prezydent RP”
oraz „Prezydent”. W ostatnim przypadku nazwa ta obejmować też może urząd
prezydenta miasta albo prezydenta (przewodniczącego) jakiejś organizacji.
1.1. Wybór i kadencja
Prezydent
Rzeczypospolitej jest wybierany przez Naród w wyborach powszechnych, równych,
bezpośrednich i w głosowaniu tajnym na pięcioletnią kadencję i może być
ponownie wybrany tylko raz. Powoływanie głowy państwa w wyborach powszechnych
nadaje temu urzędowi szczególny status ustrojowy. Prezydent jest organem niezależnym
od Sejmu i Senatu, od układu politycznego ukształtowanego w izbach. Jego
legitymacja do sprawowania władzy publicznej oparta jest bezpośrednio na woli
suwerena – Narodu. Można zatem sądzić, że Prezydent powoływany w wyborach
powszechnych winien mieć szeroki zakres zadań oraz dysponować odpowiednio
rozbudowanymi kompetencjami. Przykładu w tym względzie dostarczają amerykański
system prezydencki i francuski system półprezydencki.[4]
Nie zawsze jednak tak się dzieje. Rozwiązania przyjęte w Polsce sytuują się,
rzec można, w połowie drogi między systemem francuskim a systemem parlamentarno-gabinetowym,
w którym pozycja szefa państwa jest stosunkowo skromna.[5]
Współczesny ustrój państwowy Rzeczypospolitej Polskiej określić można mianem
zreformowanego systemu parlamentarno-gabinetowego ze stosunkowo silną pozycją
Prezydenta.[6] Ponieważ
wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej nie dokonuje się w okręgach wyborczych,
lecz w skali całego kraju, termin „wybory równe” oznacza jedynie to, iż każdy
wyborca dysponuje taką samą liczbą głosów (jednym).[7]
Kwestia wagi głosu tu nie powstaje.
Kadencja
Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej trwa pięć lat i rozpoczyna się w dniu, w
którym Prezydent obejmuje urząd (por. art. 130). Kadencji Prezydenta nie można
w ramach obowiązującej Konstytucji przedłużyć. Jedyny przypadek, w którym z
mocy samego prawa następuje jej przedłużenie, wiąże się z wprowadzeniem stanu
nadzwyczajnego (art. 228 ust. 7).[8]
Bieg kadencji Prezydenta Rzeczypospolitej związany jest z osobą, która sprawuje
ten urząd. Gdyby więc z jakichś powodów (por. art. 131 ust. 2) urząd ten został
opróżniony przed zakończeniem pięcioletniego okresu, nowy Prezydent wybierany
jest nie na czas do upływu kadencji swojego poprzednika, lecz na nową, własną, pięcioletnią
kadencję.[9]
Prezydent
Rzeczypospolitej Polskiej może być wybrany ponownie tylko raz, to jest na drugą
pięcioletnią kadencję. Łącznie więc dana osoba może być Prezydentem przez
dziesięć lat (art. 127 ust. 2). Należy stąd wyciągnąć wniosek, w myśl którego
osoba sprawująca urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej przez dwie kadencje
nie może już kandydować w wyborach, w których mogłaby zostać wybrana po raz
trzeci. Nie może kandydować po raz trzeci także po przerwie, w czasie której
inna osoba sprawowała urząd Prezydenta Rzeczypospolitej.[10]
Przepis art. 127 ust. 2 nie stoi na przeszkodzie wielokrotnemu kandydowaniu tej
samej osoby na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, jeśli nie zakończyło się
ono jej wyborem.[11]
Na
urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej kandydować może nieograniczona
liczba osób (z brzmienia art. 127 ust. 4 zd. 2 wynika, że winno ich być więcej
niż jedna). Zgłoszenie kandydata możliwe jest tylko na podstawie pisemnego
poparcia (w formie własnoręcznych podpisów) co najmniej 100 000 obywateli
mających prawo wybierania do Sejmu (tj. czynne prawo wyborcze). W odróżnieniu
od kandydatów na posłów i senatorów (art. 100 ust. 1) kandydata na Prezydenta
Rzeczypospolitej Polskiej nie mogą zgłaszać partie polityczne, chyba że poprze
go swymi podpisami co najmniej 100 000 obywateli.[12]
Na
Prezydenta Rzeczypospolitej wybrany zostaje kandydat, który otrzymał więcej niż
połowę ważnie oddanych głosów. Jeżeli żaden z kandydatów nie uzyska wymaganej
większości, czternastego dnia po pierwszym głosowaniu przeprowadza się ponowne
głosowanie. W ponownym głosowaniu wyboru dokonuje się spośród dwóch kandydatów,
którzy w pierwszym głosowaniu otrzymali kolejno największą liczbę głosów.
Jeżeli którykolwiek z tych dwóch kandydatów wycofa zgodę na kandydowanie, utraci
prawo wyborcze lub umrze, w jego miejsce do wyborów w ponownym głosowaniu
dopuszcza się kandydata, który otrzymał kolejno największą liczbę głosów w
pierwszym głosowaniu.[13]
W takim przypadku datę ponownego głosowania odracza się o dalsze 14 dni. Na Prezydenta
Rzeczypospolitej wybrany zostaje kandydat, który w ponownym głosowaniu otrzymał
więcej głosów.[14]
Artykuł
127 ust. 4 wprowadza zasadę wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w
dwóch turach głosowania. Jest ona dobrze znana w Europie w odniesieniu do
wyborów prezydenta (np. Francja, Finlandia, Bułgaria, Rumunia, Chorwacja).[15]
W pierwszej turze mogą brać udział wszystkie osoby, których kandydatura
odpowiada wymogom prawa i dzięki temu została zarejestrowana przez Państwową
Komisję Wyborczą. Za wybranego uważa się tego spośród kandydatów, który
otrzymał więcej niż połowę ważnie oddanych głosów. Stopień uczestnictwa
wyborców w akcie głosowania (frekwencja wyborcza) nie jest warunkiem
skuteczności wyborów.[16]
Jeśli w pierwszym głosowaniu (pierwsza tura) żaden z kandydatów nie uzyska
wymaganej większości głosów, w czternastym dniu od tego głosowania przeprowadza
się głosowanie kolejne i ostateczne (druga tura).[17]
Wybory
Prezydenta Rzeczypospolitej zarządza Marszałek Sejmu na dzień przypadający nie
wcześniej niż na 100 dni i nie później niż na 75 dni przed upływem kadencji
urzędującego Prezydenta Rzeczypospolitej, a w razie opróżnienia urzędu
Prezydenta Rzeczypospolitej – nie później niż w czternastym dniu po opróżnieniu
urzędu, wyznaczając datę wyborów na dzień wolny od pracy przypadający w ciągu
60 dni od dnia zarządzenia wyborów.[18]
Objęcie
urzędu, o którym mowa w art. 128 ust. l, następuje po złożeniu przez Prezydenta
Rzeczypospolitej Polskiej wobec Zgromadzenia Narodowego przysięgi (art. 130).
Dzień objęcia urzędu nie może nastąpić przed upływem kadencji ustępującego
Prezydenta. Jeśli urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej nie zostanie
opróżniony przed końcem kadencji (art. 131 ust. 2), obok nieurzędującego
jeszcze Prezydenta-elekta, działa ustępujący, dotychczasowy Prezydent.
Rozwiązanie takie, wynikające z art. 128 ust. 2, ma na celu uniknięcie
sytuacji, w której urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej byłby
nieobsadzony.[19]
Artykuł
128 ust. 2 przewiduje dwie sytuacje[20]:
I)
Pierwsza ma miejsce przypadku normalnego
upływu kadencji dotychczasowego Prezydenta Rzeczypospolitej (art. 127 ust. 2).
Marszałek Sejmu zarządza wybory Prezydenta w taki sposób, aby głosowanie w
przypadło w dniu wolnym od pracy w okresie między setnym a siedemdziesiątym
piątym dniem przed dniem upływu pięcioletniej kadencji ustępującego Prezydenta.
Chodzi tu o głosowanie, które może się później okazać głosowaniem w pierwszej
turze wyborów (art. 127 ust. 4-5).
II)
Druga sytuacja ma miejsce w przypadku
opróżnienia urzędu Prezydenta przed upływem kadencji. Zarządzenie o
przeprowadzeniu wyborów Marszałek Sejmu wydaje nie później niż w czternastym
dniu po dniu opróżnienia urzędu, a dzień głosowania wyznacza na dzień wolny od
pracy przypadający w ciągu sześćdziesięciu dni po zarządzeniu wyborów. Po
opróżnieniu urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej obowiązki głowy państwa
tymczasowo przejmuje Marszałek Sejmu (art. 131 ust. 2).
Termin,
w którym odbyć się mają wybory Prezydenta Rzeczypospolitej w przypadku
określonym w pkt l, jest tak pomyślany, aby do czasu upływu kadencji
ustępującego Prezydenta mogły być dopełnione wszystkie czynności związane z
wyborami, w tym dotyczące ustalania ich ważności (art. 129 ust. 1), a także aby
objęcie urzędu przez nowo wybranego Prezydenta zbiegło się w czasie z odejściem,
na skutek upływu kadencji, Prezydenta dotychczasowego.[21]
Gdyby z jakichś powodów realizacja tych zamiarów okazała się niemożliwa i urząd
Prezydenta nie zostałby we właściwym czasie obsadzony, obowiązki Prezydenta
tymczasowo pełnić będzie Marszałek Sejmu.[22]
Protest
przeciwko ważności wyboru przysługuje każdemu obywatelowi uprawnionemu do
głosowania (art. 62). Podstawą tego protestu może być naruszenie ustawy o
wyborze Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej lub popełnienie przestępstwa
przeciw wyborom (art. 248-251 Kodeksu karnego). Protest wnosi się do Sądu
Najwyższego zgodnie z wymogami ustawy o wyborze Prezydenta (ważne są tu
terminy, w których protest może być wniesiony i winien być rozpatrzony). Sąd
Najwyższy orzeka o ważności wyborów w drodze uchwały Izby Administracji, Pracy
i Ubezpieczeń Społecznych. W razie stwierdzenia nieważności wyborów
przeprowadza się ponowne wybory zgodnie z zasadami przyjętymi dla przypadku
opróżnienia urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej.[23]
Prezydent
Rzeczypospolitej obejmuje urząd po złożeniu wobec Zgromadzenia Narodowego
przysięgi. Uroczysta przysięga głowy państwa składana przed objęciem
urzędowania należy do tradycyjnych elementów rytuału państwowego. Rota przysięgi
nawiązuje do zasad ustroju państwowego Rzeczypospolitej Polskiej i
konstytucyjnych zadań i obowiązków jej Prezydenta.[24]
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej składa przysięgę przed specjalnie w tym
celu zwołanym posiedzeniem Zgromadzenia Narodowego jako przedstawicielstwem
suwerena-Narodu (art. 4). Przysięga może być złożona z dodaniem słów „Tak mi
dopomóż Bóg”. Ani dodanie, ani pominięcie tych słów nie wywołuje żadnych
skutków prawnych. Do czasu złożenia przysięgi Prezydent-elekt nie może
sprawować urzędu, gdyby zaś odmówił jej złożenia, urząd Prezydenta Rzeczypospolitej
Polskiej należy uznać za nieobsadzony i przeprowadzić nowe wybory.[25]
Jeżeli
Prezydent Rzeczypospolitej nie może przejściowo sprawować urzędu, zawiadamia o
tym Marszałka Sejmu, który tymczasowo przejmuje obowiązki Prezydenta
Rzeczypospolitej. Gdy Prezydent Rzeczypospolitej nie jest w stanie zawiadomić
Marszałka Sejmu o niemożności sprawowania urzędu, wówczas o stwierdzeniu
przeszkody w sprawowaniu urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej rozstrzyga Trybunał
Konstytucyjny na wniosek Marszałka Sejmu. W razie uznania przejściowej
niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Trybunał
Konstytucyjny powierza Marszałkowi Sejmu tymczasowe wykonywanie obowiązków
Prezydenta Rzeczypospolitej.[26]
Artykuł 131 ust. l przewiduje dwie sytuacje[27]:
I)
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej
przejściowo (na przykład na skutek choroby) nie może sprawować urzędu. Wówczas
zawiadamia o tym Marszałka Sejmu, który tymczasowo obowiązki te przejmuje.
II)
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej nie
może sprawować urzędu i choć jest to sytuacja, być może, przejściowa, Prezydent
nie jest w stanie osobiście (na przykład z powodu bardzo ciężkiej choroby
połączonej z utratą przytomności) osobiście zawiadomić o tym Marszałka Sejmu.
Wówczas Marszałek Sejmu występuje do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie
przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta, a gdy Trybunał ją stwierdzi,
tymczasowo przekazuje Marszałkowi Sejmu obowiązki Prezydenta Rzeczypospolitej
Polskiej. Oddanie w takich okolicznościach decyzji w ręce Trybunału
Konstytucyjnego ma zapobiec bezpodstawnemu, a przez to bezprawnemu przejęciu
władzy prezydenckiej przez Marszałka Sejmu. Trybunał Konstytucyjny winien
oprzeć swoje rozstrzygnięcie na podstawie dowodów i zgodnie z prawdziwym
obrazem wydarzeń.
Marszałek
Sejmu tymczasowo, do czasu wyboru nowego Prezydenta Rzeczypospolitej, wykonuje
obowiązki Prezydenta Rzeczypospolitej w razie:
1)
śmierci Prezydenta
Rzeczypospolitej,
2)
zrzeczenia się urzędu przez
Prezydenta Rzeczypospolitej,
3) stwierdzenia
nieważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej lub innych przyczyn nieobjęcia
urzędu po wyborze,
4) uznania
przez Zgromadzenie Narodowe trwałej niezdolności Prezydenta Rzeczypospolitej do
sprawowania urzędu ze względu na stan zdrowia, uchwałą podjętą większością co
najmniej 2/3 głosów ustawowej liczby członków Zgromadzenia Narodowego,
5)
złożenia Prezydenta
Rzeczypospolitej Polskiej z urzędu orzeczeniem Trybunału Stanu.
Jeżeli
Marszałek Sejmu nie może wykonywać obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej,
obowiązki te przejmuje Marszałek Senatu. Osoba wykonująca obowiązki Prezydenta
Rzeczypospolitej nie może postanowić o skróceniu kadencji Sejmu.[28]
Artykuł
131 ust. 2 rozstrzyga przede wszystkim o tym, w jakich przypadkach pojawia się
stan, w którym urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej został opróżniony
albo nie został obsadzony. Podstawową ratio
legis tego przepisu jest ochrona trwałości kadencji Prezydenta (art. 127
ust. 2). Dopiero w drugiej kolejności art. 131 ust. 2-3 rozstrzyga o tym, kto
przejmuje obowiązki Prezydenta w razie opróżnienia albo nieobsadzenia urzędu.[29]
Artykuł 131 ust. 2 pkt 1-2 i 4-5 wyczerpująco wylicza powody, dla których urząd
Prezydenta Rzeczypospolitej może zostać opróżniony, natomiast art. 131 ust. 2
pkt 3 dotyczy przypadku nieobsadzenia tego urzędu. Nie jest to, sądzić trzeba,
wyliczenie kompletne, ponieważ, choć to bardzo mało prawdopodobne, urząd
Prezydenta mógłby pozostawać nieobsadzony, ponieważ do wyborów nowego
Prezydenta nie doszło we właściwym czasie z powodu braku kandydatów lub
pojawienia się tylko jednego kandydata.[30]
Powodami,
dla których urząd Prezydenta Rzeczypospolitej po skończonej kadencji pozostaje
nieobsadzony (art. 131 ust. 2 pkt 3), jest[31]:
- stwierdzenie nieważności wyborów przez
Sąd Najwyższy (art. 129 ust. 3) i w związku z tym konieczność przeprowadzenia
nowych wyborów, co może oznaczać niedotrzymanie terminów, o których mowa w art.
128 ust. 2;
- niezłożenie przysięgi przez nowo
wybranego Prezydenta Rzeczypospolitej (na przykład śmierć Prezydenta-elekta,
odmowa, przedłużająca się ciężka choroba - por. art. 130 ust. 1) - zwróćmy
uwagę na to, że art. 131 ust. 2 pkt 1-2 i 4-5 odnoszą się do osoby, która już
była urzędującym Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej, a nie do osoby
Prezydenta-elekta.
Opróżnienie
urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, a zatem przerwanie jego kadencji,
następuje na skutek[32]:
-
śmierci Prezydenta (art. 131
ust. 2 pkt 1);
- zrzeczenia
się urzędu przez Prezydenta (art. 131 ust. 2 pkt 2); zrzeczenie to jest
prerogatywą Prezydenta (art. 144 ust. 3 pkt 30);
-
uznania przez Zgromadzenie
Narodowe trwałej niezdolności Prezydenta do sprawowania urzędu ze względu na
stan zdrowia; Zgromadzenie Narodowe podejmuje uchwałę w tej sprawie większością
co najmniej dwóch trzecich głosów (to jest trzystu siedemdziesięciu czterech)
ustawowej liczby swoich członków (art. 131 ust. 2 pkt 4); w odróżnieniu od
przypadków uregulowanych w art. 131 ust. l, w grę wchodzi tu trwała,
nieodwracalna niezdolność do sprawowania urzędu; przyjmuje się, być może zbyt
wąsko, że przyczyną takiej niezdolności może być potwierdzony wynikami badań
lekarskich, stan zdrowia (fizycznego, psychicznego) Prezydenta; Prezydent może
jednak zrzec się urzędu, zanim zapadnie uchwala Zgromadzenia Narodowego;
oddanie prawa decydowania w tej sprawie w ręce Zgromadzenia i ustanowienie
kwalifikowanej większości dwóch trzecich głosów niezbędnej do uznania trwałej
niezdolności Prezydenta do sprawowania urzędu chronić ma przez bezpodstawnym, a
więc bezprawnym przejęciem obowiązków Prezydenta przez Marszałka Sejmu, a w istocie
przed pozbawienia Prezydenta stanowiska przed upływem kadencji.
1.2. Kompetencje
Według
art. 126. ust. 1. Konstytucji RP z 1997 r. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej
jest najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej i gwarantem
ciągłości władzy państwowej, a nadto czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji,
stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i
niepodzielności jego terytorium oraz wykonuje swoje zadania w zakresie i na
zasadach określonych w Konstytucji i ustawach. Przepisy te określają pozycję
ustrojową i zadania Prezydenta Rzeczypospolitej. Prezydent Rzeczypospolitej
Polskiej jest najwyższym funkcjonariuszem państwa i, jeśli tak można
powiedzieć, uosabia państwo. Nie jest jednak jego zwierzchnikiem, naczelnikiem
czy przywódcą, choć jego wystąpienia należy traktować jako podejmowane w
imieniu i na rzecz państwa.[33]
Ani określonych przez Konstytucję jego zadań, ani postanowień dotyczących
położenia ustrojowego nie należy utożsamiać z jego kompetencjami władczymi, a
tym bardziej z prerogatywami (art. 144 ust. 2-3). Z postanowień tych i
przepisów nie można wyprowadzać ustaleń odnoszących się do kompetencji
Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, ponieważ generalną zasadą interpretacji
uregulowań ustrojowych dotyczących organów władzy publicznej jest zakaz
ustalania (domniemywania) uprawnień władczych jedynie na podstawie uregulowań
określających (zwykle w kategoriach ogólnych lub za pośrednictwem klauzul
generalnych) zadania i położenie tych organów.[34]
To, w jakim zakresie i za pomocą jakich środków prawnych organy te uczestniczyć
mogą w sprawowaniu władzy publicznej, uzależnione jest od przyznanych im
kompetencji. Uregulowania, o których mowa, służyć mogą natomiast jako bardzo
istotna wskazówka interpretacyjna w przypadku konieczności dokonywania wykładni
przepisów określających kompetencje danego organu władzy publicznej.[35]
Zadania
Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej jako czynnika gwarantującego ciągłość
władzy państwowej wiążą się z jego uprawnieniami dotyczącymi osobowej obsady
rozmaitych stanowisk w organach władzy państwowej (np. art. 134 ust. 3, art.
154-155, art. 161, art. 162 ust. 3-4, art. 179, art. 183 ust. 3, art. 185, art.
194 ust. 2), wyborów do Sejmu i Senatu (art. 98 ust. 2), skracania ich kadencji
(art. 98 ust. 4-5); w tych ramach znajduje się kompleks uprawnień związanych ze
stanami nadzwyczajnymi (art. 229-231, art. 234).
Zadaniem
Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej jest czuwanie nad przestrzeganiem
Konstytucji. Realizując to zadanie, Prezydent może przed podpisaniem ustawy
wystąpić do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o zbadanie jej
konstytucyjności (art. 122 ust. 3-4), może wetować ustawę, ma prawo przed
ratyfikacją umowy wystąpić z wnioskiem do Trybunału o zbadanie jej zgodności z
Konstytucją (art. 133 ust. 2), ma prawo uruchamiać mechanizm następczej
kontroli konstytucyjności aktów normatywnych (art. 191 ust. l pkt 1). Stojąc na
straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i
niepodzielności jego terytorium, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej jest
najwyższym zwierzchnikiem Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej i z tego tytułu służą
mu liczne uprawnienia określone Konstytucją i ustawami (art. 134). Prezydent
ratyfikuje i wypowiada umowy międzynarodowe (art. 133 ust. l pkt 1), uczestniczy
we współdziałaniu z Prezesem Rady Ministrów i właściwym ministrem w sprawach
dotyczących polityki zagranicznej państwa (art. 133 ust. 3), dysponuje
uprawnieniami związanymi z ogłaszaniem stanu wojny (art. 116 ust. 2), zarządza
mobilizację i decyduje o użyciu Sił Zbrojnych do obrony Rzeczypospolitej (art.
136), ma także istotne uprawnienia dotyczące stanów nadzwyczajnych.[36]
Ponadto Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej w realizacji swoich konstytucyjnych
zadań może występować jako inicjator ustaw dotyczących materii objętych treścią
art. 126.
Prezydent
swoje zadania w tych dziedzinach realizuje w zakresie i na zasadach określonych
w Konstytucji i ustawach (art. 126 ust. 3). Warto zwrócić uwagę na to, że
niektóre kompetencje (uprawnienia władcze) Prezydenta ujęte są w ustawach (na
przykład w ustawie o stopniach i tytule naukowym z 1990 roku), a nie w
Konstytucji.[37]
Postanowienie art. 126 ust. 3 stanowi zatem realizację idei legalizmu w
działaniach organów władzy publicznej (art. 7).[38]
Znaczna
część przedsięwzięć podejmowanych przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
dla realizacji zadań określonych w art. 126 ust. 1-2 może polegać nie na użyciu
środków prawnych (korzystaniu z kompetencji), lecz na działaniach o charakterze
politycznym.[39] Są ono
trudno definiowalne w kategoriach prawnych, a bardzo istotne faktycznie.
Prezydent dysponujący osobistym autorytetem, poparciem społecznym,
umiejętnościami mediacyjnymi i perswazyjnymi może osiągnąć znaczne rezultaty,
nawet bez konieczności odwoływania się do środków prawnych. Urząd głowy państwa
należy bowiem do instytucji ustrojowych o wyjątkowo wysokim stopniu
personalizacji, dla której szczególnie istotne są osobowość, styl bycia,
wiedza, talent każdorazowego piastuna tego urzędu.[40]
Działania
Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej jako najwyższego przedstawiciela
Rzeczypospolitej w stosunkach międzynarodowych tylko częściowo dają się ująć w
kategorie prawne. Oficjalne i nieoficjalne wizyty zagraniczne Prezydenta,
przyjmowanie przez niego szefów państw, rządów i innych wysłanników państw
obcych oraz organizacji międzynarodowych, rozmowy dyplomatyczne i tym podobne
są ważną pozaprawną formą działalności Prezydenta. W tym i w innych zakresach
Prezydent ma jednak obowiązek współdziałać z Prezesem Rady Ministrów i
ministrem spraw zagranicznych oraz innymi ministrami, którzy uczestniczą w
realizacji polskiej polityki zagranicznej.[41]
Chodzi o uniknięcie dwutorowości, dublowania działań oraz konkurencji między
rządem i Prezydentem w dziedzinie, w której władze państwa winny zajmować stanowisko
jednolite i zgodne. Pamiętać przy tym trzeba, że na mocy art. 146 ust. 4 pkt 9
i 10 Konstytucji sprawowanie ogólnego kierownictwa w dziedzinie stosunków z
innymi państwami i organizacjami międzynarodowymi oraz zawieranie umów
międzynarodowych wymagających ratyfikacji należy do Rady Ministrów.[42]
Niektóre
umowy międzynarodowe mogą być ratyfikowane i wypowiadane tylko za zgodą
wyrażoną w ustawie (art. 89 ust. 1), inne nie wymagają takiej zgody.
Ratyfikacja i wypowiedzenie umowy międzynarodowej przez Prezydenta
Rzeczypospolitej jest jego uprawnieniem, lecz wymaga kontrasygnaty Prezesa Rady
Ministrów (art. 144 ust. 2).[43]
Prezydent informuje Sejm i Senat o ratyfikacji i wypowiedzeniu umowy także
wówczas, gdy zgoda na ratyfikację została wyrażona w ustawie. Prezydent
zarządza ogłoszenie umowy międzynarodowej w Dzienniku Ustaw. Jest to jego
prerogatywa (art. 144 ust. 3 pkt 7).[44]
Zawieranie (negocjowanie, podpisywanie) umów międzynarodowych wymagających
ratyfikacji należy do Rady Ministrów (art. 146 ust. 4 pkt 10) Do niej też
należy występowanie z wnioskiem do Prezydenta o ratyfikowanie danej umowy, a
także inicjatywa ustawodawcza dotycząca ustawy o wyrażeniu zgody na ratyfikację
umowy międzynarodowej przez Prezydenta, wówczas gdy uzyskanie takiej zgody jest
niezbędne.[45]
W
wykonaniu zadania, o którym mowa w art. 126 ust. 2, Prezydent może przed
ratyfikacją umowy międzynarodowej (kontrola wstępna) zwrócić się do Trybunału
Konstytucyjnego z wnioskiem o zbadanie jej zgodności z Konstytucją. Jeśli
Trybunał orzeknie, że umowa jest z Konstytucją sprzeczna, Prezydent nie może
jej ratyfikować, nawet gdyby uzyskał na to zgodę wyrażoną w ustawie.[46]
Wspomnieć tu należy, że z wnioskiem o zbadanie konstytucyjności już
ratyfikowanej umowy międzynarodowej (kontrola następcza) mogą wystąpić podmioty
wskazane w art. 188 ust. l, przy czym w najszerszym zakresie prawo to mają
podmioty wymienione w art. 188 ust. l pkt l, w tym Prezydent Rzeczypospolitej
Polskiej.[47]
Mianowanie
i odwoływanie pełnomocnych przedstawicieli Rzeczypospolitej w innych państwach
i organizacjach międzynarodowych jest uprawnieniem Prezydenta. Wykonanie tego
uprawnienia wymaga kontrasygnaty Prezesa Rady Ministrów (art. 144 ust. 2).
Oznacza to, że Prezydent mógłby nie powołać lub nie odwołać danej osoby z
zajmowanego stanowiska, ale nie mógłby jej powołać lub odwołać wbrew stanowisku
premiera. Przyjmowanie listów uwierzytelniających i odwołujących obcych
przedstawicieli jest tradycyjną czynnością głowy państwa o charakterze
protokolarnym.[48]
Artykuł
134 należy do grupy przepisów Konstytucji określających kompetencje Prezydenta
w realizacji zadań wskazanych w art. 126 ust. 2, to jest związanych z
zapewnieniem bezpieczeństwa państwa, jego suwerenności i nienaruszalności
granic. Warto zauważyć, że bardzo istotne zadania w tym zakresie ciążą też na
Radzie Ministrów, drugim konstytucyjnym organie władzy wykonawczej (art. 146
ust. 4 pkt 8 i 11).
Prezydent
Rzeczypospolitej jest najwyższym zwierzchnikiem Sił Zbrojnych co jednak nie
oznacza, że jest ich naczelnym dowódcą. Nie jest to wyłącznie funkcja
tytularna, lecz wiąże się z nią szereg istotnych uprawnień. Część z nich
wyrażona jest wprost w przepisach Konstytucji (np. art. 134 ust. 3-5, art.
136), inne powinny być szczegółowo określone w ustawie, o której mowa w art.
134 ust. 6.
Zwierzchnictwo
nad Siłami Zbrojnymi Prezydent sprawuje za pośrednictwem Ministra Obrony
Narodowej. Dotyczy to czasu pokoju. Nie oznacza to, że minister ten podlega
Prezydentowi, lecz to, że jest on łącznikiem między głową państwa a personelem
i jednostkami organizacyjnymi Sił Zbrojnych. Wnioskując a contrario, w czasie wojny zwierzchnictwo to powinno mieć
bezpośredni charakter lub też, biorąc pod uwagę treść art. 134 ust. 4, powinno
być realizowane za pośrednictwem Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych.[49]
Akty urzędowe Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, o których mowa w art. 134
ust. 3-5, podlegają kontrasygnacie Prezesa Rady Ministrów (art. 144 ust. 2), a
część z nich podejmowana jest na wniosek Prezesa Rady Ministrów (art. 134 ust.
4) albo Ministra Obrony Narodowej (art. 134 ust. 5). Ogranicza to swobodę
decyzyjną Prezydenta, lecz jej całkowicie nie wyklucza.[50]
Stosownie
do art. 135. organem doradczym Prezydenta Rzeczypospolitej w zakresie
wewnętrznego i zewnętrznego bezpieczeństwa państwa jest Rada Bezpieczeństwa
Narodowego. Rada Bezpieczeństwa Narodowego ma więc status organu doradczego, nie
może tym samym mieć uprawnień decyzyjnych. Ewentualne decyzje podejmowane w
zakresie, w jakim działa Rada, podejmowane są przez Prezydenta Rzeczypospolitej
Polskiej zgodnie z odrębnymi przepisami Konstytucji i ustaw.[51]
Skład Rady nie jest przez Konstytucję określony. Decyduje o nim w ramach ustaw
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, a uprawnienie Prezydenta w tym względzie
jest jego prerogatywą (art. 144 ust. 2 pkt 26). Tryb działania Rady może być
określony przez Prezydenta zarządzeniem (art. 142 ust. 1).
Nabycie
obywatelstwa następuje w różny sposób. Jednym z nich jest nadanie obywatelstwa
cudzoziemcowi na jego wniosek przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Jest
to tak zwany akt naturalizacji. Prawo nadawania obywatelstwa jest prerogatywą
Prezydenta (art. 144 ust. 3 pkt 19). Nadanie to następuje w drodze
postanowienia (art. 142 ust. 2).[52]
Obywatel polski może zrzec się obywatelstwa (art. 34 ust. 2). Wiąże się to z
nabyciem obywatelstwa innego państwa. Nie jest to jednak prawo, z którego
korzystać można w sposób swobodny. Zrzeczenie się obywatelstwa jest skuteczne
jedynie wówczas, gdy wyrazi na nie zgodę Prezydent Rzeczypospolitej w drodze
postanowienia (art. 142 ust. 2). Kompetencja Prezydenta w tej mierze jest jego
prerogatywą (art. 144 ust. 3 pkt 19). Obywatel polski nie może utracić wbrew
swej woli polskiego obywatelstwa (por. art. 34 ust. 2). Tym bardziej nie może
go zostać pozbawiony aktem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Wniosek taki,
poza postanowieniem art. 34 ust. 2 Konstytucji, wynika a contrario z art. 137, ponieważ mowa w nim jedynie o nadawaniu
obywatelstwa, a nie o jego odbieraniu.[53]
Otrzymanie
orderu lub odznaczenia nie jest prawem podmiotowym jednostki, lecz honorową
nagrodą, którą Rzeczpospolita wyróżnia obywateli i cudzoziemców zasłużonych dla
naszego kraju w różnych dziedzinach. Wykaz orderów i odznaczeń oraz zasady ich
nadawania określa ustawa. Prawo nadawania orderów i odznaczeń jest prerogatywą
Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej (art. 144 ust. 3 pkt 16). Prezydent nadaje
order lub odznaczenie w drodze postanowienia (art. 142 ust. 2).[54]
Prawo
zwracania się z orędziem do Narodu lub do jego przedstawicieli jest tradycyjnym
uprawnieniem (tu: prerogatywą – art. 144 ust. 3 pkt 8) głowy państwa. Orędzie w
rozumieniu art. 140 może być pismem lub (częściej) przemówieniem skierowanym do
członków jednej lub obu izb parlamentu (Zgromadzenia Narodowego), w którym
Prezydent Rzeczypospolitej przedstawia swój pogląd na istotne sprawy państwa.[55]
Orędzie może zawierać sugestie dotyczące kierunków działania władz publicznych
w stosunkach wewnętrznych lub zagranicznych. Jest ono formą rzadko
wykorzystywaną i tradycyjnie ma uroczysty charakter. Orędzie Prezydenta nie może
być przedmiotem debaty parlamentarnej. Posłowie i (lub) senatorowie zapoznają
się (wysłuchują) z jego treścią, lecz nie mogą na posiedzeniu Sejmu, Senatu lub
Zgromadzenia Narodowego wypowiadać o nim sądów, zadawać Prezydentowi
Rzeczypospolitej pytań, podejmować w związku z orędziem uchwał, przeprowadzać
głosowań i tym podobne. Ma to podkreślić solenny charakter orędzia i jest to
jedna z istotniejszych cech różniących orędzie Prezydenta na przykład od expose Prezesa Rady Ministrów
zawierającego program prac rządu.[56]
W przeciwieństwie do innych prerogatyw orędzie Prezydenta Rzeczypospolitej nie
jest decyzją władczą wywołującą skutki prawne.
Prezydent
może zwracać się do obywateli w formie przemówienia (na przykład tradycyjne
przemówienie noworoczne), wywiadu prasowego, radiowego, telewizyjnego, artykułu
i tym podobne. Kwestia ta nie jest wszakże regulowana konstytucyjnie i
pozostaje w sferze faktów politycznych.
W
sprawach szczególnej wagi Prezydent Rzeczypospolitej może zwołać Radę
Gabinetową. Radę Gabinetową tworzy Rada Ministrów obradująca pod przewodnictwem
Prezydenta Rzeczypospolitej. Radzie Gabinetowej nie przysługują kompetencje
Rady Ministrów. Rada Gabinetowa jest instytucją, za której pośrednictwem
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej może się kontaktować z Radą Ministrów
występującą w pełnym składzie (art. 147 ust. 1-2 i 4) w celu omówienia spraw
państwowych szczególnej wagi. O tym, jaka sprawa zasługuje na takie omówienie,
decyduje Prezydent. On też (w ramach prerogatyw) zwołuje Radę Gabinetową i jej
przewodniczy. Rada Gabinetowa nie ma kompetencji Rady Ministrów, nie może zatem
podejmować decyzji władczych.[57]
Gdyby z przebiegu obrad Rady Gabinetowej wynikały jakieś wnioski co do
konieczności podjęcia takich decyzji, podejmuje je Rada Ministrów, Prezes Rady
Ministrów, ministrowie i (lub) Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej w ramach ich
własnych zadań i kompetencji.[58]
Prezydent
Rzeczypospolitej wydaje rozporządzenia i zarządzenia na zasadach określonych w
art. 92 i art. 93. Prezydent Rzeczypospolitej wydaje postanowienia w zakresie
realizacji pozostałych swoich kompetencji. Artykuł 142 określa formy prawne, w
których Prezydent Rzeczypospolitej podejmuje decyzje władcze, działając w
ramach kompetencji przyznanych Konstytucją i ustawami (art. 126 ust. 3). Prezydent
może stanowić akty prawa powszechnie obowiązującego w formie rozporządzeń (art.
92) i rozporządzeń z mocą ustawy, wydawanych w warunkach określonych w art.
234, oraz akty prawa o charakterze wewnętrznym w formie zarządzeń. Postanowienia
Prezydenta (art. 142 ust. 2) są indywidualnymi aktami władczymi. W tej formie
podejmowane są na przykład decyzje, o których mowa w art. 134 ust. 3-4, art.
137-139.[59] Rozporządzenia,
zarządzenia i postanowienia Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej należą do
kategorii aktów urzędowych, o których mowa w art. 144 ust. 1-2. Podlegają więc
kontrasygnacie Prezesa Rady Ministrów, chyba że na mocy art. 144 ust. 3 zostały
z niej wyłączone.[60]
Organem
pomocniczym Prezydenta Rzeczypospolitej jest Kancelaria Prezydenta
Rzeczypospolitej. Prezydent Rzeczypospolitej nadaje statut Kancelarii oraz
powołuje i odwołuje Szefa Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej. Kancelaria
Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej nie jest organem władzy publicznej, lecz
ciałem pomocniczym. Jej pracownicy nie mogą podejmować samodzielnie
jakichkolwiek decyzji władczych, a za działanie Kancelarii odpowiada Prezydent.
Kancelaria Prezydenta może natomiast prowadzić prace przygotowawcze
poprzedzające podjęcie decyzji przez Prezydenta, a także uczestniczyć w ich wykonaniu.[61]
Statut Kancelarii określający strukturę i zasady działania tego organu nadany
jest przez Prezydenta w formie zarządzenia (art. 142 ust. 1); jego wydanie
znajduje bezpośrednią podstawę w Konstytucji.[62]
Statut ten nie podlega kontrasygnacie (art. 144 ust. 3 pkt 28). Prerogatywą
Prezydenta jest też powoływanie i odwoływanie Szefa Kancelarii. Szef Kancelarii
kieruje jej pracami i jest przełożonym jej pracowników.[63]
Artykuł
144 ustanawia z kolei jedną z najważniejszych norm określających pozycję
ustrojową Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej oraz jego stosunki z rządowym
pionem władzy wykonawczej (por. art. 10 ust. 2). Jest nią obowiązek uzyskiwania
dla aktów urzędowych Prezydenta kontrasygnaty (współpodpisu) Prezesa Rady
Ministrów.[64] Aktami
urzędowymi Prezydenta są te, których podejmowanie wiąże się z realizacją przez
niego konstytucyjnych zadań i wykonywaniem kompetencji określonych Konstytucją
i ustawami.[65]
Większość aktów urzędowych Prezydenta Rzeczypospolitej to władcze akty prawne –
akty stosowania lub stanowienia prawa. Do tych pierwszych należą na przykład
powołania na rozmaite stanowiska państwowe, stosowanie prawa łaski, do drugich –
wydawanie rozporządzeń z mocą ustawy (art. 234), rozporządzeń i zarządzeń (art.
142).[66]
Są jednak też takie akty urzędowe, które nie mają charakteru władczego. Aktem
tego rodzaju jest zwracanie się przez Prezydenta z orędziem do Sejmu, Senatu
albo Zgromadzenia Narodowego (art. 140 i art. 144 ust. 3 pkt 8).[67]
Kontrasygnata
aktów urzędowych Prezydenta przez Prezesa Rady Ministrów ma podwójne znaczenie.
Po pierwsze, służy ona zachowaniu równowagi między prezydenckim a rządowym
pionem władzy wykonawczej.[68]
Brak podpisu Prezesa Rady Ministrów pod aktem urzędowym Prezydenta oznacza, że
akt ten jest nieważny (nie dochodzi do skutku). W pewnym stopniu pozwala to
premierowi na polityczne kontrolowanie działalności Prezydenta, ponieważ
ogranicza jego samodzielność decyzyjną. Prezes Rady Ministrów nie może jednak
podejmować aktów urzędowych zamiast Prezydenta. Jego rola w podejmowaniu decyzji
w dziedzinach, w których kompetencje decyzyjne należą do głowy państwa, ma
negatywny jedynie charakter (odmowa kontrasygnaty).[69]
Kontrasygnata określonego aktu urzędowego lub jakiegoś zespołu takich aktów
może być między Prezydentem a Prezesem Rady Ministrów sprawą sporną, lecz
istnienie tej instytucji narzuca im konieczność współdziałania, bez którego
niemożliwe byłoby sprawne funkcjonowanie władzy państwowej.[70]
Ma to szczególne znaczenie w okresach, w których Prezydent i Rząd należą do
przeciwnych obozów politycznych.
Po
drugie, Prezydent Rzeczypospolitej nie ponosi odpowiedzialności przed Sejmem
(odpowiedzialności parlamentarnej) za swe decyzje. Odpowiedzialność
parlamentarną ponosi natomiast Rada Ministrów i jej członkowie. Ponieważ
kontrasygnując akt urzędowy Prezydenta, odpowiedzialność przed Sejmem za ten
akt bierze na siebie Prezes Rady Ministrów, dlatego może on odmówić złożenia
pod nim swojego podpisu. Brak odpowiedzialności parlamentarnej za akty urzędowe
nie zwalnia jednak Prezydenta od ponoszenia za nie odpowiedzialności
konstytucyjnej.
Artykuł
144 ust. 2 przyjmuje zasadę powszechności kontrasygnaty. Każdy akt urzędowy,
również taki, którego podejmowanie przez Prezydenta wynika nie z Konstytucji, a
z ustawy (na przykład nadawanie tytułu profesora), podlega kontrasygnacie,
chyba że został wymieniony w art. 144 ust. 3 jako ten, którego kontrasygnata
nie dotyczy.[71] Katalog
aktów zwolnionych od obowiązku kontrasygnaty należy traktować jako zamknięty.[72]
Akty tego typu stanowią bowiem wyjątek od zasady. Gdyby Prezydent
Rzeczypospolitej Polskiej uzyskał w drodze ustawy jakieś nowe kompetencje do
podejmowania aktów urzędowych, których nie miał w dniu wejścia w życie
Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, będą one podlegały kontrasygnacie.[73]
Akty Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej wyłączone z obowiązku kontrasygnaty
określane są w doktrynie prawa jako jego prerogatywy. Również za te akty
Prezydent ponosi odpowiedzialność konstytucyjną.
Proporcje
(a należy tu wziąć pod uwagę zakres przedmiotowy i polityczno-prawne znaczenie
aktów) między aktami podlegającymi i niepodlegającymi kontrasygnacie są
niezwykle istotne dla określenia pozycji ustrojowej głowy państwa. Im
liczniejsze i im bardziej znaczące są akty wyłączone z obowiązku kontrasygnaty,
tym pozycja ta jest silniejsza.[74]
Niezwykle
ważną kwestią jest to, czy Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej ma obowiązek
podejmować akty urzędowe należące do jego kompetencji, zwłaszcza gdy są one
jego prerogatywami, czy też może odmówić ich podjęcia.[75]
Wydaje się, że przyjęcie jednolitej zasady w tym względzie byłoby niewłaściwe,
choć są przewidziane przez Konstytucję i ustawy (na przykład wydawanie
niektórych rozporządzeń wykonawczych) przypadki, gdy Prezydent jest zobowiązany
do podjęcia pozytywnej decyzji i to (niekiedy) w przewidzianym przez prawo
czasie (np. art. 98 ust. 2, art. 154, art. 155 ust. 1-2 Konstytucji). Kiedy
indziej Konstytucja pozostawia Prezydentowi prawo wyboru decyzji (np. art.
225).[76]
Gdyby jednak przyjąć, że w każdym przypadku, o którym mowa na przykład w art.
144 ust. 3, Prezydent musi podjąć decyzję pozytywną (na przykład ułaskawić
skazanego, nadać odznaczenie, powołać daną osobę na dane stanowisko), to
wówczas jego pozycja jako samodzielnego podmiotu władzy publicznej byłaby
iluzoryczna. Jednakże Prezydent, odmawiając podjęcia danej decyzji, powinien
zwracać uwagę między innymi na to, czy nie spowoduje takim działaniem
naruszenia ciągłości władzy państwowej (por. art. 126 ust. 1) lub nie naruszy
suwerenności albo bezpieczeństwa państwa (art. 126 ust. 2).[77]
Wprawdzie w wielu przypadkach Konstytucja i inne akty normatywne nie
ustanawiają terminu, w którym Prezydent powinien podjąć decyzję (pozytywną lub
negatywną) w danej sprawie, to jednak nie powinien z taką decyzją zwlekać ponad
rozsądny (zwykle krótki) czas. Jeśli jego decyzja ma być negatywna (na przykład
w sprawie powołania kogoś na określone stanowisko), to powinno jej towarzyszyć
przekonujące uzasadnienie.[78]
Prezydent
Rzeczypospolitej za naruszenie Konstytucji, ustawy lub za popełnienie
przestępstwa może być pociągnięty do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu. Postawienie
Prezydenta Rzeczypospolitej w stan oskarżenia może nastąpić uchwałą
Zgromadzenia Narodowego podjętą większością co najmniej 2/3 głosów ustawowej
liczby członków Zgromadzenia Narodowego na wniosek co najmniej 140 członków
Zgromadzenia Narodowego. Z dniem podjęcia uchwały o postawieniu Prezydenta
Rzeczypospolitej w stan oskarżenia przed Trybunałem Stanu sprawowanie urzędu
przez Prezydenta Rzeczypospolitej ulega zawieszeniu.
Przepisy
konstytucyjne dotyczą dwóch sytuacji prawnych. Pierwszą z nich jest popełnienie
przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej deliktu konstytucyjnego. Deliktem
takim jest czyn polegający na naruszeniu przez Prezydenta Konstytucji lub
ustawy w związku z zajmowanym przez niego stanowiskiem lub w zakresie jego
urzędowania. Druga sytuacja polega na popełnieniu przestępstwa. Przestępstwo to
nie musi mieć związku z deliktem konstytucyjnym i zajmowanym przez Prezydenta
stanowiskiem urzędowym.[79]
Jeśli chodzi o delikt, Prezydent ponosi odpowiedzialność konstytucyjną przed
Trybunałem Stanu zarówno w okresie trwania, jak i po zakończeniu swojej
kadencji.[80] W
przypadku przestępstwa, w tym także przestępstwa popełnionego w życiu
prywatnym, ponosi on odpowiedzialność przed sądem powszechnym po zakończeniu
kadencji, chyba że został w czasie jej trwania postawiony z tego powodu w stan
oskarżenia przed Trybunałem Stanu. Jeśli Prezydent nie odpowiada przed
Trybunałem Stanu, bieg przedawnienia takiego przestępstwa ulega zawieszeniu na
czas kadencji.[81] Podobna
zasada rządzi odpowiedzialnością za przestępstwo osoby, która dokonała jej
przed objęciem urzędu Prezydenta i nie została w tym czasie skazana przez sąd
powszechny. Jedynym więc organem, przed którym w czasie trwania kadencji Prezydent
Rzeczypospolitej Polskiej może odpowiadać za popełnione przestępstwo, jest
Trybunał Stanu. Rozwiązanie to ma chronić powagę urzędu głowy państwa, a przez
to majestat Rzeczypospolitej. Nie jest ono immunitetem sensu stricto (takim samym jak formalny lub materialny immunitet
parlamentarny), ale raczej unormowaniem wprowadzającym nietykalność osoby
Prezydenta Rzeczypospolitej.[82]
Przywilej ten nie obejmuje jednak odpowiedzialności cywilnej, którą Prezydent
ponosi na ogólnych zasadach.[83]
Postawienie
Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w stan oskarżenia za popełnienie deliktu
konstytucyjnego, a w czasie kadencji również za popełnienie przestępstwa,
odbywa się na wniosek co najmniej stu czterdziestu posłów i (lub) senatorów
(członków Zgromadzenia Narodowego). Wniosek taki zostaje przyjęty, jeśli opowie
się za nim w głosowaniu co najmniej dwie trzecie ustawowej liczby członków
Zgromadzenia (to jest trzystu siedemdziesięciu czterech). Z dniem podjęcia
takiej uchwały sprawowanie urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
ulega zawieszaniu, a jego obowiązki przejmuje Marszałek Sejmu (art. 131).[84]
Ani art. 145, ani inne przepisy Konstytucji nie wyłączają możliwości
występowania Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej przed sądem powszechnym w
innych niż oskarżony rolach procesowych, na przykład w roli oskarżyciela
prywatnego, świadka lub powoda.[85]
Kompetencje Prezydenta
odnośnie do władzy sądowniczej zdecydowano się podzielić na: a) kreacyjne, b)
władcze.
Kompetencje kreacyjne
zostały wymienione w art. 144 ust. 3 pkt 17, 20, 21, 22, 23 Konstytucji. Z
tego, że zostały one wymienione w artykule stanowiącym o prerogatywach, płynie
wniosek, że nie są one objęte kontrasygnatą. Najważniejszym uprawnieniem w
relacjach Prezydent – sądy jest powoływanie sędziów. Patrząc w szerszym ujęciu,
głowa państwa jest w istocie władna „tworzyć” trzecią władzę. Powiązanie tej
kompetencji z pozycją ustrojową prezydenta ma natomiast nadal pewne miejsce w
kontekście jego funkcji reprezentacyjnej – najwyższego przedstawiciela
Rzeczypospolitej Polskiej. Skoro tylko sądy wydają wyroki w imieniu
Rzeczypospolitej Polskiej (art. 174), to uzasadnione jest powoływanie sędziów
przez organ państwa, który uosabia majestat Rzeczypospolitej, spełnia doniosłą
rolę symboliczną oraz jako jedyny reprezentuje państwo jako całość (ius repraesentationis omnimodae)[86].
Dobór kadry sędziowskiej powinien odbywać się w sposób merytoryczny i nie
budzący wątpliwości co do tego, że osoba powołana na stanowisko sędziego
należycie wykona powierzoną funkcję. Chodzi zatem o taką interpretację
kompetencji, która zapewnia realizację nakazu kształtowania procedury
wyłaniania sędziów w sposób szczególnie obiektywny, oparty o jednoznaczne
kryteria, przy respektowaniu zasady zaufania do stanowionego prawa i
apolityczności urzędu.[87]
Powołanie sędziów odbywa się w ramach kooperacji dwóch organów: a) KRS, która
pełni rolę organu inicjatywnego, b) Prezydenta, jako organu decyzyjnego.
Prezydent nie ma prawnego obowiązku uwzględniania wniosku KRS, a więc nie można
jego pozycji sprowadzić jedynie do woli „notariusza”, potwierdzającego
podejmowane gdzie indziej decyzje. Artykuł 179 wyraźnie określa wystąpienie KRS
mianem „wniosku”, co wskazuje jego niewiążący materialnie charakter, nawet
jeśli złożenie wniosku jest koniecznym elementem procedury; trzeba więc uznać,
że Prezydent ma pełną swobodę wyboru pomiędzy kandydatami i nie musi się
kierować liczbą uzyskanych przez nich głosów. Natomiast niedopuszczalne byłoby
powołanie osoby spoza grona kandydatów, bowiem art. 183 ust. 3 wyraźnie używa określenia
„powołuje… spośród kandydatów”.[88]
„Jeśli uznać, że
prezydent na zasadzie checks and balances,
ma mieć realny wpływ na procedurę nominacyjną, należy stworzyć system gwarancji
chroniący kandydatów na sędziów”.[89]
Władza sądownicza w zasadzie sytuowana jest „najbliżej” obywatela, gdyż to ona
w przeważającej mierze kształtuje sferę jego obowiązków prawnych. Sądy i
Trybunały pełnią wreszcie w społeczeństwie ogromną funkcję edukacyjną,
kształtując świadomość prawną obywateli. To głos sądów, a nie głos parlamentów
jest uważany za głos prawa.[90]
W art. 144 ust. 3 pkt 20
Konstytucji RP unormowane jest uprawnienie do powoływania Pierwszego Prezesa
Sądu Najwyższego, które uszczegółowione zostało w rozdziale „Sądy i Trybunały”
w art. 183 ust. 3. Stosownie do niego „Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego
powołuje Prezydent Rzeczypospolitej na sześcioletnią kadencję spośród
kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego”.
Podobnie uregulowana została sytuacja Prezesa NSA, którego zgodnie z pkt 22
ust. 3 art. 144 również powołuje Prezydent. Art. 185, analogicznie do art. 183
ust. 3, normuje procedurę powołania. Zatem „Prezesa Naczelnego Sądu
Administracyjnego powołuje Prezydent Rzeczypospolitej na sześcioletnią kadencję
spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Naczelnego
Sądu Administracyjnego”. Natomiast kompetencja powołania Prezesa i Wiceprezesa
Trybunału Konstytucyjnego, zawarta w pkt 21, konkretyzowana jest w identyczny
sposób jak dwóch poprzednich, z tym że pomija czas, w którym pełnią oni
powierzone im funkcje. Zgodnie bowiem z art. 194 ust. 2 „Prezesa i Wiceprezesa
Trybunału Konstytucyjnego powołuje Prezydent Rzeczypospolitej spośród
kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Trybunału Konstytucyjnego”.
W gestii Prezydenta leży również powoływanie prezesów SN i wiceprezesów NSA
(art. 144 ust. 3 pkt 23).
Takie ukształtowanie
prezydenckiej prerogatywy nie było spowodowane chęcią wzmocnienia samodzielnej
pozycji Prezydenta, lecz zaakcentowania niezależności sądownictwa od rządu i
podległych mu organów.[91]
„Ponadto wskazanie, że dana kompetencja jest prerogatywą osobistą, oznacza, iż
jej wykonywanie nie odbywa się z udziałem i na odpowiedzialność czynnika
rządowego. Wyłączenie czynnika rządowego powinno być tutaj interpretowane jako
wzmocnienie gwarancji apolityczności. Nie musi jeszcze oznaczać, że prezydent
dysponuje swobodą oceny, tak zwanym luzem decyzyjnym, w szczególności zaś nie
jest dopuszczalne przyjęcie, że nie jest związany prawem, w tym kompetencjami
innych organów”.[92]
Powoływanie sędziów jest bardzo doniosłym aktem w „demokratycznym państwie
prawa”, bo to właśnie oni stosują to prawo w największym zakresie.
Doprowadzenie zatem do arbitralności Prezydenta w powoływaniu sędziów byłoby
sytuacją wysoce niestosowną. Dlatego właśnie odmowa powołania danej osoby na
sędziego powinna być należycie umotywowana i w sposób całkowicie obiektywny i
wyczerpujący. Nie można doprowadzić również do sytuacji, w której osoba
sprawująca urząd Prezydenta będzie opóźniała podejmowanie decyzji w sprawie
powoływania sędziów lub też traktowała ten obowiązek jako uprawnienie, z
którego skorzystanie uzależniać będzie od swojej dobrej woli. Nie można także
sprowadzać roli Prezydenta do roli czysto formalnej. Prawidłowe odbieranie tej
prerogatywy wydaje się następujące: z tego, że powoływanie sędziów jest
konstytucyjnym obowiązkiem głowy państwa nie płynie obowiązek pozytywnego
uwzględnienia wszystkich przedstawionych przez Krajową Radę Sądownictwa
kandydatur, ale odmowa aprobaty dla danej kandydatury musi być wyczerpująco
uzasadniona.
Kompetencją
o charakterze władczym jest prawo łaski. Uprawnienie to jest prerogatywą (art.
144 ust. 3 pkt 18), zatem kontrola ze strony rządu jest tu w analogiczny sposób
wyłączona jak w odniesieniu do powoływania sędziów. W przepisie art. 139 zd. 2 ustanowiona została jedna i dodać
trzeba, że jedyna przesłanka negatywna zastosowania prawa łaski przez
Prezydenta. Mianowicie „prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez
Trybunał Stanu”. W razie zaistnienia wskazanej przesłanki nie istnieje
możliwość zastosowania prawa łaski, a w razie jego zastosowania osoba
piastująca urząd Prezydenta naraża się na odpowiedzialność konstytucyjną. Poza
tym jednym wypadkiem możliwość zastosowania prawa łaski nie jest niczym
limitowana. „Przedmiotem ułaskawienia mogą być kary orzeczone za
przestępstwa (przez sądy powszechne i wojskowe), a także kary orzeczone w
procesie karno-administracyjnym”.[93]
W doktrynie wymienia się jeszcze jeden
warunek, że w razie skorzystania przez Prezydenta z tego uprawniania „nie jest
jednak możliwa zamiana kary czy środka karnego na nieprzewidziany rodzajowo w
kodeksie karnym”.[94]
Podnoszony jest także w dyskusji argument, że
„Prezydent nie dysponuje odpowiednim aparatem do dokonywania rzetelnej oceny
setek lub tysięcy wniosków o ułaskawienie, co w istocie wypacza ratio tej instytucji. Ponadto zbyt
częste stosowanie prawa łaski może być uznane za przejaw dezawuowania pozycji
sądów; wydaje się więc, że akt ułaskawienia nie powinien być polemiką z sądem
czy kwestionowaniem wyroku sądowego. Ułaskawienie powinno stanowić indywidualny
akt Prezydenta wobec osoby, która prosi, aby z różnych względów – ludzkich,
zdrowotnych czy społecznych – skorzystał ze swojej prerogatywy i darował lub
złagodził ciążącą na tej osobie karę”.[95]
Rozdział 2. Pozycja ustrojowa Prezydenta Republiki
Francuskiej
Konstytucja
V Republiki ustanowiła nową koncepcję roli Prezydenta Republiki, którego
władza została wzmocniona w porównaniu z ograniczeniami, jaki na ten urząd
nakładały dyspozycje Konstytucji III oraz IV Republiki. Znaczący jest już sam
fakt, że Konstytucja z 1958 r. omawia rolę prezydenta Republiki w rozdziale II
(rozdział I odnosi się do suwerenności), podczas gdy ta z 1946 r. materię tę
regulowała w dopiero w rozdziale IV, za parlamentem i rządem.[96]
Zjawisko to, stanowiące jedną z głównych innowacji V Republiki, nasuwa pytanie
o właściwe miejsce Prezydenta Republiki w tym systemie. Zważywszy na to, że
system polityczny ustanowiony w 1958 r. pozostaje systemem parlamentarnym,
wzmocnienie znaczenia głowy państwa powoduje pojawienie się niespotykanych
dotychczas trudności. Chodzi mianowicie o delikatną kwestię relacji
wewnętrznych w ramach władzy wykonawczej, tzn. między Prezydentem Republiki a
premierem. Aby dobrze zrozumieć miejsce zajmowane przez prezydenta Republiki we
francuskim systemie instytucjonalnym trzeba przypomnieć tryb jego wyboru i czas
trwania kadencji oraz przywołać jego prerogatywy.
2.1. Wybór
i kadencja
Początkowo prezydent V
Republiki był wybierany w głosowaniu powszechnym lecz pośrednim, przez liczące
około 80 000 członków kolegium wyborców, składające się z delegatów
ogólnokrajowych i samorządowych. Głosowanie było większościowe i odbywało się
w dwóch turach. System ten był krokiem naprzód w porównaniu do dwóch
poprzednich Republik, które dawały prawo wyboru głowy państwa jedynie deputowanym,
ale wydawał się jeszcze zbyt nieśmiały w odniesieniu do wagi prerogatyw prezydenta.[97]
Zastosowano go raz, wybierając 21 grudnia 1958 r. na stanowiska prezydenta
Republiki, już w pierwszej turze, generała Charles’a de Gaulle’a. Tryb ten
został odrzucony w 1962 r. na rzecz bezpośredniego wyboru głowy państwa przez
naród.[98]
W wyniku nieudanego
zamachu w miejscowości Petit Clamart (sierpień 1962 r.), chcąc zapewnić
skuteczną legitymację demokratyczną swoim następcom, generał de Gaulle
zaproponował zmianę konstytucji i ustanowienie nowego (obowiązującego do dziś)
trybu wyboru prezydenta w wyborach powszechnych i bezpośrednich.[99]
Żeby móc kandydować w wyborach prezydenckich należy uzyskać poparcie 500
delegatów reprezentujących 30 różnych departamentów lub terytoriów zamorskich,
z zastrzeżeniem, iż liczba delegatów pochodzących z jednego departamentu lub
terytorium nie może przekroczyć 10% ogólnej ich liczby.[100]
Delegatami mogącymi zgłaszać kandydatów są deputowani, radni regionalni i
departamentalni oraz merowie miast. W celu zapewnienia prawidłowości i
przejrzystości systemu, każdy delegat może zgłosić tylko jednego kandydata, a
lista kandydatów wraz ze zgłaszającymi jest publikowana w Dzienniku Urzędowym
(jeśli liczba delegatów przekracza 500, ogłasza się tylko 500 nazwisk wybranych
w drodze losowania).[101]
Bierne prawo wyborcze na urząd
Prezydenta przysługuje obywatelom po ukończeniu 23 roku życia. Kandydaci muszą
wpłacić kaucję, która przepada, o ile uzyskają mniej niż 5% głosów.[102]
Głosowanie odbywa się w
dwóch turach. Aby zostać wybranym w pierwszej turze, kandydat musi uzyskać
bezwzględną większość głosów (co do tej pory nigdy się nie zdarzyło).[103]
Jeśli żaden z kandydatów nie uzyska takiej większości, po upływie 14 dni organizuje
się drugą turę, w której uczestniczą już tylko dwaj kandydaci z najlepszymi
wynikami w pierwszej turze, z uwzględnieniem ewentualnych rezygnacji.[104]
W praktyce tymi kandydatami zawsze byli dwaj pierwsi na liście wyłonieni w wyniku
pierwszej tury. Generał de Gaulle w 1965 r., Georges Pompidou w 1969 r.,
Franęois Mitterrand w 1988 r., Jacques Chirac w 2002 r., Nicolas Sarkozy w 2007
r. i François Hollande w 2012 r. byli
pierwsi po pierwszej turze i zostali wybrani w drugiej; odwrotnie — Valery
Giscard d’Estaing w 1974 r., Franęois Mitterrand w 1981 r. i Jacques Chirac w
1995 r. byli drudzy w pierwszej turze, w ostateczności zaś zostali wybrani w
drugiej turze.
Kadencja prezydenta
Republiki jest pięcioletnia i teoretycznie może być wielokrotnie powtarzana.[105]
Jednak tylko prezydentowi François Mitterrandowi
udało się pozostać na stanowisku przez całe dwie kadencje. Przejście w 2000 r.
od kadencji siedmioletniej do pięcioletniej wzbudziło poważne dyskusje w
doktrynie. Dla niektórych skrócenie czasu trwania kadencji było sprzeczne z
duchem konstytucji V Republiki, która stabilność władzy prezydenta czyniła
istotnym elementem dominującej pozycji głowy państwa. Dla innych pięcioletnia
kadencja, umożliwiająca zharmonizowanie czasu trwania kadencji prezydenta i
parlamentu (Zgromadzenia Narodowego) odsuwa (jednak nie usuwa ze względu na
możliwość wcześniejszego przerwania kadencji) ryzyko kohabitacji i sprzyja
modernizacji życia politycznego.[106]
Kadencja prezydenta może
zostać przerwana w wyniku przeszkody w pełnieniu obowiązków lub opróżnienia
urzędu.[107] W
pierwszym przypadku mamy do czynienia z wydarzeniem uniemożliwiającym
prezydentowi czasowe lub ostateczne wykonywanie swoich obowiązków (np.
choroba).[108] W
drugim przypadku chodzi o wydarzenie, w wyniku którego na stanowisku prezydenta
powstaje wakat: dotyczy to śmierci lub rezygnacji.[109]
Art. 7 Konstytucji stanowi odpowiednio, iż przeszkoda tymczasowa lub trwała
powinna zostać stwierdzona na wniosek rządu przez Radę Konstytucyjną większością
głosów jej członków. Przypadek wakatu zaś nie przewiduje takiej procedury. Mimo
to dwukrotnie – w 1969 r. i w 1974 r. – Rada Konstytucyjna, działając z urzędu,
wydała decyzję stwierdzającą wakat na stanowisku prezydenta Republiki. Po wydaniu
decyzji o trwałej przeszkodzie w sprawowaniu mandatu lub w przypadku opróżnienia
urzędu należy przeprowadzić przyspieszone wybory prezydenckie, które muszą
odbyć się w okresie najwcześniej 20 a najpóźniej 35 dni po zaistnieniu wakatu
lub stwierdzeniu trwałej przeszkody. W obydwu przypadkach konieczne jest
zapewnienie zastępstwa w wykonywaniu funkcji prezydenckich.[110]
Zadania zastępcy prezydenta Republiki wykonuje przewodniczący Senatu, a w
przypadku wystąpienia przeszkody w sprawowaniu przez niego urzędu — rząd.[111]
Prerogatywy zastępcy prezydenta są identyczne jak urzędującego prezydenta
Republiki, z wyjątkiem przeprowadzania referendum na mocy art. 11 oraz
korzystania z prawa rozwiązywania parlamentu. W okresie zastępstwa nie można
stosować żadnej procedury przewidującej pociąganie rządu do odpowiedzialności
(art. 49 i 50), jak również dokonywać zmian w konstytucji.[112]
Warto nadmienić, że od
1958 r. we Francji zdarzyły się dwa okresy zastępstwa na stanowisku prezydenta:
w 1969 r. w wyniku dymisji generała de Gaulle’a i w 1974 r. w związku ze
śmiercią Georges’a Pompidou. W obydwu przypadkach zadania prezydenta wykonywał
Alain Poher, przewodniczący Senatu.[113]
Wyniki wyborów ogłasza Rada Konstytucyjna,
która też kontroluje ich przebieg, a także przekłada datę wyborów w przypadku
śmierci któregoś z kandydatów.[114]
2.2. Kompetencje
Art.
5 Konstytucji kreśli ogólną funkcję Prezydenta. Znajduje ona później swój wyraz
w konkretnych kompetencjach, a art. 5 nadaje im właściwą interpretację. Na
funkcję tę składa się kilka powiązanych
ze sobą aspektów (czasem mówi się o nich jako o „misjach” Prezydenta).[115]
Rolą
Prezydenta jest czuwanie nad przestrzeganiem Konstytucji, zapewnianie
prawidłowego funkcjonowania władz publicznych, zapewnianie ciągłości Państwa,
gwarantowanie niepodległości narodowej, integralności terytorialnej oraz
przestrzegania traktatów. W jego ręce złożona jest więc ochrona podstawowych
interesów Narodu i tym samym ochrona wymogów najwyższej racji stanu państwa.[116]
Jednocześnie przepis ten wskazuje na podstawową metodę działalności Prezydenta:
jest nią nie tyle bezpośrednie zarządzanie najwyższymi sprawami państwowymi,
ale „arbitraż”. To określenie nie może być jednak rozumiane w sensie zbliżonym
do arbitrażu sądowego, czyli jako wkraczanie Prezydenta dopiero w przypadku
powstania pewnego „sporu" i w celu rozstrzygnięcia go – choć pełni także
taką rolę. Sens tego określenia pochodzi nie tyle od arbitrażu w sensie
sądowym, ile od „arbitralności” w ustalaniu wymogów interesu narodowego przez
Prezydenta i dążeniu do jego realizacji w oparciu o zaufanie wyrażone mu w
głosowaniu powszechnym.[117]
Jest to więc arbitraż „w sensie politycznym”. Legitymuje on Prezydenta do –
mniej czy bardziej wiążącego – inspirowania działalności pozostałych władz
„politycznych”, czuwania nad ich funkcjonowaniem i w razie potrzeby hamowania
tej działalności i kładzenia jej kresu, co wiąże się czasem z rozstrzyganiem
sporów między nimi. W sytuacjach ostatecznych zaś „arbitraż” polega na
wyłączeniu z gry politycznej wszystkich jej uczestników i przejęciu pełni
władzy, wszelako z założonym celem powrotu do normalnego, konstytucyjnie
określonego biegu spraw publicznych.[118]
„Arbiter w sensie politycznym” zawiera w końcu prawo podejmowania pewnych
działań organizacyjnych, również niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania
władz. Próby bardziej precyzyjnego określenia „arbitrażu” nie są chyba
możliwe, gdyż pojęcie to jest przede wszystkim pojęciem politycznym, a nie
konstytucyjno-prawnym, i jego interpretacja w konkretnych sytuacjach zależy od
jej dysponenta w ogólnych tylko granicach konstytucyjnych. Już opierając się
wprost o ten przepis, Prezydent stosuje rozmaite działania mogące wpływać na
opinię publiczną i inne władze państwowe. Są to na przykład przemówienia z
okazji świąt narodowych czy innych okazji (zwłaszcza wobec zaistnienia ważnych
faktów), wywiady, informacje o pewnych swych posunięciach dostarczane opinii
publicznej, listy kierowane do pewnych władz itd. Za dopuszczalne uchodzi
również angażowanie się prezydentów w kampanię wyborczą do parlamentu,
oczywiście po określonej stronie, jak i w kampanie przy referendum. Prezydent
nie musi też stronić od publicznego wyjaśniania, w jaki sposób pojmuje i jak
będzie realizował swą konstytucyjną rolę. Wszystkie tego rodzaju kroki są
również przejawami jego arbitrażu.[119]
W
tym wszystkim szczególnie daleko posunięta jest pewna integracja funkcji
Prezydenta i rządu, oczywiście nieoficjalnego. Jej formalnym wyrazem jest
przewodniczenie przez Prezydenta posiedzeniom Rady Ministrów. Integracja ta
wynika z trudności, a wręcz niemożliwości rozdzielenia funkcji obu tych władz,
gdyż wprawdzie rząd ma „ustalać i prowadzić politykę Narodu”, ale podstawowe
rozstrzygnięcia polityczne złożone są w ręce Prezydenta. Stąd też szczególnie
często tu występujące „wnioskowanie”, „opiniowanie” przez rząd działań
Prezydenta, a wreszcie ich „kontrasygnowanie” przez premiera i właściwego
ministra.[120]
Tej
ostatniej instytucji należy w tym miejscu poświęcić nieco uwagi. Konstytucyjna
rola Prezydenta (art. 5) i powszechny oraz bezpośredni wybór przez Naród (art.
7) skłaniałyby do wniosku, że jego kompetencje powinny mieć samodzielny
charakter, występować jako jego „prerogatywy”. Tymczasem art. 19 Konstytucji
zwalnia od wymogu kontrasygnaty tylko niewiele kompetencji Prezydenta, a i
wśród nich część wykonywana jest na konieczny wniosek rządu bądź przynajmniej
za jego opinią.[121]
Nie można jednak wyprowadzać z tego wniosku, że działalność Prezydenta jest
niesamodzielna, uzależniona od kontrasygnaty premiera i właściwego ministra,
którzy mogą swobodnie kontrasygnaty odmawiać, a bez niej akty Prezydenta byłyby
nieważne. Właśnie wspomniana swoista integracja funkcji obu tych organów
sprawia, że podział na akty kontrasygnowane i niekontrasygnowane praktycznie
traci na znaczeniu – w obliczu ścisłej, codziennej współpracy obu tych organów,
gdy jeden z nich wie prawie wszystko o działalności drugiego i vice versa, a także, wyraźnie lub
milcząco, aprobuje.[122]
Francuska konstrukcja kontrasygnaty jest odmienna od konstrukcji klasycznej. W
klasycznym systemie parlamentarnym kontrasygnata prowadzi do działania
Prezydenta jedynie na wniosek organów, które później mają działania te
kontrasygnować. Praktycznie Prezydent wnioskowanego aktu nie może wówczas nie
wydać. W
aktualnych francuskich rozwiązaniach konstytucyjnych taka zależność nie ma
miejsca.[123]
Prezydent Republiki może
swobodnie przejawiać inicjatywę wykonywania swych konstytucyjnych kompetencji,
zarówno tych kontrasygnowanych, jak i niekontrasygnowanych. Ścisły związek obu
organów sprawia, że kontrasygnata w zasadzie będzie zawsze udzielona.[124]
Jeżeli zaś Prezydent działa na wniosek, w sytuacji konstytucyjnie wymaganej, to
może on również wtedy odmówić wydania wnioskowanego aktu, nawet gdyby miał
podlegać kontrasygnacie, a rząd nie jest wówczas zobligowany do złożenia
dymisji. Analizowanej
„kurateli” właściwego znaczenia nadaje sprawa dotychczas jeszcze nie
rozważana, mianowicie faktycznie istniejąca odpowiedzialność polityczna rządu
także przed Prezydentem.[125]
Również wobec parlamentu
kompetencje Prezydenta znajdują swój punkt wyjścia w art. 5 Konstytucji i
przedstawiają się następująco[126]:
1. prawo
kierowania projektów zmian konstytucyjnych (art. 89, uprawnienie wymagające kontrasygnaty,
a ponadto wniosku premiera);
2. kierowanie
orędzi do izb parlamentarnych (art. 18, uprawnienie niewymagające
kontrasygnaty); prezydent nie wygłasza ich osobiście, lecz poleca odczytywać –
Konstytucja charakteryzuje ten środek jako kanał „porozumiewania się
Prezydenta z obiema izbami”, co może być rozumiane bardzo szeroko, zarówno jako
poddawanie izbom pod rozwagę określonych spraw, jako uzasadnienie dla pewnych
kroków podjętych już przez Prezydenta czy też poinformowanie o zamierzonych
posunięciach itd.; orędzia, jak wyraźnie zastrzega Konstytucja, nie mogą być
przedmiotem debaty, tym bardziej więc izba nie może uchwalić jakiegokolwiek odniesienia
się do orędzia – są więc bardzo niesformalizowanym posunięciem, na ogół
sugerującym parlamentowi w sposób ogólny rozważenie pewnych spraw mogących
następnie znaleźć swą kontynuację w działalności ustawodawczej lub kontrolnej;
3. zwoływanie
i zamykanie nadzwyczajnych sesji parlamentu (art. 29 i 30, uprawnienia
wymagające kontrasygnaty, zwoływanie wymaga dodatkowo wniosku premiera lub
większości członków ZN, a więc nie jest to kompetencja samodzielna); oczywiście
czynnik wnioskujący uzasadnia w praktyce powody wystąpienia z takim wnioskiem
(jak dowiodła praktyka, Prezydent samodzielnie ocenia zasadność kierowanego doń
wniosku); sesje nadzwyczajne zwoływane są „z określonym porządkiem dziennym”,
co po prostu oznacza wówczas przychylenie się do wymaganych tu wniosków; niemniej
formalnie sesję nadzwyczajną zwołuje Prezydent dla spraw przez siebie wówczas
określonych; formalny wniosek premiera może być zresztą faktycznie wymuszony na
nim przez Prezydenta i normalnie premier wystąpi z wnioskiem, jeśli Prezydent
uważa za wskazane, aby parlament z pewną sprawą nie czekał na rozpoczęcie
sesji zwyczajnej; warto może wskazać, że Prezydent de Gaulle interpretował
omawianą kompetencję jako swą kompetencję dyskrecjonalną i w marcu 1960 r.
odmówił żądaniu większości członków ZN zwołania takiej sesji (argumentując, że
wnioskujący nie działają w imię interesów narodowych, lecz wyraźnie
partykularnych, a więc sprzecznie z sama konstrukcją „wolnego” mandatu
przedstawicielskiego);
4. promulgacja
ustaw (art. 10, kompetencja zaopatrzona wymogiem kontrasygnaty), która winna
nastąpić w ciągu 15 dni od przekazania ustawy przez parlament rządowi; w ujęciu
Konstytucji francuskiej nie jest to tradycyjna, o charakterze czysto
deklaratoryjnym, kompetencja głowy państwa, dokonywana w charakterze, jak się
to niekiedy określa, „notariusza państwa” – zawiera bowiem w sobie
niedwuznaczne uprawnienie do przeprowadzenia kontroli przedstawianych do
promulgacji ustaw i to nie tylko w aspekcie formalnym (czy tekst przedłożony do
podpisu jest identyczny z tekstem uchwalonym przez izby), ale również w
aspekcie merytorycznym (w tym ostatnim względzie chodzi zarówno o kontrolę
ustawy z punktu widzenia jej zgodności z Konstytucją, jak i kontrolę pod
względem celowości czy trafności przyjętych rozwiązań), ale Prezydent nie może po
prostu ustawy nie podpisać; dlatego też ściśle z tą kompetencją występują dwie
następne;
5. wnioskowanie
do Rady Konstytucyjnej o orzeczenie konstytucyjności ustawy (art. 61 ust. 2,
uprawnienie niewymagające kontrasygnaty); wnioskowanie to może odbywać się
jedynie przed dokonaniem promulgacji; orzeczenie RK o niekonstytucyjności
uniemożliwia dokonanie promulgacji, natomiast orzeczenie przeciwne zobowiązuje
do tego, chyba że Prezydent wykorzysta drugie z omawianych tu uprawnień;
6. żądanie
ponownego rozpatrzenia ustawy (lub pewnych jej artykułów) przez parlament
(art. 10 ust. 2, uprawnienie opatrzone wymogiem kontrasygnaty); jest to
tradycyjne przysługujące głowie państwa „weto ustawodawcze” – oczywiście mimo
użycia przez Konstytucję terminu „ponowne rozpatrzenie”, chodzi też o „ponowne
(ewentualnie) uchwalenie”; w ramach Konstytucji francuskiej można jednak wątpić
w celowość jego funkcjonowania, przy tak bogatym arsenale środków służących rządowi
w procesie ustawodawczym; formalnie Konstytucja nie wymaga żadnego uzasadnienia
Prezydenta dla tego kroku, faktycznie jednak musi on być parlamentowi
oznajmiony z istoty rzeczy; dopuszczalne są wszystkie przyczyny wystąpienia z
tym żądaniem, zarówno merytoryczne, jak i formalno-legislacyjne; „ponowne
uchwalenie” przebiega w trybie identycznym, co uchwalenie „pierwsze” i w
szczególności przepisy nie wprowadzają w jego trakcie kwalifikowanej większości
przy ostatecznym głosowaniu – oznacza to, że rząd, wykorzystując swe możliwości
(na przykład nie dopuszczając do ostatecznego rozstrzygnięcia przez ZN, art. 45
ust. 4), może nie dopuścić do ponownego uchwalenia ustawy, przekształcając
omawianą instytucję faktycznie w „weto absolutne”;
7. rozwiązywanie
Zgromadzenia Narodowego przed upływem kadencji (art. 12, uprawnienie bez
wymogu kontrasygnaty, wszelako po zasięgnięciu opinii premiera i
przewodniczących izb); jest to najdalej idąca kompetencja Prezydenta wobec
parlamentu, powodowana szczególnie negatywną oceną jego działalności; na uwagę
zasługuje tu zwolnienie Prezydenta od jakichkolwiek ograniczeń (zdarzały się
rozwiązania podjęte mimo negatywnej opinii premiera) szeroko występujących
poprzednio: na przykład według Konstytucji III Republiki wymagana była zgoda
Senatu; żadne też formalne powody rozwiązania nie zostały w Konstytucji
aktualnej wyrażone; niewątpliwie kompetencja ta jest również próbą rozwiązania
sporu powstałego między parlamentem a rządem i oddania go do rozstrzygnięcia
przez wyborców, dlatego też – choć Konstytucja tych spraw nie łączy –
rozwiązanie Zgromadzenia Narodowego może na przykład nastąpić po wyrażeniu
rządowi wotum nieufności (lub odmowy udzielenia wotum zaufania); ani opinia
premiera, ani opinie przewodniczących izb (te będą zapewne zawsze negatywne)
nie wiążą Prezydenta;
8. do
tej grupy kompetencji Prezydenta należy również zaliczyć swoistą kompetencję
„wyłączenia” parlamentu w postaci prawa zarządzenia referendum ustawodawczego
dotyczącego „organizacji władz publicznych, reform dotyczących polityki
gospodarczej lub społecznej”; jest to aktualny tekst przepisu, gdyż zakres
spraw tu ujętych uległ zmianie w roku 1995: dodano sformułowanie o „reformach
polityki gospodarczej i społecznej”, zrezygnowano natomiast ze sformułowania o
ustawach dopuszczających ratyfikację pewnych umów międzynarodowych; Konstytucja
zwalnia to zarządzenie spod wymogu kontrasygnaty, wiąże go jednak wymogiem działania
„na podstawie propozycji Rządu” i to „zgłoszonej w czasie trwania sesji” (motyw
„wyłączenia” jest przez to szczególnie podkreślony) lub też „na podstawie
wspólnej propozycji obu izb”, a więc swoistej ich „rezygnacji” ze sprawowania
funkcji ustawodawczej; zmiana art. 11 w nowelizacji konstytucyjnej z roku 1995
nałożyła na rząd, pragnący wystąpić z omawianą propozycją, obowiązek przedstawienia
w izbach parlamentarnych odpowiedniej deklaracji, połączonej z dyskusją (ale
bez możliwości wyrażania przez nie wiążącego stanowiska).
Na koniec tego wyliczenia
kompetencji należałoby zwrócić uwagę, że jest to wyliczenie bardzo formalne,
nieobejmujące wszystkich możliwości wpływania przez Prezydenta na prace
parlamentu. Dodać bowiem tu trzeba również w zasadzie wszystkie te
kompetencje, którymi wobec parlamentu dysponuje rząd – zwłaszcza prawo
inicjatywy ustawodawczej (wszystkich rodzajów ustaw, w tym i finansowych) i
dalsze kompetencje rządu w procesie ustawodawczym (poprawki), ale także na
przykład zwracanie się do parlamentu o upoważnienie na wypowiedzenie wojny
(art. 35) czy o przedłużenie stanu wyjątkowego:(art. 36 – w myśl
art. 131 regulaminu ZN wymaga to właśnie inicjatywy rządu).[127]
To faktyczne rozszerzenie kompetencji Prezydenta wobec parlamentu wynika
oczywiście z tej daleko posuniętej integracji obu organów. Jeżeli więc
Prezydent, przewodnicząc na posiedzeniu Rady Ministrów, zajmie stanowisko o celowości
(lub bezcelowości) wystąpienia z określonym projektem ustawy, jego stanowisko
ma bardzo poważną szansę realizacji, tj. rzeczywistego opracowania projektu
przez rząd i przesłania go do parlamentu, umieszczenia w porządku obrad w
sugerowanym terminie oraz uchwalenia w kształcie, w jakim zespoleni w swych
działaniach Prezydent i rząd będą sobie życzyć. Można więc stwierdzić, że brak
formalnej inicjatywy ustawodawczej Prezydenta zastąpiony został chyba
trafniejszym rozwiązaniem, przy zachowaniu przecież tego instrumentu
inspirowania działalności parlamentu, zwłaszcza w sprawach bezpośrednio
wynikających z konstytucyjnej roli Prezydenta (art. 5).[128]
Formalne powiązania
Prezydenta Francji i rządu są, jak to wielokrotnie już wyżej wskazywano, bardzo
wielostronne i prowadzą do daleko posuniętego zespolenia obu tych organów.
Wszelako błędem byłoby widzieć jedynie jednokierunkowe oddziaływanie ze strony
Prezydenta na rząd. Występują również oddziaływania odwrotne, tj. pewne
uzależnienie akcji Prezydenta od działań rządu (obligatoryjny wniosek,
kontrasygnata), możliwości nieformalnego oddziaływania rządu na Prezydenta,
także tworzenie przez rząd pewnego dystansu wobec Prezydenta (Rada Gabinetowa).[129]
Należy jeszcze wskazać na czynnik w praktyce najistotniejszy, natury
politycznej – kwestię jednorodności politycznej piastunów obu tych władz czy
też przynależności ich do różnych bloków.
Na pierwszym miejscu
wśród tych kompetencji, wymienić trzeba uprawnienie do powoływania rządu, o
czym była już wyżej mowa (art. 8; uprawnienie – jeśli chodzi o powołanie
premiera – formalnie zwolnione z wymogu kontrasygnaty; jeśli chodzi o
pozostałych członków rządu - podlegające kontrasygnacie). Autorytet Prezydenta
pozwala mu z pewnością wywierać zawsze pewien nieformalny wpływ na dobór
członków rządu, co powinno być przez premiera, w obliczu mającego nastąpić
współdziałania, w pewnych granicach uwzględniane.[130]
Na drugim miejscu jest to
sprawowanie zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi (art. 15; działania podlegające
kontrasygnacie). Działania wchodzące w zakres tego uprawnienia, obejmujące wiele
szczegółowych możliwości i formalnych kompetencji, podejmowane być mogą jedynie
z oczywistym udziałem rządu i z oddziaływaniem na rząd, choć powołany przepis
nie stanowi tego wprost. To rząd jest z natury rzeczy adresatem wystąpień
Prezydenta w tym zakresie, ewentualnie poprzez niego może mieć miejsce stosowne
oddziaływanie Prezydenta także na parlament.[131]
Szczególny charakter
urzędu Prezydenta, wyłaniający się z rozwiązań Konstytucji V Republiki, w
sposób oczywisty nie pozwala redukować omawianych uprawnień do symbolicznego
jedynie zwierzchnictwa głowy państwa nad armią znanego dotychczasowym
konstytucjom francuskim, jeśli nawet odpowiednie przepisy brzmią identycznie.
Już sama Konstytucja w ust. 2 powołanego tu artykułu precyzuje, że
„przewodniczy on najwyższym radom i komitetom obrony narodowej”. Artykuł 13
Konstytucji stwierdza dalej, że Prezydent dokonuje nominacji na stanowiska
wojskowe. Z tytułu zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi pierwszy Prezydent
Francji podjął decyzję (10 marca 1967 r.) o wycofaniu sił zbrojnych ze struktury
militarnej NATO, samodzielnie wydawał dla wojska konkretne dyrektywy zbliżone
do rozkazów głównodowodzącego, dalsi prezydenci kilkakrotnie samodzielnie
decydowali o interwencji zbrojnej na różnych terytoriach poza granicami
Francji (Zair - 1978 r., Republika Środkowoafrykańska - 1979 r., Czad - 1980 r.,
Mali – 2013 r.).
W omawianej dziedzinie
splatanie się kompetencji Prezydenta i rządu jest szczególnie wyraźne – z
drugiej bowiem strony, jak już nadmieniano, siłami zbrojnymi dysponuje rząd
(art. 20 ust. 2), natomiast premier „odpowiada za obronę narodową” (art. 21
ust. 1). Rozwiązanie takie nie powinno jednak dziwić w tym szczególnym układzie
relacji obu organów i na pewno „odpowiedzialność Premiera” nie niweluje
odpowiedzialności Prezydenta za tę samą dziedzinę. Notabene „odpowiedzialność”
nie oznacza tutaj ewentualnego ponoszenia konsekwencji, ale po prostu
kierowanie tą sferą.[132]
Zwierzchnictwo Prezydenta
nad siłami zbrojnymi wyraża, jak to uważa
się we francuskiej praktyce konstytucyjnej, zastrzeżenie sfery obrony narodowej
i bezpieczeństwa państwa do domeny jego szczególnych zainteresowań i wpływu.
Bezpośrednie powiązanie z ogólną rolą konstytucyjną Prezydenta (art. 5) jest tu
bowiem szczególnie wyraźne. Dlatego także w tej sferze jest on kompetentny do
samoistnego wydawania przepisów prawnych w formie swych dekretów.[133]
Kolejną dziedziną – obok
spraw obronności i bezpieczeństwa państwa – zastrzeżoną dla domeny
zainteresowań i wpływu Prezydenta – są sprawy polityki zagranicznej Francji.
Podstawę konstytucyjną tego zastrzeżenia znajdziemy w przepisach, które są
rozwinięciem pewnych postanowień art. 5 (negocjowanie i ratyfikowanie traktatów
– art. 52 ust. 1 – kompetencja wymagająca kontrasygnaty;, przyjmowanie
informacji o wszelkich pertraktacjach zmierzających do zawarcia innych umów
międzynarodowych, czyli obowiązek ministra spraw zagranicznych przedstawiania
tych informacji i ewentualnie prawo żądania takich informacji – art. 52 ust. 2
– z istoty rzeczy kompetencja niewymagająca kontrasygnaty; wysyłanie przedstawicieli
dyplomatycznych Francji – art. 14 – kompetencja wymagająca kontrasygnaty;
przyjmowanie listów uwierzytelniających przedstawicieli państw obcych). Jest to
kompetencja szeroko realizowana w praktyce, na przykład w drodze wygłaszania
deklaracji publicznych dotyczących stanowiska Francji wobec określonych
problemów, poprzez liczne wizyty Prezydenta za granicą (tudzież przyjmowanie
wizyt u siebie) i podejmowanie wspólnych ustaleń. Prezydent może też
rzeczywiście negocjować bezpośrednio zawarcie pewnych traktatów, z reguły
będzie jednak przyjmował do wiadomości negocjacje prowadzone przez rząd.
Wszystko to występuje w praktyce w sytuacjach uzgodnionych uprzednio z rządem.[134]
W następstwie tych posunięć następuje z kolei wydawanie przez Prezydenta
określonych dyrektyw, choćby na posiedzeniach Rady Ministrów. Widać więc, że
również i tu rozgraniczenie jego funkcji z funkcjami rządu, nie jest możliwe
ani na płaszczyźnie formalnej analizy konstytucyjnej, ani też w praktyce.[135]
Pewnym ograniczeniem stanowiska
Prezydenta w tej mierze jest jednak wymóg uzyskania podstawy (zgody) ustawowej
na ratyfikację wielu najważniejszych umów międzynarodowych. Zakres tych umów
ustala art. 53. Jest tu również konieczny współudział rządu, gdyż tylko premier
posiada w tych kwestiach inicjatywę ustawodawczą.[136]
Następną dziedziną
konstytucyjnego wpływu prezydenta na praktykę ustrojową jest podpisywanie aktów
prawnych przyjmowanych przez Radę Ministrów, mianowicie wszelkiego rodzaju
ordonansów i dekretów (art. 13; formalnie z wymogiem kontrasygnaty). Uprawnienie
to jest dalszym ciągiem uprawnienia pierwszego: przewodnicząc obradom Rady
Ministrów, Prezydent podpisuje podjęte przez nią wszystkie uchwały, co oznacza
formalne poświadczenie dojścia danego aktu do skutku.[137]
Mimo milczenia Konstytucji, praktyka przyjmuje jednak dopuszczalność odmowy
Prezydenta złożenia swego podpisu.[138]
Akt nie dochodzi wówczas do skutku. Uwidocznia się w tym okoliczność, że
Prezydent wprawdzie przewodniczy obradom rządu, ale nie jest członkiem obradującego
kolegium i nie może być przezeń „przegłosowany”.[139]
Kompetencja podpisywania aktów przyjmowanych przez RM jest jego kompetencją
jako Prezydenta, a nie jako przewodniczącego obrad. Występuje tu pewna analogia
do promulgacji ustaw, jeśli chodzi o charakter obu tych kompetencji: mają one
zapobiec wejściu w życie rozstrzygnięć ocenionych przez Prezydenta jako
niewłaściwe z różnych powodów.[140]
Istnieją też niemałe różnice: akty rządu niepodpisane przez Prezydenta nie
dochodzą do skutku i nie można ich „ponownie” uchwalić, co sanowałoby brak
podpisu, jak to ma miejsce z ustawami. Takie teksty, które miałyby charakter
normatywny, po odmowie podpisu można jedynie przekształcić w projekty ustaw
(choć tu znowu występować będą omawiane już kompetencje).[141]
Pozycja Prezydenta w
stosunku do rządu jest również wzmocniona przez dwie kolejne instytucje: odwoływanie
członków rządu poza premierem (art. 8 ust. 2; formalnie z wymogiem
kontrasygnaty) oraz „kładzenie kresu” funkcjom premiera (art. 8 ust. 1;
kompetencja bez wymogu kontrasygnaty). Konstytucja wiąże tu Prezydenta
konkretnym wnioskiem premiera, bez którego nie może dymisjonować członków
rządu. Zapewne faktycznie Prezydent mógłby domagać się od premiera wystąpienia
z takim wnioskiem, nie byłoby to niezgodne z Konstytucją. Formalnie jednak
premier takim wnioskiem nie byłby związany.[142]
Powołany przepis konstytucyjny dodaje jeszcze: „na podstawie przedstawionej
przez premiera dymisji Rządu”. Sprawa ta wymaga kilku uwag. Po pierwsze, o
składaniu dymisji przez rząd na ręce Prezydenta stanowi art. 50 jako o
następstwie utraty zaufania ze strony Zgromadzenia Narodowego. Po drugie,
złożenie dymisji ma miejsce, zwyczajowo, również po wyborach powszechnych na
urząd Prezydenta czy po wyborach Zgromadzenia Narodowego, w końcu na podstawie
własnej decyzji rządu. We wszystkich tych sytuacjach przyjęcie dymisji (albo,
jak mówi Konstytucja: „położenie kresu funkcjonowaniu rządu”) jest obowiązkiem
Prezydenta. Poza powyższymi sytuacjami uznaje się jednak, że w sposób mniej czy
bardziej otwarty również Prezydent może domagać się złożenia przez premiera
dymisji rządu, gdy działalność rządu nie zyskuje jego aprobaty. Innymi słowy, mimo
braku wyraźnych przepisów konstytucyjnych, istnieje również odpowiedzialność
polityczna rządu przed Prezydentem, obok takiej odpowiedzialności przed ZN.[143]
Nie jest ona skonstruowana równie kategorycznie jak ta ostatnia, ale praktyka
konstytucyjna zna przypadki wymuszania przez Prezydenta dymisji rządu. Istnieją
jednak tutaj pewne dorozumiane granice konstytucyjne. Otóż Prezydent nie może
jedynie wymusić dymisji rządu. Winien następnie, w zasadzie od razu, powołać
nowy rząd. Musi być to rząd, który ma szanse współpracy z parlamentem, a nie
całkiem dowolny skład osobowy tego gremium. Tylko wówczas wolno mu dotychczasowy
skład rządu odesłać, jak się wyraził Prezydent de Gaulle, „do rezerwy
Republiki”, i powołać nowy.[144]
Wymuszenie przez Prezydenta dymisji i powołanie następnie rządu z góry
skazanego na konflikty ze Zgromadzeniem Narodowym należałoby ocenić jako naruszenie
Konstytucji, zwłaszcza przy istnieniu szczególnej francuskiej tradycji konstytucyjnej.
Jak łatwo zauważyć, granic takich nie ma przy odpowiedzialności rządu przed
Zgromadzeniem Narodowym. Nie udziela ono tzw. konstruktywnego wotum nieufności,
może zmusić rząd do dymisji, formalnie nie posiadając bezpośredniego wpływu na
powołanie następnej ekipy.[145]
Jak już wyżej wspomniano,
pojęcie „arbitra politycznego” mieści w sobie również możliwość – w przypadku
narażenia na najwyższe niebezpieczeństwo wartości, których ochrona powierzona
została Prezydentowi Republiki – zawieszenia normalnego funkcjonowania władz
Republiki i przejęcia przez Prezydenta ich funkcji. Możliwość ta przewidziana
jest przez art. 16 Konstytucji i należy do prerogatyw Prezydenta niewymagających
kontrasygnaty.[146]
Również w tym przepisie ujęte są przyczyny jej zastosowania. Już pierwszy rzut
oka uświadamia, że ujęte są one jako bezpośrednia konsekwencja art. 5,
określającego generalną rolę Prezydenta. Jeśli w art. 5 mowa jest o „gwarantowaniu
niepodległości narodowej” – to zastosowanie uprawnień z art. 16 może mieć
miejsce, gdy została zagrożona „niezawisłość Narodu”. Jeśli w art. 5 mowa jest
o „gwarantowaniu integralności terytorium”, to w art. 16 o zagrożeniu „integralności
terytorium Narodu”. Podobnie w zestawieniu: „zapewnienie prawidłowego funkcjonowania
władz publicznych oraz ciągłości Państwa” (art. 5) i „zagrożenie dla instytucji
Republiki” (art. 16), czy też „gwarantowanie przestrzegania traktatów” (art. 5)
i „zagrożenie wykonania zobowiązań międzynarodowych” (art. 16). W końcu wymóg
„czuwania nad przestrzeganiem Konstytucji” (art. 5) ma właściwie swój
odpowiednik we wszystkich sformułowaniach art. 16, wskazujących na przyczyny
przejęcia przez Prezydenta pełni władzy.[147]
Artykuł 16 wprowadza jednak pewne dodatkowe wymogi zarówno materialne, jak i
formalne. Do pierwszych z nich należy, aby wskazane niebezpieczeństwa
wystąpiły „w sposób poważny i bezpośredni” oraz aby „przerwane zostało normalne
funkcjonowanie władz publicznych”. Do wymogów formalnych zaś należy
konieczność zasięgnięcia opinii premiera, przewodniczących izb parlamentarnych
oraz Rady Konstytucyjnej przed podjęciem decyzji o sięgnięciu po tę możliwość.
Opinie te także i w tej sytuacji nie wiążą Prezydenta. Prezydent o swej decyzji
powinien również poinformować Naród w drodze orędzia.[148]
O rzeczywistym występowaniu wskazanych niebezpieczeństw oraz o ich poważnym i
bezpośrednim charakterze decyduje jednak dyskrecjonalnie Prezydent. Jedynie do
niego należy również decyzja, jakie „środki” zastosuje w celu wyeliminowania
tych zagrożeń. Konstytucja nie wymienia ich nawet przykładowo. Może to być
wydanie rozkazów do armii, militaryzacja służb publicznych, wydanie przepisów
prawnych jako „dekretów” Prezydenta (wszelako muszą być zgodne z Konstytucją),
zawieszenie stosowania pewnych ustaw, zawarcie i ratyfikacja doniosłego
traktatu międzynarodowego bez ustawowej zgody, zawieszenie funkcjonowania rządu
itd.[149]
Każda decyzja Prezydenta wymaga opinii RK, naturalnie znowu niewiążącej.
Niedopuszczalne jest jedynie rozwiązanie Zgromadzenia Narodowego, co wyraźnie
zastrzega Konstytucja (art. 16 ust. 5). Oczywiście z wymogu kontrasygnaty
zwolniona jest nie tylko decyzja o zastosowaniu art. 16 Konstytucji, lecz
również każdy zastosowany przez Prezydenta „środek”.[150]
Jedynym dopuszczalnym
celem sięgnięcia przez Prezydenta po możliwości zawarte w tym przepisie winno
być „zapewnienie konstytucyjnym władzom publicznym, w jak najkrótszym czasie,
warunków wykonywania ich zadań”. Znowu jednak ocena, czy takie warunki już
zaistniały (i tym samym decyzja, jak długo ma trwać stan funkcjonowania art.
16), należy wyłącznie do niego. Nie podlega to niczyjej kontroli powiązanej z
określonymi, realnymi następstwami. Wprawdzie art. 16 wymaga, aby automatycznie
zebrał się wówczas parlament, a także uważa się, iż mógłby on – o ile to
zebranie się wypadłoby na konstytucyjny okres sesji parlamentarnych –
podejmować wówczas działalność ustawodawczą czy kontrolną, ale jak wiadomo,
Prezydent nie podlega kontroli parlamentarnej, zaś uchwalone ustawy mogłyby
być na przykład zawieszane przez Prezydenta.[151]
Gdyby zaś funkcjonowanie art. 16 wypadło poza okresem sesji, zebrany parlament
nie mógłby wykorzystywać żadnej ze swych kompetencji, ograniczając się ewentualnie
do samych deliberacji.[152]
Instytucje z art. 16 należy naturalnie odróżnić od stanu wojny (por. art. 35) i
stanu wyjątkowego (art. 36).[153]
Konstytucja wyraźnie
deklaruje brak odpowiedzialności Prezydenta „za działania podejmowane w toku
spełniania swych funkcji” (art. 67), czyli za określony sposób i cel
wykonywania kompetencji. Jest to więc wykluczenie odpowiedzialności
politycznej i to przed jakimkolwiek czynnikiem, przede wszystkim przed
parlamentem.[154] Jest
to powtórzenie tradycyjnego ujęcia konstytucyjnego, które jednak funkcjonuje w
zupełnie innym „otoczeniu” i dotyczy urzędu prezydenckiego skonstruowanego
zasadniczo odmiennie. O ile w tamtych konstytucjach nieodpowiedzialność
odnosiła się do działań głowy państwa, której wszystkie akty były kontrasygnowane
(i za wszystkie odpowiedzialność polityczna przed parlamentem przechodziła na
rząd) i która funkcjonalnie była wyraźnie odseparowana od rządu – to w
Konstytucji V Republiki nieodpowiedzialność dotyczy Prezydenta dysponującego
również prerogatywami osobistymi, a udzielanie kontrasygnaty zaświadcza przede
wszystkim o przyjęciu przez rząd aktów Prezydenta do wykonania, nie o
przejęciu odpowiedzialności.[155]
Niewątpliwie za najistotniejszą gwarancję działania Prezydenta zgodnie z dobrem
i życzeniami Narodu i z poszanowaniem reguł konstytucyjnych uznać należy
czynniki pozaprawne: francuską kulturę polityczną i demokratyczną tradycję tego
państwa.
Nowela konstytucyjna z 23
lutego 2007 r. w sposób odmienny od dotychczasowej regulacji ukształtowała
odpowiedzialność konstytucyjną Prezydenta Francji. O ile poprzednio była ona
ograniczona jedynie do odpowiedzialności za „zdradę stanu”, to aktualnie
rozciąga się na „niewykonywanie obowiązków w sposób oczywiście sprzeczny z
realizacją mandatu”, przy czym obecnie Konstytucja expressis verbis stanowi o możliwości złożenia go z urzędu w
takiej sytuacji.[156]
Z oskarżeniem wobec Prezydenta wystąpić może Zgromadzenie Narodowe lub Senat,
proponując jednocześnie przekształcenie się izb w „Wysoki Trybunał”.[157]
Przewodniczy mu Prezydent Zgromadzenia Narodowego. Orzeczenie o złożeniu z
urzędu zapada większością 2/3 głosów i ma skutek natychmiastowy.[158]
Natomiast
za przestępstwa pospolite osoba pełniąca urząd Prezydenta Republiki odpowiada
przed sądami powszechnymi, ale dopiero po ukończeniu kadencji, a bieg
przedawnienia ulega wówczas zawieszeniu.[159]
Rozdział 3.
Pozycja ustrojowa Prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki
Stany
Zjednoczone reprezentują przykład demokracji prezydenckiej (demokracja
prezydencka, prezydencjalizm). Demokracja prezydencka zakłada bardzo ścisły
podział władzy – maksymalne rozdzielenie władzy ustawodawczej, wykonawczej i
sądowniczej. Te trzy władze typowe dla państwa nowoczesnego zgodnie z monteskiuszowską
zasadą trójpodziału władzy na władzę ustawodawczą.
3.1. Wybór i kadencja
Artykuł
II Konstytucji zna jedynie Prezydenta USA jako piastuna całej władzy
wykonawczej. Struktura tej władzy jest więc strukturą monokratyczną, a
wszystkie jej czynniki składowe, niezależnie od stopnia ustawowej samodzielności,
działają w obrębie władzy Prezydenta, który jest jej wyłącznym i całkowitym
szefem.[160] Zasada separacji władz wymaga od niego
podobnej, co od Kongresu demokratycznej legitymacji (którą zapewniają mu wybory
powszechne) oraz odpowiedzialności jedynie przed ludem (prawnie realizowanej
wówczas, gdy ponownie ubiega się o swój urząd, faktycznie będąc stale obiektem
powszechnego zainteresowania społeczeństwa).[161] Odpowiedzialność ta może koncentrować się
na osobie Prezydenta także dlatego, że jest on organem działającym całkowicie
samodzielnie. W postępowaniu swym wolny jest od obowiązku działania dopiero na
wniosek innego organu oraz od obowiązku uzyskiwania zgody innego organu
(zwłaszcza kontrasygnaty).[162]
Od
uchwalenia Poprawki XXII (1951 r.) urząd Prezydenta piastować można jedynie
dwukrotnie. Tylko wiceprezydent, który przejął funkcję Prezydenta i sprawował
ją krócej niż dwa lata, może jeszcze dwukrotnie ubiegać się o ten urząd.[163] Konstytucyjna regulacja wyborów
Prezydenta USA jest nader skąpa i skonstruowana z wyraźnym wpływem zasad
federalizmu. Artykuł I, sec. 1, ust. 2 ustala jedynie, że każdy stan powoływać
będzie tzw. elektorów (electors) w
liczbie równej liczbie jego reprezentacji w obu izbach Kongresu, a dopiero ci
wybierać będą Prezydenta. Każdy stan wybiera więc co najmniej trzech elektorów,
posiadając co najmniej jedno miejsce w Izbie Reprezentantów (dalej jako: IR) i
dwa miejsca w Senacie. Liczba elektorów wybieranych w poszczególnych stanach
może się więc zmieniać, stosownie do zmian następujących w stanowych reprezentacjach
w IR.[164] Od uchwalenia XXIII Poprawki
konstytucyjnej (1961 r.) trzech elektorów wybiera również ludność Dystryktu
Kolumbia. Ogólna liczba elektorów wynosi więc 538.[165] Dalsze sprawy regulacji wyborów elektorów
powierzone zostały ustawodawcom w poszczególnych stanach.[166]
Konstytucyjny
zwrot „każdy stan wyznaczy” („each State
shall appoint”) realizowany był początkowo (w drodze ustaw stanowych) w ten
sposób, że wyboru elektorów dokonywały legislatury stanowe. Już jednak w początkach
XIX w. stany zmieniły ten tryb na rzecz wprowadzenia bezpośrednich wyborów
elektorów przez ludność.[167] Ustawy stanowe różnych stanów w kwestiach
mechanizmu dokonywania wyborów elektorów, nawet w wyborach bezpośrednich, w
dalszym ciągu prowadzić jednak mogły do istotnego zróżnicowania sposobów głosowania
i warunków tych wyborów. Jednakże kilka kolejnych poprawek do Konstytucji
znosiło kolejne cenzusy wyborcze, co odnosiło się również do wyborów
elektorskich, które dziś są także (jak i parlamentarne) wyborami powszechnymi.
Dotyczy to również zdolności uzyskania mandatu elektorskiego.[168] Elektorem jednak nie może zostać członek
Kongresu lub funkcjonariusz władz federalnych. Natomiast Prezydentem może
zostać jedynie osoba, która ukończyła 35. rok życia, urodziła się w Stanach
Zjednoczonych i stale w nich zamieszkuje od co najmniej 14 lat. Dzień wyborów
elektorów pokrywa się z dniem wyborów Izby Reprezentantów. Stosowany jest
system większości zwykłej, tj. elektorami zostają kandydaci, którzy uzyskali
kolejno najwięcej głosów. Przy funkcjonującym systemie dwupartyjnym cała liczba
mandatów elektorskich przypada liście kandydatów tej partii, która uzyskała najwięcej
głosów wyborców.[169] Wyborcy nie mogą bowiem oddawać swych
głosów na kandydatów z różnych list, lecz muszą głosować w sposób zblokowany.
Ustalają to poszczególne ustawy stanowe.
Dalszy
sposób procedowania elektorów wyznacza dziś Poprawka XII (z 1804 r.). Wybraną
na urząd Prezydenta jest osoba, która uzyskuje bezwzględną większość głosów
elektorskich, czyli 270.[170] Elektorzy wybrani w poszczególnych
stanach spotykają się w stolicach swoich stanów (w najbliższy poniedziałek po drugiej
środzie grudnia) i tam głosują, a rezultaty mają przesłać do Przewodniczącego
Senatu. Ten, zwołując w tym celu wspólne posiedzenie obu izb Kongresu, oblicza
oddane głosy i oznajmia, kto uzyskał wymaganą większość głosów. Jeżeli żaden z
kandydatów nie osiągnąłby wymaganej granicy, wyboru dokonuje Izba
Reprezentantów, ale głosując nie indywidualnie, lecz poszczególnymi stanami
(„delegacjami stanów” do IR), przy czym każdemu stanowi przysługuje jeden głos,
niezależnie od liczby reprezentantów danego stanu w IR. Wybór ograniczony jest
jednak do trzech znanych już kandydatów na urząd Prezydenta, którzy uzyskali
kolejno najwięcej głosów elektorskich. Wymagane jest jednak nadal uzyskanie
bezwzględnej większości głosów, czyli teraz 26.[171] Do takich wyborów przez IR doszło dotychczas
dwukrotnie w historii USA (1800 i 1824 r.). W bardzo podobnym trybie i
wymogach, w praktyce więc równocześnie, dokonuje się wyboru wiceprezydenta,
przy czym gdy elektorzy nie są w stanie tego dokonać, wybór przechodzi na
Senat, gdzie jednak senatorzy głosują indywidualnie, a nie stanami.[172]
W
istocie rzeczy, przy tak ustalonym systemie wyborów elektorów, wyniki wyboru
Prezydenta znane są już w chwili dokonania wyboru tych pierwszych: nic bowiem
łatwiejszego, jak obliczyć wówczas, iloma mandatami elektorskimi dysponuje
partia demokratyczna, a iloma partia republikańska i stosownie do tego
wskazać, kto wygra (wygrał) wybory. Mandaty bowiem nie mogą podzielić się po
równo na jedną i drugą partię (należy bowiem liczyć je nie indywidualnie, lecz
stanami), a powszechnie stosowana współcześnie praktyka wyraża się w obowiązku
głosowania elektorów na kandydata swojej partii na urząd Prezydenta.[173] Można więc w niewielkim uproszczeniu powiedzieć,
że wyborcy nie tyle głosują na kandydatów do funkcji elektora, lecz od razu na
określonego kandydata prezydenckiego, a wybory – formalnie pośrednie – stają
się faktycznie bezpośrednimi.
To
wrażenie bezpośredniości wyborów pogłębione jest również przez szeroko
stosowaną w praktyce wyborczej USA instytucję tzw. prawyborów (primaries), zapewniającej udział
wyborców nie tylko w procedurze desygnacji na urząd Prezydenta, ale również ich
udział w procedurze selekcji kandydatów na ten urząd. Jest to formalnie
instytucja partyjna, ale przy tak niesformalizowanym systemie partyjnym, jaki
występuje w USA, jest to właściwie procedura powszechna, regulowana
współcześnie w równie szerokiej mierze przez regulaminy partyjne, jak i przez
ustawodawstwo stanowe, a pewna wzmianka o nich znajduje się nawet w Poprawce
XXIV, sec. 1.[174] Formalnie prawybory dotyczą wybrania
delegatów na ogólnokrajowe (federalne), dwie konwencje partyjne, których
głównym zadaniem jest dokonanie wyboru kandydata Partii Demokratycznej i Partii
Republikańskiej na urząd Prezydenta. Obie konwencje odbywają się oczywiście w
różnym czasie i miejscu. W każdym stanie prawybory przeprowadza się więc
dwukrotnie: prawybory demokratyczne i prawybory republikańskie. Ustawy stanowe
wprowadzają albo tzw. prawybory otwarte, albo tzw. prawybory zamknięte. Te
pierwsze oznaczają, że wziąć w nich mogą udział wszyscy i to dwukrotnie. Te
drugie oznaczają z kolei, że udział w nich mogą wziąć udział tylko takie osoby,
które przedtem zarejestrowały się jako członkowie danej partii, a więc
mieszkańcy stanu mogą brać w nich udział tylko raz.[175] Wyborcy każdego stanu wybierają delegatów
na konwencje w liczbie dwukrotnie większej od liczby wybieranych przez nich
elektorów. Oprócz tego przedtem w konwencjach biorą udział z urzędu lokalni
aktywiści danej partii: gubernatorzy stanowi, członkowie Kongresu Federalnego
i kongresów stanowych (tzw. superdelegaci). Całkowita liczba delegatów na jedną
i drugą konwencję wynosi więc około 2000, ale na konwencjach głosuje się
stanami, a więc głos stanu musi być jednolity – za określonym kandydatem na
prezydenta.[176]
O głosy obywateli w prawyborach
ubiegają się prominentni politycy, agitując, aby wyborcy dokonali wyboru na
konwencję tych delegatów, którzy deklarują się z ich poparciem. W tym sensie
mówi się, że ten czy ów polityk „wygrał” prawybory w danym stanie; ściślej
mówiąc oznacza to, że dokonano wyboru takich delegatów na konwencję „jego”
partii, którzy zgłoszą tam jego kandydaturę na urząd Prezydenta.[177] Odmiennie jednak, niż ma to miejsce w kolegium
elektorskim, w głosowaniach na konwencjach nie obowiązuje zasada trwałego
popierania takiego polityka przez delegatów. Delegacje poszczególnych stanów
„przerzucają” swe poparcie z jednego polityka na drugiego, gdyż w ogóle
konwencja ze zrozumiałych względów dąży do tego, aby ostatecznie zgłosić
kandydaturę popieraną przez wszystkich uczestników.[178]
Jednakże również w Stanach Zjednoczonych czasami może urzeczywistnić się
pewna negatywna konsekwencja ustalania wyników wyborów systemem większości
zwykłej, do organu kolegialnego, którym w tym przypadku jest kolegium
elektorskie. Polega ona na możliwości uzyskania większości w tym kolegium przez
partię, na którą oddała swe głosy mniejszość wyborców i, naturalnie, vice versa (partia, która uzyskała
większość głosów wyborców, otrzymuje mniejszość miejsc).[179] Efekt ten wywołany jest przez
okoliczność, że głosy oddane na kandydatów partii, która przegrała wybory w
danym stanie, nie znajdują żadnego odzwierciedlenia w składzie kolegium
elektorskiego, choć może tu chodzić o wcale niemałe liczby. Zsumowanie tych
„głosów przepadłych” w skali całego państwa może prowadzić do wskazanego
rezultatu. W historii USA tego rodzaju sytuacja już kilkakrotnie miała miejsce,
a wybrany wówczas Prezydent jest tzw. prezydentem mniejszości; posiada bowiem
poparcie większości elektorów, ale mniejszości wyborców.[180] Natomiast gdyby wybory prezydenckie były
nie tylko faktycznie (ale, jak powiedziano wyżej, tylko w pewnym uproszczeniu),
lecz i formalnie bezpośrednie, bez wyboru elektorów, sytuacja taka nie mogłaby
mieć naturalnie miejsca.
Pomimo tej ostatniej
możliwości, system wyborczy na urząd Prezydenta zarówno w swych rozwiązaniach
ustrojowych, jak i w praktyce politycznej walnie przyczynił się do utrwalenia w
społeczeństwie amerykańskim przekonania, że tylko on jest organem
przedstawicielskim całego Ludu (choć także i tutaj brak stosownego określenia
konstytucyjnego), gdyż tylko co do obsady tego urzędu wypowiadają się wszyscy
wyborcy.[181] Wybory parlamentarne nie uzyskały tego
charakteru: zarówno z uwagi na zasadę rezydencji, jak i z uwagi na system
częściowych zawsze wyborów do Senatu oraz z uwagi na to, że przywódcy partii
politycznych ubiegają się przede wszystkim o mandat prezydencki, a nie o
mandaty parlamentarne. Zasadnicze problemy polityczne dotyczące przyszłości
kraju są przedmiotem jedynie kampanii prezydenckiej, stąd też później przede
wszystkim od Prezydenta oczekuje się kierowania ich rozwiązywaniem i to w
takim kształcie, w jakim zaprezentowany został podczas wyborów. W celu
uzyskiwania jednoznacznej decyzji co do osoby lidera państwa, warto – jak zdają
się uważać Amerykanie – złożyć ofiarę w postaci niebezpieczeństwa „Prezydenta
mniejszości”. Wybór Prezydenta w sposób konsekwentnie bezpośredni (bez
elektorów) wzmacniałby, jak można przypuszczać, niebezpieczeństwo rozbicia
głosów, brak uzyskania bezwzględnej większości i ryzyko częstych wyborów
Prezydenta przez Izbę Reprezentantów, co znacznie osłabiałoby jego stanowisko.[182]
4.2. Kompetencje
Punktem
wyjścia dla analizy funkcji Prezydenta jest oczywiście konstytucyjne powierzenie
mu władzy wykonawczej przez art. II, sec. 1 in principio (“The Executive power shall be vested in a President”). W dalszym ciągu sec. 1 uregulowany jest
tryb wyboru Prezydenta, sec. 2 i 3 wymieniają jego konkretne kompetencje,
zresztą nieliczne i ujęte mało precyzyjnie, a sec. 4 (ostatnia) zajmuje się
realizacją jego odpowiedzialności konstytucyjnej. Pewne znaczenie w ustaleniu
roli Prezydenta przypisuje się również konstytucyjnie ustalonej rocie jego
przysięgi (art. 2, sec. 1, ust. 7).[183]
Działań
Prezydenta USA jako piastuna władzy wykonawczej Unii nie można naturalnie
sprowadzać jedynie do tych konkretnych kompetencji, zawartych w 2 i 3 sekcji
analizowanego artykułu Konstytucji.[184] Generalną funkcją organu kierowniczego
władzy wykonawczej jest bowiem podejmowanie wszelkich działań służących
realizacji zadań państwa wynikających z jego istoty. O najważniejszych z nich
stanowi „wstęp” do Konstytucji: „udoskonalenie Unii, ustanowienie
sprawiedliwości, zabezpieczenie spokoju wewnętrznego, zapewnienie wspólnej
obrony, promowanie powszechnego dobrobytu, zapewnienie błogosławieństw wolności
dla aktualnego i przyszłych pokoleń”. W tym kontekście niewątpliwie wzrostowi
kompetencji Prezydenta służy rota składanej przez niego przysięgi, w której deklaruje
on „zachowanie, ochronę i obronę Konstytucji”. Do składania takiej przysięgi
nie są konstytucyjnie zobowiązani ani parlamentarzyści, ani sędziowie.[185] Nie wolno przy tym zapominać o
ogólnoświatowym trendzie ilościowego i jakościowego wzrostu zadań współczesnego
państwa, wzrostu tzw. interwencjonizmu państwowego zwłaszcza w sytuacjach
przezwyciężania kryzysów gospodarczych, prowadzenia wojen, przekształcania się
państwa liberalnego w państwo socjalne itd. Stany Zjednoczone mogą być przy tym,
i na ogół tak są postrzegane i traktowane, modelowym państwem w tym aspekcie.[186] Wzrost zadań państwa spada przede
wszystkim na barki jego egzekutywy, a więc w przypadku Stanów Zjednoczonych –
na barki Prezydenta. Wszystko to potęgowane jest dodatkowo międzynarodową
pozycją USA i koniecznością prowadzenia przez nie polityki globalnej.[187]
W
systemie trójpodziału władzy działania władzy wykonawczej (a przede wszystkim
naczelnego organu tej władzy), podejmowane w kierunku realizacji zadań państwa;
kroki nie mogą jedynie przyjmować form zastrzeżonych dla legislatywy i sądownictwa.
Jeśli więc na przykład do takich konkretnych kompetencji egzekutywy
Konstytucja zalicza dowodzenie przez Prezydenta milicjami poszczególnych
stanów, gdy zostaną one powołane do czynnej służby na rzecz Stanów
Zjednoczonych (art. U, sec. 2, ust. 1), to w wykonaniu tej kompetencji
Prezydent nie może stanowić samodzielnych przepisów prawnych regulujących
status oddziałów milicyjnych w takiej sytuacji czy też wydawać wyroków w
wypadku na przykład sporów między korpusami milicyjnymi z różnych stanów.
Byłyby to bowiem działania o charakterze ustawodawczym bądź sądowniczym.[188] Poza takimi sytuacjami winien jednak
podejmować wszelkie kroki, wykorzystując w szczególności wyraźne kompetencje
konstytucyjne – ale nie ograniczając się do nich – jako pewne środki działania,
służące w jego przekonaniu najlepiej rozwiązywaniu problemów, z którymi
konfrontowane jest w danym czasie amerykańskie społeczeństwo.[189] Dlatego też powinien prezentować swój
program wyborczy w czasie elekcji prezydenckiej, a następnie starać się o jego
realizację. Uznanie przy tym Prezydenta za organ najbardziej (spośród innych
władz naczelnych) powołany do reprezentowania społeczeństwa amerykańskiego,
niewątpliwie wzmacnia takie rozumienie jego zadań. Znalazło to również wyraz w
rozpowszechnionych doktrynach o kompetencjach inherentnych (tj. wynikających
nie tylko z wyraźnych sformułowań konstytucyjnych, lecz obejmujących również
takie, które z nich dadzą się logicznie wywieść), a zwłaszcza o kompetencjach
immanentnych (lub prerogatywach), tj. wynikających z istoty konstytucyjnej
pozycji tego organu.[190] Te ostatnie koncepcje władzy Prezydenta
lansowane były przez takich prezydentów, jak A. Lincoln, W. Wilson, F.D. Roosvelt
oraz T. Roosvelt i właściwie wszyscy prezydenci po II wojnie światowej, którzy
rozwijali nawet doktrynę prezydentury „imperialnej”.
Doktryny
te znajdowały niejednokrotnie również uznanie w orzecznictwie sądowym.
Otwierały one zwłaszcza drogę uznawania uprawnień Prezydenta do działania w
sytuacjach (stanach) nadzwyczajnych, nieobjętych regulacją konstytucyjną.
Wskazuje się również, że przy kształtowaniu kompetencji Prezydenta nie
znajdziemy w Konstytucji określenia analogicznego do zastrzeżenia występującego
w art. I, sec. 1, ust. 1, czyli odnoszącego się do Kongresu, któremu przekazano
tylko „niniejszym gwarantowaną” (hercin
granted) władzę ustawodawczą.[191] Także wśród „ojców założycieli”
Konstytucji jeden z najbardziej wpływowych z nich, A. Hamilton, wyrażał pogląd,
że konstytucyjne wyliczenie kompetencji Prezydenta jest tylko przykładowe i
nie wyczerpuje pojęcia „władza wykonawcza”.[192] Osobnym nurtem składającym się na
dominujące stanowisko Prezydenta są liczne i poważne kompetencje
kierowniczo-zarządzające, wynikające z ustaw, w tym w szczególności ujmujących
tzw. programy rządowe, oraz z ustaw ustrojowych (na przykład w zakresie
budżetowania).[193]
O ile więc w niektórych okresach
historii konstytucyjnej USA z pewnym uzasadnieniem mówić można o przewadze
Kongresu (wykorzystującym swe liczne przecież kompetencje) nad Prezydentem, to
od dawna mówić można albo o sytuacji odwrotnej, albo co najwyżej o sytuacji
równowagi między tymi władzami.[194] Już powyższy wywód świadczy, że chcąc
zobrazować funkcje Prezydenta USA, nie można ograniczyć się jedynie do analizy
wspomnianych, wyraźnych i konkretnych kompetencji konstytucyjnych, w
kolejności ich konstytucyjnego ujęcia. Korzystniej będzie w tym celu nawiązać
do nader rozpowszechnionego podziału tych funkcji na[195]:
1) funkcje Prezydenta jako promotora
ustawodawstwa;
2) funkcje Prezydenta jako egzekutora
ustaw i szefa administracji federalnej;
3) funkcje
Prezydenta jako kierownika polityki zagranicznej;
4) funkcje
Prezydenta jako głównodowodzącego Siłami Zbrojnymi;
5) funkcje
nominacyjne Prezydenta, co w rozwiązaniach konstytucyjnych wychodzi poza sferę
władzy wykonawczej;
6) prawo
ułaskawień.
Już
na pierwszy rzut oka musi uderzać, że powyższe rozróżnienie funkcji nie opiera
się na jednakowych kryteriach, nie jest to więc podział dychotomiczny i
wskazuje raczej na różne aspekty jednolitej, konstytucyjnej roli Prezydenta.
Czy na przykład decyzje Prezydenta o kierowaniu doradców i instruktorów
wojskowych oraz sprzętu do jakiegoś państwa należą do jego działań jako
kierownika polityki zagranicznej, czy też jako głównodowodzącego siłami
zbrojnymi? Należą naturalnie do obu tych funkcji.
Ponieważ
bardzo często działania administracji federalnej kierowanej przez Prezydenta
potrzebują podstawy ustawowej, w praktyce musiało dojść do przełamania konstytucyjnego
zakazu bezpośredniej inicjatywy ustawodawczej. Zarówno społeczeństwo, jak i
Kongres, uznając legitymację Prezydenta do formułowania głównych kierunków
rozwoju państwa, oczekuje również przedstawiania przez niego programu
działalności ustawodawczej.[196] Pamiętać tu należy również o niezwykle
szerokim rozumieniu funkcji ustawodawczej w USA i wymogu ustaw nie tylko dla
powoływania do życia generalnych norm prawnych. W konsekwencji rzutuje to na
inicjatywę ustawodawczą Prezydenta. Swą działalność jako promotora ustaw
Prezydent realizuje w trojaki sposób.
Prezydent
wykorzystuje konstytucyjną instytucję orędzia do Kongresu. Artykuł II, sec. 3
Konstytucji stanowi, że Prezydent będzie „od czasu do czasu” (from time to time) przedkładać
Kongresowi „informację o stanie Unii i polecać jego (tj. Kongresu) rozważaniom
środki, które ocenia jako konieczne i właściwe”. Praktyka przedstawiania
takich orędzi corocznie i na początku sesji Kongresu rozwinęła się już od
czasów pierwszej prezydentury.[197] Dopiero jednak od Prezydenta W. Wilsona
rozwinęła się praktyka dołączania do orędzi normalnych projektów ustaw, choć
formalną inicjatywę wykonać musiał członek izby. Z kolei ustawa o prawie
budżetowym z 1921 r. wprowadziła dodatkowo wymóg przedstawiania przez Prezydenta
izbom „orędzia budżetowego”, które spełnia podobną rolę w zakresie
projektowania budżetu.[198] Od roku 1946, na podstawie ustawy o zatrudnieniu,
Prezydent został zobowiązany do przedstawiania trzeciego orędzia, mianowicie
ekonomicznego, omawiającego stan gospodarki państwa, które również może
zawierać propozycje ustawodawcze. W nawiązaniu do konstytucyjnego
sformułowania funkcjonuje również praktyka przesyłania Kongresowi orędzi
specjalnych, dotyczących konkretnego zagadnienia, również z możliwością podjęcia
kroków ustawodawczych.[199]
Oczywiście
przesłanie orędzia z prezydenckimi propozycjami ustawodawczymi nie oznacza, że
projekty te zostaną uchwalone. Wszystkie czeka żmudny i rozbudowany proces
ustawodawczy w Kongresie. Za swego rodzaju konsekwencję prawa przedstawiania
orędzi uznaje się również dopuszczalność dalszego angażowania się Prezydenta i
urzędników federalnych w proces ustawodawczy, w tym zwłaszcza udział tych
ostatnich w pracach komisji i podkomisji.[200] W tym m.in. celu we wszystkich departamentach
rządowych funkcjonują specjalne komórki do spraw współpracy z parlamentem.
Powszechnie utrzymuje się, że bez takiego zaangażowania nawet najlepsze
projekty prezydenckie przepadają.[201]
Prezydent
wykorzystuje konstytucyjną inicjatywę weta ustawodawczego, a w szczególności
groźbę jego zastosowania wobec projektów (nawet własnych, ale zmienionych w
Kongresie), które nie odpowiadają jego oczekiwaniom. Groźba ta niejednokrotnie
skłaniać może izby do określonych ustępstw i kompromisów.[202] Niejako w nawiązaniu do tego prawa znów
uznaje się dopuszczalność angażowania się funkcjonariuszy administracji
federalnej w proces ustawodawczy także nad ustawami, które nie pochodzą z
inicjatywy Prezydenta (przedstawianie opinii, proponowanie zmian itp.). Muszą
go oni przecież informować o stanie prac ustawodawczych nad wszystkimi
projektami.[203]
Współpraca
z członkami Kongresu następuje przez kontakty z zaufanymi czy nawet
zaprzyjaźnionymi parlamentarzystami, w praktyce pochodzącymi z tej samej co
Prezydent partii. Gdy partia ta posiada również większość w IR lub Senacie,
tymi zaufanymi ludźmi są przewodniczący komisji, których wystąpienia mają w
praktyce parlamentarnej znaczny ciężar gatunkowy.[204]
Artykuł
II, sec. 3 zawiera sformułowanie, że Prezydent „troszczy się o ścisłe wykonanie ustaw” (take care that the laios befaithfully executed), z czego jako pewną
konsekwencję przyjmuje się, że powinien również zabezpieczyć wykonanie wyroków
sądów federalnych. W celu realizacji tego zadania dysponuje on przede wszystkim
organami administracji federalnej: wiceprezydentem, departamentami wykonawczymi
(i ich kierownikami), niezależnymi agencjami wykonawczymi, komisjami
regulującymi.[205]
Konstytucja
nie stanowi o roli wiceprezydenta w mechanizmie działania władzy wykonawczej.
Jedynym przepisem konstytucyjnym (oprócz przepisów regulujących jego wybór)
odnoszącym się do wiceprezydenta jest obecnie Poprawka XXV, stanowiąca, po
pierwsze, że w sytuacji śmierci Prezydenta lub złożenia go z urzędu „wiceprezydent
zostaje Prezydentem”. Natomiast w innych sytuacjach niemożności wykonywania
przez Prezydenta swych funkcji, Poprawka ta czyni z wiceprezydenta osobę „pełniącą
obowiązki Prezydenta”. Z kolei opróżnienie urzędu wiceprezydenta rodzi
obowiązek dokonania przez Prezydenta mianowania nowego wiceprezydenta (za
zgodą obu izb Kongresu), który już nie będzie pochodził z wyborów
powszechnych.[206] Zdarzyło się też, że mianowany w ten
sposób wiceprezydent G. Ford został następnie, na skutek ustąpienia R. Nixona w
1974 r., Prezydentem, jako jedyny Prezydent USA niepochodzący z wyborów ani
powszechnych, ani Izby Reprezentantów. Z istoty pozycji wiceprezydenta wynika
więc, że powinien być to najbliższy współpracownik Prezydenta. Praktycznie
jednak faktyczna rola wiceprezydenta uzależniona jest całkowicie od woli
Prezydenta, który może go w określonym zakresie wprowadzać w kierowanie
państwem i w proces realizacji ustaw lub pozostawić całkowicie poza biegiem
spraw publicznych.[207]
Artykuł
II, sec. 2, ust. 1 Konstytucji wspomina o departamentach wykonawczych (Executive Departments) i ich
kierownikach (principals officers).
Są to organy odpowiadające europejskim ministerstwom i ministrom i podobnie jak
one tworzone w drodze ustaw.[208] Pierwsze z nich powołane zostały tuż po
wejściu Konstytucji w życie, w roku 1779: Departament Spraw Zagranicznych,
Departament Skarbu i Departament Wojny. Oczywiście w ciągu przeszło dwustu lat
funkcjonowania USA liczba ich znacznie wzrosła, aktualnie oscyluje wokół liczby
15. Kierownicy departamentów noszą przyznany im przez ustawy tytuł sekretarza,
z wyjątkiem szefa resortu sprawiedliwości (jednocześnie prokuratora
generalnego), którym jest Attorney
General.[209]
Niezależne
agencje wykonawcze to zbiorowa nazwa dla różnie nazywających się organów (Administration, Authority, Commission,
Board, Corporation, Division) zarządzających pewnym kompleksem spraw,
których z rozmaitych względów postanowiono nie włączać do departamentów. To
ostatnie tłumaczy tę zbiorową nazwę – są to organy niezależne od departamentów,
ale nie od Prezydenta, któremu w pełni podlegają. Są one również powoływane
przez ustawy. [210]
Komisje
regulujące to również organy zarządzające, niezależne od departamentów, ale i
z ograniczonym w pewnym stopniu podporządkowaniem Prezydentowi. Ta ostatnia
niezależność tłumaczy się przez fakt, że powołujące je ustawy przyznają takim
komisjom prawo wydawania przepisów prawnych w zakresach zarządzanych przez nie
spraw oraz rozstrzygania sporów (wykonują funkcje quasi-sądowe). Stanowienie
przez nie przepisów przebiega zresztą w szczególnej procedurze, przewidującej
udział samych zainteresowanych. Są to z reguły organy kolegialne.[211]
Wszystkie
powyższe organy i instytucje działają w zakresie władzy (funkcji) wykonawczej
państwa, którą – jak wiadomo – Konstytucja w całości powierza Prezydentowi. W
tej monokratycznej strukturze oznacza to pełne podporządkowanie ich władzy
Prezydenta (z pewnym wyjątkiem wynikającym z ustaw, a dotyczącym
podporządkowania niezależnych komisji regulujących).[212] Wyrazem tego podporządkowania jest
również konstytucyjne sformułowanie, że Prezydent może żądać od kierowników
departamentów, a więc najważniejszych komórek administracji federalnej,
pisemnych opinii, w każdej sprawie dotyczącej obowiązków tych urzędów (art.
II, sec. 2, ust. 1). W świetle tego przepisu kierownicy departamentów są
zasadniczo jedynie czynnikami opiniodawczymi wobec Prezydenta. Co więcej, taki
charakter opiniodawczy zachowuje nawet tzw. gabinet Prezydenta, czyli zebranie
wszystkich kierowników departamentów, zwołane przez Prezydenta na wspólne
obrady, zwykle też z wiceprezydentem.[213] Nie powstaje w ten sposób żadna „rada
ministrów”, znana konstytucjom innych państw, a ciało to ani nie jest
wzmiankowane w Konstytucji, ani też nie posiada żadnych formalnych kompetencji
i nie podejmuje formalnych uchwał. Stanowi ono nadal zespół osób powołanych do
wyrażania Prezydentowi swej opinii.[214] Prezydent nie jest też w żaden sposób
formalnie krępowany obowiązkiem zwoływania takich posiedzeń, koniecznością
omawiania w ich trakcie określonych spraw czy obowiązkiem podejmowania decyzji
dopiero po naradach gabinetu. Zresztą krąg osób zapraszanych na te posiedzenia
ustala wyłącznie Prezydent i nierzadko biorą w nich udział także inni
funkcjonariusze, zwłaszcza szefowie wspomnianych wyżej agencji czy komisji.[215]
Ścisłemu
podporządkowaniu funkcjonalnemu wszystkich ogniw administracji federalnej
Prezydentowi nie przeczy fakt działania wszystkich powyższych organów (oprócz
gabinetu) na podstawie ustaw. Ustawy bowiem służą do określenia, i tym samym
rozgraniczenia, ich rzeczowego zakresu działania, a ponadto stwarzają
odpowiednią podstawę prawną do występowania przez nie z odpowiednimi
działaniami wobec obywateli, zgodnie z zasadą legalności.[216] Pewnym tylko wyjątkiem jest ograniczenie
tego podporządkowania, dotyczące niezależnych komisji regulujących.
a) mianuje „wszystkich funkcjonariuszy Stanów
Zjednoczonych na urzędy, utworzone przez ustawy, chyba że Konstytucja stanowi
inaczej”, choć Kongres może przekazać prawo mianowania niższych funkcjonariuszy
szefom departamentów (art. II, sec. 2, ust. 2); na tej podstawie Prezydent
formalnie dokonuje co roku nominacji kilkudziesięciu tysięcy osób;
b) może wydawać pod adresem tych organów wiążące
ich wytyczne, dyrektywy i polecenia; w szczególności mogą to być akty
interpretujące ustawy, wyjaśniające ich wzajemne związki, usuwające
sprzeczności itd., ale również polecenia określonego załatwienia konkretnej
sprawy; nie są to uprawnienia wyraźnie dopuszczone przez Konstytucję, ale wynikające
z monokratycznej struktury egzekutywy i „troski o zapewnienie wiernego
(ścisłego) wykonania ustaw”;
c) identycznie uzasadnić należy sprawowanie
przez Prezydenta kontroli nad funkcjonowaniem tej administracji, żądania
rozmaitych sprawozdań i informacji, dokonywania inspekcji itd.;
d) powszechnie uznaje się również prawo
Prezydenta do zmieniania rozstrzygnięć podejmowanych przez podporządkowane mu
organy, oczywiście nie może to naruszać praw osób trzecich;
e) Prezydent może również wykorzystywać
uprawnienie substytucji, tj. wyłączania kierowników pewnych organów, w
uznawanych przez siebie okolicznościach, następnie zaś przejmować ich
uprawnienia i w ich miejsce kierować sprawami leżącymi w kompetencjach danego
organu;
f) w końcu Prezydent jest również władny
dymisjonować osoby pełniące funkcje (zwłaszcza kierownicze) w administracji
federalnej; warto nadmienić, że rada i zgoda Senatu nie jest już dla takich
sytuacji wymagana, odwołania te dokonywane są przez Prezydenta całkowicie
samodzielnie;
g) w zestawie środków służących Prezydentowi do
kierowania administracją federalną umieścić należy również uprawnienie do
wydawania przepisów prawnych.
To
ostatnie uprawnienie nie jest wyraźnie stwierdzone w Konstytucji, rozwijało się
jednak od początków funkcjonowania Stanów Zjednoczonych i znajdowało na ogół
aprobatę Sądu Najwyższego. Po pierwsze, są to rozporządzenia (executive orders) wydawane na podstawie
upoważnienia ustawy i zmierzające do jej konkretyzacji, przy czym
niejednokrotnie upoważnienia te zbliżają się do upoważnień blankietowych. Po
drugie, są to ogólne zarządzenia (ale także noszące formalną nazwę executive orders) Prezydenta, wydawane
w sprawach wewnętrzno-organizacyjnych i proceduralnych administracji
federalnej, wydawane bez upoważnienia ustawy i niesłużące bezpośrednio ich
wykonaniu, a raczej uzupełnianiu ustaw. Po trzecie, są to tzw. proklamacje
Prezydenta służące (na podstawie ustawy) albo określeniu daty wejścia ustawy w
życie, albo też skutkujące zawieszeniem jej funkcjonowania.[218]
Oczywiście
tak ścisłe podporządkowanie Prezydentowi organów wykonawczych oznacza również
przejęcie przez niego pośredniej odpowiedzialności za ich funkcjonowanie.
Kontrola, którą Kongres wykonuje wobec administracji federalnej, w swej
istocie jest więc kontrolą nad Prezydentem.[219] Mimo konstytucyjnego zadania troski o
ścisłą realizację ustaw, uznaje się prawo Prezydenta do powstrzymywania się od
realizacji pewnych ustaw, właśnie z uwagi na swój charakter reprezentanta Ludu
i strażnika jego interesów. Szczególne znaczenie prawo to uzyskuje przy
realizacji ustaw o kredytach (apriopriacyjnych).[220]
Działalność
Prezydenta w sferze polityki zagranicznej, formułowanie tej polityki i
nadzorowanie jej wykonania, choć uznawane w praktyce od początku
funkcjonowania Stanów Zjednoczonych, uzyskiwało stopniowo olbrzymie znaczenie w
związku z rozwijającym się zaangażowaniem USA na płaszczyźnie stosunków
międzynarodowych i odchodzeniem od polityki izolacjonistycznej. W aktualnym
stanie rzeczy z całą pewnością działalność ta może być potraktowana jako
odrębna funkcja Prezydenta. Jej konstytucyjne podstawy formułuje częściowo art.
II, sec. 2, ust. 2, upoważniający Prezydenta do zawierania umów
międzynarodowych (to make treaties);
jest to więc kompetencja ujęta znacznie szerzej niż często występujące prawo
głowy państwa jedynie do ratyfikowania traktatów zawieranych przez inny organ.
Inną taką podstawą jest prawo Prezydenta do mianowania ambasadorów i konsulów
zawarte w tym samym przepisie konstytucyjnym oraz prawo przyjmowania
ambasadorów państw obcych (art. 2, sec. 3). Uznaje się również prawo
Prezydenta do wysyłania zagranicznych misji złożonych z jego osobistych
przedstawicieli.[221]
Proklamowanie
kierunków polityki zagranicznej przez Prezydenta odbywa się z wykorzystaniem
już wcześniej omówionych środków jego działania. Może zostać ujęte w
uzasadnieniu projektów ustaw, a w szczególności budżetu. Może znaleźć wyraz w
orędziach Prezydenta do Kongresu czy też w przemówieniach do narodu.
Szczególnym ich wyrazem są wizyty w obcych państwach czy też decyzje o udziale
przedstawiciela USA w międzynarodowej konferencji, a nawet wystąpienia na forum
organizacji międzynarodowej (na przykład w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ). Dyrektywy bardziej szczegółowe ujmowane są w
instrukcjach do ambasadorów czy przedstawicieli USA w organizacjach
międzynarodowych. Oczywiście wyrazem tego jest również zawieranie umów
międzynarodowych.[222]
Wspomniany
wyżej przepis konstytucyjny stanowi o zawieraniu umów międzynarodowych
(traktatów). Praktyka konstytucyjna wykształciła jednak obok tego prawo
zawierania przez Prezydenta tzw. porozumień administracyjnych z innymi
państwami (executive agreements).[223] Materialna granica między tymi dwiema
postaciami porozumień międzynarodowych jest trudna do precyzyjnego ustalenia,
w praktyce decyzja o skorzystaniu z jednej lub drugiej formy zależy od
Prezydenta. Na przykład układ jałtański czy układ poczdamski są executive agreements, natomiast układ
pokojowy z Włochami czy Japonią – traktatem.[224]
Przy
porozumieniach administracyjnych chodzi, zgodnie z instrukcją Departamentu
Stanu z 1955 r., albo o umowy posiadające charakter wykonawczy wobec już
istniejących ustaw lub traktatów, albo o umowy wymagające następnie wydania
ustaw dla ich realizacji lub zgody Kongresu, albo w końcu o umowy w sprawach
leżących w ramach konstytucyjnych kompetencji Prezydenta. Czasem porozumienia
te zawierane są w wyniku upoważnienia ze strony Kongresu (tzw. Congressional executive agreements), w
innych przypadkach bez tego upoważnienia (Presidential
agreements).[225]
Artykuł
II, sec. 2, ust. 1, powierzający Prezydentowi funkcję głównodowodzącego armią
i flotą (Commander-in-Chef),
rozumiany jest w praktyce amerykańskiej dosłownie, tzn. Prezydent posiada
faktyczną władzę wydawania rozkazów operacyjnych Siłom Zbrojnym zarówno w
czasie pokoju, jak i wojny, mianowania i zwalniania dowódców itd. Może
wprawdzie, lecz nie musi, przekazywać te kompetencje odpowiednim dowódcom.[226] Funkcja głównodowodzącego obejmuje również
milicje stanowe, gdy powołane one zostaną do służby Stanom Zjednoczonym. Nie
jest to więc jedynie honorowa funkcja zwierzchnika sił zbrojnych. Jednakże „wystawianie
i utrzymywanie wojska” (to raise and
support armies), „powoływanie i utrzymywanie floty” (to provide and maintain a navy) oraz „wydawanie przepisów w
sprawach zarządu i regulacji statusu Sił Zbrojnych” (to make rules for the government and regulation of the land and naval forces)
należy do Kongresu (art. I, sec. 8, pkt 12-14), a także należy do niego samo
wypowiadanie wojny.[227] Poza możliwościami Prezydenta pozostają
także, a może przede wszystkim, uprawnienia do uruchomienia stosownych
kredytów. W tych jednak ramach działalność Prezydenta w analizowanym
charakterze pozostaje swobodna. Z bardziej konkretnych uprawnień Konstytucja
wymienia jego prawo do mianowania oficerów.[228]
Wychodząc
z ogólnych przesłanek dotyczących pozycji Prezydenta, praktyka konstytucyjna
doprowadziła do uznania tzw. władzy wojennej (war power), którą dysponuje Prezydent w czasie trwania konfliktu
zbrojnego, nawet tego, który nie został stwierdzony Kongresową deklaracją
wojny.[229] Chodzi przy tym nie tylko o prowadzenie
operacji zbrojnych, lecz również o zarządzanie wszelkimi sprawami, zwłaszcza
gospodarczymi i bezpieczeństwa publicznego, powiązanymi z toczącą się wojną.
Kompetencje te uznawane są przy tym za kompetencje wynikające z istoty tej
funkcji Prezydenta, niewymagające szczegółowych postaw ustawowych. Prezydent
jest władny w takiej sytuacji tworzyć na przykład nowe organy państwowe,
regulować sprawy produkcji i dostaw sprzętu wojennego, wobec obywateli może
zawieszać ich konstytucyjne prawa (na przykład internować bez wyroku sądowego)
i inne.[230]
Wprawdzie
Konstytucja zastrzega dla Kongresu „umożliwianie powoływania milicji dla
wykonywania ustaw federalnych, tłumienia powstań (suppress insurrections) i odpierania inwazji” (art. I, sec. 8, ust.
15), ale praktyka uznała, że Prezydent władny jest korzystać ze swych praw
głównodowodzącego także w przypadku wszelkich zaburzeń wewnętrznych, które
również wchodzą w zakres pojęcia konfliktów zbrojnych. Znane są na przykład
przypadki mobilizowania milicji dla wymuszenia egzekucji ustaw antysegregacyjnych,
w przeszłości również dla tłumienia strajków.[231] Innymi słowy, z omawianej funkcji
Prezydenta wyprowadza się również jego prawo do wprowadzania stanu wyjątkowego
i bezpośrednie zarządzanie taką sytuacją.
Logika
rozwiązań konstytucyjnych (deklarowanie wojny przez Kongres) prowadziłaby do
wniosku, że dopiero po takiej deklaracji, ewentualnie po ataku zewnętrznym,
Prezydent może wprowadzać oddziały wojskowe w starcia militarne, wydając
odpowiednie rozkazy. W praktyce uznawano jednak, i to od wczesnych lat historii
USA, również istnienie takiego prawa Prezydenta bez wypowiedzenia wojny przez
Kongres (i bez zewnętrznej agresji), gdy Prezydent oceniał to za zgodne z
interesami państwa. Ponieważ operacje takie (na przykład interwencja w
Wietnamie) stawały się coraz poważniejsze i coraz bardziej krytycznie odbierane
były przez społeczeństwo, w 1973 r. doszło do uchwalenia dotyczącej tej kwestii
ustawy War Power Resolution (joint).[232] Mimo że akt ten pozostawia nadal znaczne
możliwości prowadzenia przez Prezydenta operacji wojskowych za granicą,
spotkał się z jego wetem, które jednak zostało przez Kongres odrzucone. War Power
Resolution zezwala na wprowadzenie przez Prezydenta sił zbrojnych do akcji
militarnej (oprócz sytuacji wypowiedzenia przez Kongres wojny i wydania przez
Kongres ustawy upoważniającej), także w przypadku „zagrożenia bezpieczeństwa
państwa, spowodowanego atakiem na terytorium USA lub na jego Siły
Zbrojne" (obejmuje to również atak na oddziały amerykańskie, biorące
udział w akcjach wojskowych, podejmowanych przez obce państwa lub rządy).[233] Prezydent jednak został zobowiązany do
przeprowadzenia konsultacji z Kongresem zarówno swego zamiaru, jak i w trakcie
trwania akcji, aczkolwiek bez konieczności uzyskiwania jego zgody. Ważnym
postanowieniem jest zakreślenie maksymalnego terminu trwania takich operacji:
ustawa ustala go na 60 dni, przy możliwości jego przedłużenia przez ustawę o
dalszych 30 dni.[234] Z drugiej strony Kongres może w każdej
chwili zażądać przerwania operacji i to w drodze rezolucji równoległej, a więc
niewymagającej podpisu Prezydenta, gdzie jego weto jest niemożliwe.[235]
Uprawnienia
nominacyjne Prezydenta USA, funkcjonujące poza ramami władzy wykonawczej,
obejmują przede wszystkim bardzo istotne uprawnienia do mianowania sędziów
Sądu Najwyższego (art. II, sec. 2, ust. 2). Ponieważ Konstytucja USA dopuszcza także
tworzenie w drodze ustaw federalnych sądów niższych instancji, ustawy te
upoważniają Prezydenta do powoływania sędziów również tych sądów. Omawiane
prawo Prezydenta nie obejmuje jednak możliwości ich odwoływania (sędziowie
sprawują swe urzędy dożywotnio), odmiennie więc niż przy funkcjonariuszach egzekutywy.[236]
Artykuł
II, sec. 2, ust. 1 przyznaje Prezydentowi prawo zawieszania i darowania kary
za przestępstwa przeciwko Stanom Zjednoczonym. Oczywiście prawo to nie czyni z
Prezydenta, nawet w tym zakresie, organu wykonującego funkcję wymiaru
sprawiedliwości. Powołany przepis konstytucyjny wyłącza jednak spod zakresu
tego uprawnienia sprawy wszczęte w procedurze impeachmentu.[237]
Prezydent
USA nie jest naturalnie w stanie wypełniać osobiście swych rozbudowanych
kompetencji. Określony ich segment wykonuje przez nadzór nad departamentami
czy innymi agendami rządowymi. Wszelako również i taka działalność wymaga
utrzymywania bieżącego kontaktu z tymi komórkami, rejestrowania, kontrolowania
i korygowania ich działalności.[238] Wychodząc naprzeciw tym potrzebom, od
wielu już lat kształtuje się swego rodzaju kancelaria Prezydenta, czyli zespół
urzędników, zorganizowanych w pewne biura, stanowiące narzędzia bezpośredniej
pracy Prezydenta. Ustawowe podstawy jej funkcjonowania stanowi aktualnie Reorganisation Act z roku 1939,
stanowiący właściwie generalne upoważnienie dla Prezydenta do kreacji, w
drodze rozporządzenia, swego Urzędu Wykonawczego (Executive Office) i określenia jego struktury.[239] Oczywiście funkcjonariusze Urzędu
powoływani są przez Prezydenta. Kolejni prezydenci, w drodze swych rozporządzeń
wykonawczych, mogli urząd ów przekształcać stosownie do wzrostu zadań
prezydentury. Stosowane jest również rozbudowywanie tej kancelarii przez dalsze
ustawy.[240] Aktualnie w skład tego urzędu wchodzą następujące
komórki, dobrze oddające już w swych nazwach główne obszary prac Prezydenta[241]:
a) Urząd Białego Domu (the White House Office) - skupiający najbliższych współpracowników
i doradców Prezydenta, noszących tytuły „asystentów”;
b) Biuro Zarządzania i Budżetu, w jego ramach
działa m.in. Wydział Spraw Ustawodawczych, powołany do koordynowania prac nad
projektami ustaw, prowadzonymi przez poszczególne departamenty;
c) Krajowa Rada Bezpieczeństwa (NSC), działająca
na podstawie ustawy o bezpieczeństwie narodowym z 1947 r.; w jej skład oprócz
Prezydenta i wiceprezydenta wchodzą sekretarz stanu, sekretarz obrony, doradca
Prezydenta do spraw bezpieczeństwa, dyrektor Biura do spraw przygotowywania
sytuacji nadzwyczajnych (Biuro to stanowi z kolei komórkę pomocniczą NSC) i
zapraszane osoby; bezpośrednio tej Radzie podporządkowana jest CIA;
d) Rada Doradców Ekonomicznych – jej głównym
zadaniem jest przygotowanie orędzia ekonomicznego Prezydenta; działa na
podstawie wspomnianej ustawy o zatrudnieniu z 1946 r., podporządkowane jej jest
Office of Economic Opportunity.
Faktyczne
możliwości oddziaływania na decyzje Prezydenta rozmaitych komórek omawianego
urzędu są zazwyczaj znacznie dalej posunięte niż możliwości organów
konstytucyjnych (departamentów). Te ostatnie coraz bardziej przyjmują charakter
fachowo-administracyjny, natomiast Urząd Wykonawczy, skupiając przede wszystkim
polityków, najbardziej zaufanych współpracowników Prezydenta, staje się
organem strategiczno-politycznym.[242]
Jak
już wspomniano wyżej, istnienie uprawnień pozwalających zwłaszcza legislatywie
i egzekutywie wpływać „negatywnie” na działalność partnera, poprzez wzajemne
„hamowanie" czy też „przeszkadzanie" w dochodzeniu do skutku
rozstrzygnięć, jest bardzo znamiennym rysem ustroju Stanów Zjednoczonych i
amerykańskiej wersji zasady podziału władzy. Każda z obu tych władz musi więc
brać pod uwagę możliwości takich reakcji drugiej, co otwiera drogę do rozwiązań
kompromisowych.
Projekty
ustaw uchwalone ostatecznie przez obie izby Kongresu wymagają zgodnie z art.
I, sec. 7, ust. 2 i 3 przedłożenia Prezydentowi, jego aprobaty i podpisu.
Jednakże termin przesłania projektu Prezydentowi nie jest ustalony i zależy od
izby, która uchwaliła go jako druga: może być to dzień uchwalenia, ale także
późniejszy, w tym i ostatni dzień sesji, a nawet pierwszy dzień sesji
następnej. Jeśli Prezydent podpisze ów tekst, staje się on ustawą i wchodzi w
życie. Ten sam skutek spowodowany jest również brakiem jakiejkolwiek reakcji
Prezydenta; po upływie dziesięciu dni od dnia otrzymania (nie licząc niedziel)
przedłożony mu tekst i tak wchodzi w życie. We wskazanym terminie Prezydent
może jednak odesłać go Kongresowi (konkretnie izbie, która rozpoczęła nad nim
pracę ustawodawczą), wraz ze swymi zastrzeżeniami (veto message) wskazującymi na przyczyny odmowy podpisania. [243] Mogą one być różne: Prezydent może
wskazywać zarówno na niekonstytucyjność ustawy, jak również na jej niecelowość,
zbędność, szkodliwość itd. Jeśli Kongres podtrzymuje nadal chęć uchwalenia tej
ustawy, powinien ponowić prace ustawodawcze. Jednakże izba, która otrzymała
zwrócony projekt, musi go wówczas powtórnie uchwalić większością 2/3 głosów
(obecnych na posiedzeniu). Jeśli takiej większości nie zdoła się osiągnąć, postępowanie
ustawodawcze ulega zakończeniu.[244] Jeżeli ponowne uchwalenie będzie miało
miejsce, projekt wraz z zastrzeżeniami Prezydenta przechodzi do izby drugiej, a
ta również winna go uchwalić taką samą większością.[245] W praktyce rozwinęła się jeszcze inna postać
weta ustawodawczego Prezydenta, mianowicie tzw. weto kieszonkowe (pocket veto). Powołany art. I, sec. 7,
ust. 2, regulując postępowanie w sprawie podpisywania projektów i ewentualnego
ich odsyłania do Kongresu, kończy się stwierdzeniem, że niepodpisany i
nieodesłany przez Prezydenta projekt staje się ustawą, „chyba że Kongres,
przerywając swe prace (by their adjournment),
uniemożliwi jego zwrot”. Prezydent ogłaszał wówczas (gdy upłynęło dziesięć
dni), że korzysta z omawianego prawa, nie podpisuje projektu i choć nie zwraca
go Kongresowi, to jednak nie staje się on ustawą. O zdarzeniu tym Prezydent
musi jednak poinformować Kongres.[246] Weto ustawodawcze stawało się w takiej
sytuacji wetem absolutnym.
Wspomniano
już wyżej, że szczególne rozumienie konstytucyjnej roli Prezydenta obejmuje w
praktyce również możliwość wstrzymywania się przez niego z realizacją ustaw:
czy to w całości, czy (częściej) pewnych ich fragmentów.[247] Mimo krytyki takiej interpretacji
Konstytucji przez znaczną część nauki prawa konstytucyjnego w USA, była ona
kontynuowana.[248] Uprawnienie to nabierało szczególnego
znaczenia w odniesieniu do ustaw apriopriacyjnych (przyznających kredyty),
gdzie Prezydenci często przywoływali względy oszczędnościowe, uzasadniające
takie właśnie postępowanie, sabotując tym samym – co oczywiste – realizację
ustaw autoryzacyjnych. Praktyka taka, rozwijana już od początków XIX w.,
uzyskała oficjalną nazwę zamrażania (impoundments)
kredytów. Z kolei bronią parlamentu jest poczynienie w ustawie zastrzeżenia
zabraniającego zwłoki w realizacji kredytów.[249]
Jak
wspomniano wyżej, w zakresie umów międzynarodowych Prezydent zawiera traktaty
oraz porozumienia administracyjne. Otóż w stosunku do tych pierwszych
Konstytucja uzależnia decyzję Prezydenta o ich zawarciu (równie dobrze można
powiedzieć: ratyfikacji) od zasięgnięcia rady Senatu i uzyskania jego zgody (art. II, sec. 2, ust. 2). Zgoda Senatu
wyrażona być musi większością aż 2/3 głosów senatorów obecnych na posiedzeniu.[250] Zasięganie rady Senatu odbywa się
współcześnie w formie konsultacji Prezydenta z liderami partii w Senacie,
członkami komisji spraw zagranicznych i innymi wpływowymi senatorami.
Ten sam przepis konstytucyjny wymaga
zasięgnięcia rady i uzyskania zgody Senatu na nominacje Prezydenta na
stanowiska: ambasadorów i konsulów, sędziów Sądu Najwyższego oraz wszystkich
funkcjonariuszy państwa na urzędy utworzone przez ustawy. „Zasięganie rady”
odbywa się w drodze nieformalnych konsultacji Prezydenta. Następnie wyznacza on
kandydata i przedstawia go Senatowi, przesyłając odpowiednie pismo.[251] W Senacie wniosek Prezydenta trafia do
komisji, która przy obsadzaniu najważniejszych stanowisk przeprowadza bardzo
intensywne przesłuchania kandydata, a jej wniosek końcowy jest w praktyce
decydujący dla uchwały izby. Odmiennie niż przy wyrażaniu zgody na traktaty,
Konstytucja nie wymaga tutaj większości kwalifikowanej. Dopiero po wyrażeniu
zgody ma miejsce formalne powierzenie stanowiska przez Prezydenta.[252]
Weto
legislatywy
to uprawnienie Kongresu obejmujące rozmaite możliwości uzależniania Prezydenta
od czynnika parlamentarnego, przy stanowieniu przez niego przepisów prawnych, a
czasem nawet innego rodzaju decyzji. Instytucja ta nie jest znana przepisom
konstytucyjnym, lecz rozwinęła się w praktyce. Możliwość jej zastosowania musi
być jednak stwierdzona w ustawie, przy czym przybiera to bardzo różne postacie.
Na przykład aktowi Prezydenta nadaje się warunkową moc obowiązującą i obie izby
łącznie lub też którakolwiek z nich może podjąć w określonym czasie rezolucję
(zbieżną lub zwykłą), dezaprobującą akt Prezydenta i wówczas ulega on
uchyleniu. Może przybrać także postać odwrotną: akt Prezydenta nabiera dopiero
wówczas mocy obowiązującej, jeśli obie izby lub któraś z nich wyrażą na to
zgodę w określonym terminie. Inną formą jest wymóg corocznego potwierdzania
aktu Prezydenta albo przez izby, albo tylko przez wskazaną komisję kongresową.
Jeszcze inną formą jest wymóg wstępnej zgody komisji (a zdarzają się nawet
wymogi uzyskiwania zgody tylko jej przewodniczącego) na regulacje przez
Prezydenta określonych, delegowanych mu kwestii. Ustawy apriopriacyjne często
wymagają zgody komisji na konkretne wydatkowania przyznanych już funduszy.[253]
Rozdział 4.
Pozycja ustrojowa Prezydenta Republiki Federalnej Niemiec
Ustawodawca konstytucyjny
w kreśleniu wizerunku Prezydenta Federalnego RFN jako głowy państwa jest dość
powściągliwy. Skonstatować należy brak ogólnej dyspozycji, która definiowałaby
ten organ, względnie sytuowałaby go w hierarchii instytucjonalnej. Nie należy
zresztą przeceniać takiej wstępnej kwalifikacji.[254]
Zespół norm kompetencyjnych, posiłkowany ewentualnie przepisami proceduralnymi
odnośnie do sposobu desygnacji, stanowi wystarczający wyznacznik pozycji organu
w mechanice ustrojowej państwa.[255]
Jak wiadomo, klasyczny
system parlamentarno-gabinetowy, definiowany jako zespół zasad
polityczno-ustrojowych, określających w szczególny sposób wzajemne stosunki
między trzema naczelnymi organami państwowymi: parlamentem, głową państwa i
rządem, a mianowicie w taki, że rząd powoływany przez głowę państwa musi mieć
zaufanie parlamentu, doczekał się kilku odmian, lub jak chcą niektórzy,
racjonalizacji. Owo udoskonalenie podstawowej koncepcji przyjęło w RFN nazwę
systemu kanclerskiego, co sugerowałoby prima
facie szczególne stanowisko szefa rządu. Stosunki między nim a ministrami
wyznaczone są zasadą podporządkowania kanclerzowi i odpowiedzialności wobec
niego członków rządu. Ustawa Zasadnicza wyklucza możliwość uchwalenia
parlamentarnego wotum nieufności wobec ministra.[256]
Pozycja
głowy państwa jest relewantna dla identyfikacji systemowej. Dedukcyjnie
uprawniony jest sylogizm, iż skoro wzrosło znaczenie kanclerza, a dążenie do
zachowania równowagi instytucjonalnej przyświecało twórcom Ustawy Zasadniczej,
to zmaleć musiała rola innego monokratycznego organu w pionie organów władzy
wykonawczej.[257]
4.1. Wybór
i kadencja
Roztrząsanie zawiłości
ordynacji wyborczej musi zostać zredukowane tu do norm najistotniejszych. Mają
one i tak przecież instrumentalny charakter wobec instytucji, której substrat
osobowy powołują. Można oczywiście zastanawiać się nad rolą tzw. przymiotników
prawa wyborczego, a zwłaszcza zasady powszechności i bezpośredniości elekcji
prezydenckiej w identyfikowaniu prima
facie pozycji Prezydenta w systemie instytucjonalnym RFN. Innymi słowy:
czy sposób wyboru przesądza o rodzaju uprawnień. Otóż nie wydaje się, aby
istniała korelacja między normą proceduralną a kompetencyjną w tym względzie.[258]
Co prawda tzw. prezydent parlamentarny, jak wykazuje porównawcze prawo
konstytucyjne, z reguły pełni jedynie funkcje głowy państwa. Tym niemniej znane
są systemy parlamentarne, w których prezydent pochodzi z wyborów powszechnych,
a jego uprawnienia, np. w Austrii, nie są imponujące.[259]
Ponadto nie należy przeceniać znaczenia takiej powszechnej elekcji dla
legitymizacji kompetencji władczych interesującego nas organu. Zarówno o modelu
wyborczym, jak i jakości kompetencji rozstrzyga ustawodawca konstytucyjny.
Iluzoryczna jest również niezależność tzw. prezydenta plebiscytarnego od
parlamentu.[260] Jeżeli
uznać, iż względy proceduralne mają o niej decydować, to taką „autonomię”
równie dobrze zapewnia zróżnicowany okres trwania pełnomocnictw obu organów.
Nie można natomiast dezawuować wpływu głosowania powszechnego na funkcję
reprezentacyjną głowy państwa, a także na poziom jej politycznego autorytetu.
Prezydenta RFN wybiera
Zgromadzenie Federalne składające się z ogółu deputowanych do Bundestagu i
parytetowej liczby członków wybieranych w systemie proporcjonalnym przez
parlamenty krajowe, niekoniecznie spośród parlamentarzystów (art. 54 UZ).[261]
Jest to więc wersja wyboru parlamentarnego zmodyfikowana przez federalną
strukturę państwa.[262]
Z partyjno-politycznego punktu widzenia Zgromadzenie Federalne jest swoistą
syntezą parlamentarnych układów politycznych. Prezydentem może być każdy
Niemiec, który ukończył 40 lat i posiada prawo wyborcze.[263]
Kandydatów zgłaszają pisemnie poszczególni członkowie Zgromadzenia Federalnego,
dołączając pisemną zgodę ubiegającego się o urząd. W praktyce kandydatury
wyłaniane są w drodze porozumień międzypartyjnych. W myśl Ustawy Zasadniczej za
wybranego uważa się kandydata, który otrzymał bezwzględną większość głosów
ustawowej liczby posłów. Jeżeli w dwóch kolejnych głosowaniach żaden z
kandydatów takiej większości nie uzyskał, w trzeciej turze obowiązuje zwykła
większość.[264] Przed
każdym kolejnym głosowaniem można zgłaszać nowych kandydatów.[265]
Prawomocna ważność wyboru
i złożenia przysięgi są konstytutywnymi przesłankami objęcia urzędu przez
elekta. Rota przysięgi, ustalona dyspozycją art. 56 UZ, zakończona została
fakultatywnym ślubowaniem religijnym. Prezydent składa ją przed zebranymi
wspólnie członkami obu izb ustawodawczych.[266]
Kadencja interesującego
nas organu obliczona została na 5 lat z możliwością kolejnej reelekcji. Za
termin a quo należy uznać złożenie
przysięgi.[267]
Prezydencka incompatibilitas mieści się w
tradycyjnym schemacie neutralizacji głowy państwa i zgodnie z art. 55 UZ nie
może rezydent willi Hammerschmid (oficjalna siedziba prezydenta RFN) piastować
mandatu poselskiego, objąć teki ministerialnej ani sprawować żadnego płatnego
urzędu, wykonywać zawodu, względnie należeć do kierownictwa lub rady nadzorczej
przedsiębiorstwa.[268]
Przyjął się poza tym
zwyczaj, że Prezydent Federalny rezygnuje z chwilą swego wyboru z członkostwa
partii politycznej lub przynajmniej uznaje się za zawieszonego w prawach
członkowskich na czas pełnienia swego urzędu. Praktyka ta ma podkreślać
formalnie ogólnonarodowe, ponadpartyjne stanowisko każdorazowej głowy państwa.[269]
Dychotomiczny podział na
odpowiedzialność polityczną i prawną ma zastosowanie również do sposobów ponoszenia
przez Prezydenta konsekwencji za swoje czyny. Ustawa Zasadnicza nie wprowadza
ich rozróżnienia na związane z urzędowaniem i popełnione bez związku z nim.
Jeżeli ma się na uwadze sformalizowane kategorie odpowiedzialności, to teza o
politycznej nieodpowiedzialności Prezydenta, wobec braku możliwości jego
złożenia z urzędu w drodze np. referendum, jest oczywista. Natomiast ten sam
efekt może zostać osiągnięty pozanormatywnymi środkami: brak akceptacji dla
polityki głowy państwa wymusić może jej ustąpienie.[270]
Nieodpowiedzialność
polityczna w systemie parlamentarnym nie oznacza, jak wiadomo, przywileju
„bezkarności” dla arbitralnych decyzji prezydenta, lecz okupiona jest ograniczającą
jego samodzielność instytucją kontrasygnaty, przenoszącej odpowiedzialność na
sygnujących akty urzędowe głowy państwa. Wiadomo również, że nie wszystkie
czynności prezydenta są kontrasygnowane. Czy oznacza to, że chronione są
swoistym immunitetem materialnym? Czy np. rozwiązanie parlamentu zamiast
mianowania tzw. kanclerza mniejszości może narazić prezydenta na
odpowiedzialność polityczną? Jak się łatwo domyślić, wobec braku egzekutora
takiej odpowiedzialności, Prezydent nie ponosi konsekwencji powyższego mylnego
wyboru.[271] Ta
sfera dyskrecjonalnego decydowania jest albo wymuszona określoną sytuacją
prawną, np. przerwą w funkcjonowaniu organów egzekutywy uzasadnioną wyborami
(art. 63 ust. 4 UZ) lub rodzaj kompetencji ma drugorzędny charakter (art. 39
ust. 3, 93 ust. 1 pkt 1, 69 ust. 3 UZ). Potencjalne więc zagrożenie
odpowiedzialnością polityczną dowodzi bądź znaczenia kompetencji, bądź tylko
autonomii w jej wykonywaniu.[272]
Odpowiedzialność prawna
prezydenta może przybrać postać konstytucyjnej (art. 61 UZ), quasi-karnej (art.
18 UZ) oraz karnej.[273]
Przesłanką
odpowiedzialności konstytucyjnej jest umyślne naruszenie Ustawy Zasadniczej lub
innej ustawy federalnej. Wydaje się, że odpowiedzialność taka winna być ściśle
powiązana z ujemnymi następstwami czynu. Każda z izb ustawodawczych władna jest
kwalifikowaną większością głosów swych członków postawić głowę państwa w stan
oskarżenia.[274] Sprawę
rozpatruje Federalny Trybunał Konstytucyjny (dalej jako: FTK), który może (w
drodze tymczasowego zarządzenia) zawiesić prezydenta w urzędowaniu, a uznając
go winnym – złożyć z urzędu, przy czym owo pozbawienie uzależnione jest od
uznania Trybunału.[275]
Może on poprzestać jedynie na orzeczeniu winy. W razie natomiast usunięcia,
jako jednej z przesłanek opróżnienia urzędu Prezydenta, uprawnienia jego
wykonuje Prezydent Rady Federalnej. Odpowiedzialność konstytucyjna stanowi
standardowy mechanizm regulacyjny w systemie parlamentarnym, sprzężony z
dystrybucją i racjonalizacją władzy państwowej, a skutkujący w skrajnych
przypadkach skróceniem pełnomocnictw prezydenckich.[276]
Jak natomiast
zakwalifikować nadużycie praw zasadniczych, o których stanowi art. 18 UZ? Jest
to swoisty rodzaj odpowiedzialności, który jednak wyczerpuje znamiona
dolegliwości karnoprawnej. Sankcją za nadużycie szeregu wolności, prawa
własności i azylu do walki z demokratycznym, wolnościowym ustrojem jest
orzeczenie przez FTK utraty wymienionych praw zasadniczych.[277]
Ze stylistyki przepisu (użycie kwantyfikatora „kto”) można wnosić o ogólnym
podmiocie czynu. Może teoretycznie dopuścić się go również Prezydent, przy czym
naruszenie przez niego wymienionych w art. 18 konstytucyjnych dyspozycji
stanowi zbieg odpowiedzialności konstytucyjnej z karną sui generis. FTK, orzekając pozbawienie praw zasadniczych, nie
mógłby w jednym wyroku złożyć Prezydenta z urzędu. Są to formalnie dwa różne
postępowania. Odpowiedzialność głowy państwa z art. 18 UZ warunkowana jest
uchyleniem immunitetu przez Bundestag. Prawomocne orzeczenie o utracie praw
zasadniczych byłoby co prawda wiążące dla składu Trybunału, wyrokującego o
odpowiedzialności konstytucyjnej co do faktu naruszenia Ustawy Zasadniczej, tym
niemniej nie mogłoby zastąpić ani wniosku o pociągnięcie do odpowiedzialności,
ani uchwały stawiającej w stan oskarżenia.[278]
W praktyce już sam wyrok skazujący z art. 18 zmusiłby Prezydenta do ustąpienia.
Do
głowy państwa stosuje się odpowiednio przepisy Ustawy Zasadniczej o immunitecie
poselskim, chroniącym przed odpowiedzialnością karną. Zgodnie więc z art. 46
ust. 2 UZ w związku z art. 60 ust. 4 UZ za popełnienie czynu zagrożonego karą
może być prezydent pociągnięty do odpowiedzialności lub aresztowany tylko za
zgodą Parlamentu Federalnego, chyba że zostanie ujęty na gorącym uczynku. Jest
to, jak widać, immunitet formalny, utrudniający jedynie ściganie, lecz nie
depenalizujący czynów przestępnych głowy państwa, których osądzenie może
doprowadzić do opróżnienia urzędu.[279]
4.2. Kompetencje
Tradycyjnie już w
piśmiennictwie Prezydent RFN postrzegany jest jako władza neutralna (neutrale Kraft). Spośród kilku
teoretycznych modeli najbardziej przystawalna do niemieckiej prezydentury
wydaje się koncepcja neutralności pojmowanej jako władza mediacji Rola głowy
państwa jako czynnika równowagi wzrasta szczególnie w sytuacjach kryzysów
rządowych. Prezydent jako reprezentant jedności państwa, to również klasyczny
nieomal atrybut tego urzędu. Najogólniej tę funkcję utożsamia się z
gwarantowaniem wiarygodności międzynarodowoprawnej państwa oraz bezpieczeństwa
obrotu prawnego w przypadku konfliktu instytucjonalnego lub sporu
kompetencyjnego.[280]
Nie sposób uniknąć w tym
wprowadzeniu odniesień historycznych. Z tego punktu widzenia obecna pozycja
prezydenta stanowi swoistą antytezę jego weimarskiego poprzednika. Według
konstytucji Rzeszy z 11 VIII 1919 r. egzekutywa federalna składała się z
prezydenta i rządu. Status tego pierwszego wykazuje pewne analogie z systemem
prezydenckim. Plebiscytarny sposób elekcji w jakimś stopniu uniezależniał
prezydenta od Reichstagu. Niemałe kompetencje władcze (prawo do przedterminowego
rozwiązania parlamentu, powoływanie i odwoływanie kanclerza i ministrów,
zarządzanie referendum, naczelne dowództwo sił zbrojnych) zapewniały mu
znaczące stanowisko w systemie organów państwa. Swoistą syntezę pozycji
prezydenta Rzeszy doktryna upatruje w art. 48 Konstytucji weimarskiej. Zgodnie
z jego dyspozycją prezydent w sytuacji poważnego naruszenia lub zagrożenia
bezpieczeństwa państwa mógł podejmować konieczne środki przeciwdziałające,
łącznie z użyciem siły i zawieszeniem praw zasadniczych. O użyciu tych środków
prezydent powiadamiał niezwłocznie Reichstag, na żądanie którego musiały one
zostać uchylone.[281]
Jak widać, istniały w sferze rozwiązań konstytucyjnych mechanizmy gwarantujące
w stabilnym układzie sił zasadę checks
and balances. Przekonuje również o tym art. 43 konstytucji, przewidujący
procedurę złożenia prezydenta z urzędu w drodze referendum na wniosek
kwalifikowanej większości posłów. Praktyka polityczna, destabilizująca system
weimarski, sfalsyfikowała sprawność tych zabezpieczeń. Zaważyła również w
pewnej mierze na koncepcji prezydentury w wydaniu bońskiej Ustawy Zasadniczej.
Istotny, z punktu
widzenia klarowności opisu interesującego nas organu, a co ważniejsze
zupełności i miarodajności analizy, jest dobór właściwej metody referowania
pozycji Prezydenta w systemie instytucjonalnym RFN. Jej wyznacznikami, oprócz
sposobu desygnacji i konstrukcji odpowiedzialności, są przede wszystkim
kompetencje pojmowane jako zakres przedmiotowy działania głowy państwa.[282]
Nie bez znaczenia jest próba ich kategoryzacji. Najprościej byłoby, w ślad za
systematyką Konstytucji, omówić kolejne normy kompetencyjne Ustawy Zasadniczej
poświęcone Prezydentowi. Taki zabieg nie miałby cech klasyfikacji, lecz
stanowiłby rekonstrukcję modelu normatywnego prezydentury.[283]
Bardziej ambitną próbą systematyzacji byłoby przetworzenie informacji podanych
przez ustawodawcę konstytucyjnego, budując ich hierarchię, która niekoniecznie
musi być zbieżna z jego preferencjami. Można by też bardziej skomplikować
podział, wprowadzając kryterium kwalifikacyjne organu i wyróżnić np.
kompetencje właściwe głowie państwa, organowi egzekutywy, strażnikowi
konstytucji itp.[284]
Notabene takie podejście, identyfikując pozareprezentacyjne funkcje prezydenta,
pozwala ocenić poziom jego normatywnego usytuowania. Kolejną możliwość
klasyfikacji osiągnąć można dzięki analizie strukturalnej, kiedy to bada się
wzajemne relacje prezydenta z innymi organami systemu, tym samym uwzględniając
w jakimś stopniu kompetencje tych organów wobec głowy państwa, co określamy
mianem indykatora nie wprost jej pozycji. Najbardziej jednak reprezentatywną
próbą jest analiza funkcjonalna.[285]
Kryterium wyodrębnienia stanowi tu zdolność do działania prezydenta w różnych
zakresach władztwa państwowego. Mając powyższe na uwadze, wyróżnić należy
cztery grupy kompetencji: uprawnienia prezydenta w zakresie władzy
ustawodawczej, wykonawczej, w stosunkach zewnętrznych i sądowej.
Prezydent RFN wobec izb
ustawodawczych wykonuje niektóre klasyczne kompetencje głowy państwa w systemie
parlamentarnym, zaznaczające się współdziałaniem w realizacji funkcji
prawodawczej i organizacyjnej parlamentu. Odnośnie do działalności
legislacyjnej Bundestagu aktywność prezydenta dotyczy tylko jej ostatniego
etapu, gdyż Prezydent nie posiada prawa inicjatywy ustawodawczej. Uchwalone
ustawy zostają podpisane (wygotowane) przez Prezydenta oraz opublikowane w
Federalnym Dzienniku Ustaw (art. 82 ust. 1 UZ).[286]
Ich publikację poprzedza kontrasygnata kanclerza lub właściwego ministra.
Podpisanie i zarządzenie ogłoszenia mają wszelkie cechy promulgacji, warunkują
więc nabranie przez akt prawny mocy obowiązującej.[287]
Prezydent nie jest tu związany konstytucyjnymi terminami. Znane są przypadki
wielomiesięcznych opóźnień decyzji, niejednokrotnie negatywnych, o sygnowaniu
ustaw. Jak widać z praktyki, głowa państwa może odmówić podpisania ustawy.[288]
Nie kwestionuje się na
ogół kompetencji do kontroli formalnej, w której Prezydent bada czy zachowany
został tryb ustawodawczy. Ma to szczególne znaczenie w sytuacji rozbieżnego
interpretowania udziału w nim Rady Federalnej. Kilkakrotnie Rada odmawiała
zgody na ustawę, a Parlament Federalny uznawał, że ustawa takiej zgody nie
wymaga i podejmował uchwałę o odrzuceniu sprzeciwu Rady Federalnej. W takim
wypadku rozstrzygnięcie, czy ustawa doszła do skutku z zachowaniem konstytucyjnego
trybu, należy do Prezydenta.[289]
Wątpliwości dotyczą natomiast kompetencji prezydenckiej odnośnie do materialnej
oceny konstytucyjności ustawy. Co prawda jest utrwalony w konstytucjonalizmie
niemieckim wizerunek Prezydenta jako strażnika konstytucji, jednak oponenci
powołują się na wyłączność kompetencji kontrolnej FTK.[290]
Z całą pewnością natomiast odmowa podpisania ustawy nie może być argumentowana
brakiem jej politycznej zasadności. Zaniechanie złożenia podpisu nie może być
również motywowane brakiem celowości wydania ustawy.[291]
Sporną kwestią jest
odpowiedzialność głowy państwa za podpisanie ustawy ewidentnie sprzecznej z
konstytucją. Jak zauważa M. Bożek, Prezydent powinien być szczególnie
zobowiązany do przestrzegania przepisów Ustawy Zasadniczej, ponieważ jako
jedyny konstytucyjny organ ponosi z tego tytułu odpowiedzialność przed FTK.[292]
Stąd też prezydenckie prawo kontroli konstytucyjności ustaw winno być
interpretowane jako powinność.[293]
Należałoby więc potwierdzić możliwość postawienia Prezydenta w stan oskarżenia
z powodu promulgacji ustawy oczywiście sprzecznej z konstytucją, przy czym
uzasadnienie wniosku winno powoływać konkretny przepis naruszony przez izby
ustawodawcze i art. 56 (obowiązek strzeżenia konstytucji).[294]
Jakie są konsekwencje
odmowy podpisania ustawy? Klasyczne weto zawieszające wymusza ponowne
głosowanie. Według art. 73 konstytucji weimarskiej prezydent Rzeszy
zakwestionowaną przez siebie ustawę musiał z urzędu poddać pod ogólnonarodowe
referendum.[295] Efekty
zaniechania promulgacji są inne: ustawa wraca do parlamentu nie w celu
ponownego uchwalenia kwalifikowaną większością głosów, lecz jej reasumpcji, o
ile oczywiście FTK potwierdzi wątpliwości prezydenta co do konstytucyjności.
Jeżeli Trybunał ich nie podzieli, wówczas ponowna odmowa naraża Prezydenta na
odpowiedzialność konstytucyjną.[296]
Zdawać by się mogło, iż Prezydent,
jako organ egzekutywy, powinien posiadać kompetencje wykonawcze wobec ustaw
federalnych realizowane w drodze rozporządzeń. Uprawnienie takie zostało przez
Ustawę Zasadniczą przewidziane jedynie dla rządu lub poszczególnych ministrów
(art. 80 ust. 1 UZ), co znacząco dezawuuje prezydencką funkcję rządzenia.[297]
W związku z
ustawodawstwem pozostaje kolejna kompetencja interesującego nas organu, która
jednak nie jest wykonywana wobec parlamentu, a umożliwia działalność
ustawodawczą tzw. kanclerzowi mniejszości. Idzie tu o stan wyższej konieczności
ustawodawczej wprowadzany przez Prezydenta na wniosek rządu zaakceptowany przez
Radę Federalną (art. 81 UZ).[298]
Przesłanką ogłoszenia tego stanu jest, najogólniej to ujmując, kryzys
instytucjonalny, wyrażający się sprawowaniem rządów przez kanclerza, który
utracił zaufanie Bundestagu. Wyjątkowy tryb ustawodawczy może zostać
wprowadzony dla konkretnych projektów ustaw, jeżeli odrzucił je parlament
pomimo ich połączenia z wnioskiem o wotum zaufania lub oznaczenia ich przez
rząd mianem pilnych, w sytuacji gdy parlament uprzednio już odmówił kanclerzowi
wyrażenia wotum zaufania i nie został rozwiązany przez Prezydenta w trybie art.
68 UZ.[299] Projekt
ustawy, dla którego został wprowadzony stan wyższej konieczności, jest ponownie
przedstawiany Parlamentowi Federalnemu. Jeżeli parlament: a) odrzuci projekt, b
)uchwali go w brzmieniu nie satysfakcjonującym rządu, c) nie zakończy prac nad
projektem w terminie 4 tygodni – ustawa dochodzi do skutku w wersji projektu
rządowego po jej uprzednim zaakceptowaniu przez Radę Federalną (art. 81 ust. 2
UZ).[300]
Nie wnikając w zawisłości
proceduralne i ograniczenia przedmiotowe instytucji, która może być wprowadzona
tylko na sześć miesięcy w okresie urzędowania danego kanclerza nie sposób nie
dostrzec realnego znaczenia Prezydenta Federalnego w jej potencjalnym
urzeczywistnieniu.[301]
Wprowadzenie wyjątkowego stanu dla ustawodawstwa nie zależy co prawda
wyłącznie od woli głowy państwa, lecz inspirowane jest przez inne podmioty.
Wybór procedowania pojawia się w momencie złożenia wniosku przez Rząd
Federalny. Owo dyskrecjonalne, arbitralne uprawnienie decydowania o trybie
ustawodawczym i możliwość wpływania na losy rządu czyni Prezydenta realnym
nośnikiem władzy w sytuacji wyjątkowej, wymagającej aktywności właśnie od głowy
państwa.[302] Instytucja
wyjątkowego trybu ustawodawczego nie znalazła dotychczas praktycznego zastosowania,
co potwierdza jej szczególny, antykryzysowy charakter.
Prezydent Federalny
zachował określone uprawnienia związane z funkcjonowaniem parlamentu. W klasycznym
schemacie organizacyjnym głowa państwa zwołuje, zamyka i odracza sesje organu
ustawodawczego. W praktyce tryb procedowania (sesyjny lub permanentny) ma
istotne znaczenie dla zakresu takich kompetencji. W systemie kanclerskim Prezydent
ma prawo żądać zwołania Parlamentu Federalnego przed terminem ustalonym dla
najbliższego kolejnego posiedzenia (art. 39 ust. 3 UZ).[303]
Z żądaniem takim mógłby Prezydent wystąpić np. w razie opróżnienia urzędu
kanclerskiego, jeśliby nastąpiło ono w okresie między posiedzeniami parlamentu.[304]
Instytucję rozwiązania
parlamentu przez prezydenta Rzeszy znała konstytucja weimarska, uzależniając tę
czynność od każdorazowo innego powodu (art. 25). Bońska Ustawa Zasadnicza
przewiduje możliwość skrócenia pełnomocnictw Bundestagu jedynie w obliczu
kryzysu rządowego. Konstytucyjnie dopuszczalne jest rozwiązanie przez Prezydenta
parlamentu, jeżeli nie jest on w stanie wybrać kanclerza (art. 63 ust. 4 UZ)
oraz gdy odmówi mu zaufania (art. 68 ust. 1 UZ).[305]
Jeśli chodzi o
uprawnienia Prezydenta w zakresie władzy wykonawczej na plan pierwszy wysuwają
się tu kompetencje kreacyjne wobec egzekutywy, wyczerpujące się w aktach
nominacyjnych członków rządu i wyższych urzędników administracji federalnej.[306]
Przede wszystkim jednak Prezydent przedstawia Parlamentowi Federalnemu
kandydata na kanclerza (art. 63 ust. 1 UZ). Tzw. efekt kanclerski wyborów
parlamentarnych ogranicza propozycje personalne do osoby desygnowanej na szefa
urzędu przez koalicję partyjną już w trakcie kampanii wyborczej.[307]
Oczywiście teoretycznie jest do pomyślenia sytuacja, w której Prezydent
sprzeciwi się popieranej przez większość parlamentarną kandydaturze i
przedstawi swojego kandydata, chociaż niektórzy niemieccy autorzy taką
możliwość wykluczają, a zgłoszenie kandydata większości uważają wręcz za konstytucyjną
powinność głowy państwa. Trudno ten pogląd zweryfikować, gdyż praktyka ten sui generis plebiscytarny wybór
kanclerza potwierdza. Konstytucyjnym natomiast obowiązkiem Prezydenta jest
nominacja kandydata, który uzyskał bezwzględną większość głosów (art. 63 ust. 2
UZ). Powyższy sposób wyłaniania szefa rządu można by, w ślad za L. Garlickim,
określić mianem procedury podstawowej, w której rola prezydenta nie wykracza
poza notarialną funkcję głowy państwa.[308]
Art. 63 UZ przewiduje w
swych kolejnych dyspozycjach szczególne warianty procedowania. Prawo zgłaszania
kandydata na kanclerza przechodzi na posłów przy zachowaniu parametru
bezwzględnej większości koniecznej do wyboru. Jeżeli i w drugiej turze
głosowania kandydat Bundestagu wymaganej większości nie uzyska, Prezydent
obowiązany jest w terminie 7 dni podjąć decyzję o nominacji względnie rozwiązać
parlament i zarządzić nowe wybory (art. 63 ust. 3 i 4 UZ).[309]
Ratio legis art. 63 jest oczywista.
Twórcom Ustawy Zasadniczej chodziło o zapewnienie parlamentowi efektywnej
zdolności kreacyjnej, poprzez zróżnicowanie procedur, z których jego
rozwiązanie potraktowane zostało jako ostateczny środek. Mimo, iż w 43-letniej
historii RFN kanclerza powoływano zawsze w drodze podstawowej procedury –
mechanizm alternatywny, uaktywniający in
fine rolę głowy państwa, przekonuje do koncepcji prezydentury jako władzy
rezerwowej.[310]
Ministrowie są powoływani
i odwoływani przez Prezydenta na wniosek kanclerza (art. 64 ust. 1 UZ).
Ustabilizowany jest w piśmiennictwie pogląd, iż propozycje szefa rządu odnośnie
jego składu personalnego nie mogą być kwestionowane przez głowę państwa ze
względów politycznych.[311]
Również w niejako
ratyfikacyjne tylko uprawnienia wyposażono Prezydenta w procedurze odwołania
kanclerza z powodu wyrażenia mu konstruktywnego wotum nieufności polegającego,
jak wiadomo, na wybraniu przez parlament nowego szefa rządu bezwzględną większością
głosów (art. 67 ust. 1 UZ). Prezydent obowiązany jest przychylić się do wniosku
i mianować następcę.[312]
Natomiast inne
konsekwencje pociąga za sobą oddalenie wniosku kanclerza o wotum zaufania.
Wobec braku większości parlamentarnej, popierającej szefa rządu, może on
zwrócić się do Prezydenta z wnioskiem o rozwiązanie Bundestagu (art. 68 ust. 1
UZ).[313]
Dopiero w sytuacji kryzysu parlamentarnego Prezydent przeobraża się z
notariusza w realnego decydenta, rozstrzygającego samodzielnie (nie jest
związany wnioskiem kanclerza) o losach naczelnych organów państwa w ten sposób,
iż skraca pełnomocnictwa legislatywy bądź, odmawiając jej rozwiązania i nie
uwzględniając wniosku kanclerza o wprowadzenie stanu wyższej konieczności
ustawodawczej, zmusza egzekutywę do ustąpienia.[314]
Prawo do rozwiązania Parlamentu Federalnego ograniczone jest czasowo (21 dni od
złożenia wniosku) i wygasa, jeżeli Bundestag, głosami większości swych
członków, wybierze innego Kanclerza Federalnego (art. 68 ust. 1 UZ).[315]
Oprócz funkcji
kreacyjnej, której realne znaczenie w normalnym stanie funkcjonowania władzy
państwowej sprowadzić można do czynności formalnych, Prezydent pełni funkcję
regulacyjną w zakresie władzy wykonawczej. Jego akceptacji wymaga regulamin
Rządu Federalnego (art. 65 UZ).[316]
Określa też w drodze zarządzeń rangi służbowe w administracji federalnej oraz
rodzaje pieczęci służbowych. Na mocy ustawy z 26 maja 1957 r. ustanawia i
nadaje ordery i tytuły honorowe oraz może zarządzić ich utratę. W zakresie tych
administracyjnych kompetencji Prezydent wydaje również szczegółowe przepisy,
dotyczące flag i godła państwa.[317]
W tej grupie kompetencji
mieszczą się ponadto tzw. uprawnienia militarne interesującego nas organu. Są
one niewątpliwie spektakularnym miernikiem pozycji głowy państwa. Konsekwentnie
jednak i w tym zakresie ustawodawca konstytucyjny wyznacza prezydentowi rolę
drugorzędną i ograniczoną. Zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi sprawuje w
okresie pokoju federalny minister obrony (art. 65 a U Z), a w tzw. stanie
obrony (Verteidigungsfall – stan
militarnego zagrożenia państwa z zewnątrz lub wojny) Kanclerz Federalny (art.
115 b UZ).[318] Prezydent
mianuje jedynie wyższych oficerów, wydaje przepisy np. o umundurowaniu oraz
nadaje sztandary jednostkom Bundeswehry.[319]
Art. 59 ust. 1 UZ
stanowi: „Prezydent Federalny reprezentuje federację międzynarodowoprawnie. W
imieniu federacji zawiera on umowy z państwami obcymi. Wysyła i przyjmuje
przedstawicieli dyplomatycznych”. Zbyt daleko idący jest pogląd o wynikającym
stąd prawie kształtowania przez Prezydenta Federalnego polityki zagranicznej.
Nie jest to również jedynie formalna reprezentacja państwa na zewnątrz. Między
tymi skrajnymi opiniami zawiera się więc rzeczywisty wpływ głowy państwa na
powyższą kwestię. Ujawnia się on w prawie konsultacji kanclerskich wytycznych
polityki zagranicznej, w możliwości zgłaszania zastrzeżeń pod jej adresem oraz
w żądaniu informacji o zamierzeniach w tej materii.[320]
W świetle orzecznictwa i
piśmiennictwa niemieckiego Prezydent ma pełnomocnictwo do zawierania umów
międzynarodowych. Umocowanie do działania w imieniu państwa wynika niewątpliwie
z art. 59 ust. 1 UZ. Samodzielność jednak tego działania jest ograniczona
kontrasygnatą (art. 58 UZ). Decyzja o zawarciu umowy, a także o jej ratyfikacji
należy do Rządu Federalnego. Ponadto niektóre ważniejsze umowy wymagają
akceptacji organów ustawodawczych (art. 59 ust. 2 UZ). Ratyfikacja takich
traktatów ma więc czysto formalny charakter.[321]
Reasumując, należy dojść do wniosku, iż Prezydent Federalny nie odgrywa
aktywnej roli w dziedzinie władzy zewnętrznej, a jej nośnikiem jest jedynie w
sensie wykonywania woli innych organów państwa.
W myśl art. 60 ust. 1 i 2
UZ prezydent mianuje i zwalnia sędziów federalnych oraz wykonuje prawo łaski. Nie
sposób mówić tu o prezydenckiej funkcji kreacyjnej wobec sądownictwa. Nominacja
ma charakter formalny.[322]
O powoływaniu sędziów sądów federalnych rozstrzygają organy ustawodawcze w
drodze wyboru oraz minister rzeczowo właściwy dla danej dziedziny sądownictwa
wespół z Komisją Wyboru Sędziów (art. 95 UZ). O formalnym charakterze
nominacyjnych uprawnień głowy państwa świadczy możliwość delegowania tej
kompetencji na inne organy (art. 60 ust. 3 UZ).[323]
Prezydent nie ma wpływu
na kształt personalny Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. Może jedynie
wszczynać przed nim postępowania w sporach konstytucyjnych między najwyższymi
organami Federacji o zakres ich praw i obowiązków (art. 93 ust. 1 pkt 1 UZ).
Nie jest natomiast uprawniony do złożenia wniosku w przedmiocie kontroli
konstytucyjności normy prawnej.[324]
Prezydent wykonuje prawo
łaski na szczeblu federalnym. Ułaskawienie od wyroków sądów krajowych
przysługuje właściwemu organowi kraju, zazwyczaj jego premierowi. Sposób
wykonywania tego prawa normuje osobne zarządzenie Prezydenta, w którym
zastrzegł on niektóre wypadki do własnej decyzji, a pozostałe przekazał innym
organom federalnym. Akty łaski prezydenta muszą być kontrasygnowane przez
właściwego członka rządu.[325]
ZAKOŃCZENIE
Nie ma
na świecie państwa, które nie posiadałoby swojej głowy, czyli osoby, która
sprawuje określony urząd, czasem w wyniku wyboru jej poprzez głosowanie, czasem
też odziedziczonej – w takiej sytuacji mówimy o monarchii. W większości
demokratycznych państw głową państwa jest prezydent, którego zakres obowiązków
i praw jest różny w zależności od danego kraju. Zazwyczaj prezydent wybierany
jest w wyborach powszechnych, w których udział może wziąć każdy obywatel, lecz
czasem mianuje go parlament lub zgromadzenie narodowe – w takich wypadkach
zakres jego uprawnień zazwyczaj jest mniejszy niż w pierwszym przypadku.
W Polsce
najważniejszą spośród pełnionych przez niego funkcji jest niewątpliwie
reprezentowanie narodu oraz państwa na arenie międzynarodowej, na przeróżnych
konferencjach, zjazdach i spotkaniach głów różnych państw. Jest jednym z dwóch
(poza Radą Ministrów) najważniejszych organów sprawujących władzę wykonawczą w
Polsce. Prezydent może rozpisać dowolne referendum oraz wyznacza datę
wszystkich wyborów. Oprócz tego, to jego podpis pod każdą ustawą czyni ją ważną
i sprawia, że po jakimś czasie może ona zostać wprowadzona w życie.
W
systemach prezydenckich (np. Stany Zjednoczone) czy semiprezydenckich (np.
Francja,) jego kompetencje obejmują szeroki krąg decyzji w zakresie polityki
zagranicznej i wewnętrznej. Szczególną pozycję ma prezydent amerykański, pełni
on dodatkowo funkcję szefa rządu. W państwach, w których prezydent wybierany
jest pośrednio (przez parlament), np. w RFN pozycja jego jest zawężona do
funkcji reprezentacyjnych. Odgrywa rolę bezstronnego i apolitycznego arbitra,
stojącego poza sporami politycznymi.
[1] Konstytucja
Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej (Dz. U.
z 1952 r. Nr 33, poz. 232).
[2]
L. Garlicki, Polskie prawo konstytucyjne.
Zarys wykładu, Warszawa 2010, s. 230.
[3] Ustawa
Konstytucyjna z dnia 17 października 1992 r. o wzajemnych stosunkach między
władzą ustawodawczą i wykonawczą Rzeczypospolitej Polskiej oraz o samorządzie
terytorialnym (Dz. U.
z 1992 r. Nr 84, poz. 426).
[4]
Omówione w dalszej części pracy.
[5]
A. Bałaban, Współczesne zagadnienia
konstytucyjne, Szczecin 1999, s. 179.
[6]
W. Skrzydło, Polskie prawo konstytucyjne,
Lublin 2005, s. 225.
[7]
L. Garlicki, Polskie prawo
konstytucyjne…, op. cit., s. 231.
[8]
Ibidem.
[9]
Ibidem.
[10] S. Sagan, Prawo konstytucyjne Rzeczypospolitej
Polskiej, Warszawa 2001, s. 251.
[11]Ibidem.
[12]
L. Garlicki, Polskie prawo
konstytucyjne…, op. cit., s. 232.
[13]
P. Winczorek, Komentarz do Konstytucji
Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 roku, Warszawa 2008, s.
316.
[14]
Ibidem.
[15] Sarnecki P., Prawo konstytucyjne, Warszawa 2004, s.
277.
[16]
L. Garlicki, Polskie prawo
konstytucyjne…, op. cit., s. 232.
[17]
Ibidem, s. 233.
[18]
L. Garlicki, Konstytucja Rzeczypospolitej
Polskiej. Komentarz. T. II,
Warszawa 2001, s. 197.
[19]
Ibidem.
[20]
Opracowanie za: L. Garlicki, Polskie
prawo konstytucyjne…, op. cit., s. 235.
[21]
W. Skrzydło, Konstytucja Rzeczypospolitej
Polskiej. Komentarz, Kraków 2002, s. 219.
[22]
Ibidem.
[23]
S. Sagan, Prawo konstytucyjne…, op. cit.,
s. 254.
[24]
L. Garlicki, Polskie prawo
konstytucyjne…, op. cit., s. 236.
[25]
Ibidem.
[26]
W. Skrzydło, Polskie prawo…, op. cit., s.
228.
[27]
Na podstawie: L. Garlicki, Polskie prawo
konstytucyjne…, op. cit., s. 238.
[28]
Ibidem, s. 239.
[29]
Ibidem.
[30]
Ibidem, s. 240.
[31]
Na podstawie: P. Samecki, Prawo
konstytucyjne…, op. cit., s. 335.
[32] Na podstawie: W.
Skrzydło, Konstytucja Rzeczypospolitej
Polskiej. Komentarz, Kraków 2002, s. 259.
[33] M. Kudej, W kręgu zagadnień konstytucyjnych,
Katowice 1999, s. 313.
[34]
Ibidem, s. 314.
[35]
Ibidem.
[36] R. Mojak, Model prezydentury w Konstytucji
Rzeczypospolitej Polskiej z 2 kwietnia 1997 r. (regulacja konstytucyjna roli
ustrojowej Prezydenta RP a praktyka politycznoustrojowa realizacji modelu
ustrojowego prezydentury), [w:] System
rządów Rzeczypospolitej Polskiej, red. M. Grzybowski, Warszawa 2006, s.
188.
[37]
Ibidem, s. 189.
[38]
Ibidem.
[39]
L. Garlicki, Polskie prawo
konstytucyjne…, op. cit., s. 240.
[40]
Ibidem, s. 241.
[41]
L. Garlicki, Konstytucja Rzeczypospolitej
Polskiej. Komentarz, t. II, Warszawa 2001, s. 336.
[42]
Ibidem.
[43]
R. Mojak, Model prezydentury w
Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej…, op. cit., s. 190.
[44]
Ibidem.
[45]
Ibidem.
[46] K. Działocha, Podstawowe problemy stosowania Konstytucji
Rzeczypospolitej Polskiej. Raport wstępny, Warszawa 2000, s. 192.
[47]
Ibidem.
[49] B. Dziemidok –
Olszewska, Instytucja Prezydenta w
państwach Europy Środkowo-Wschodniej,
Lublin 2003, s. 103.
[50]
Ibidem.
[51] W. Skrzydło, Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej.
Komentarz, Kraków 2002, s. 231.
[52]
P. Sarnecki, Prawo konstytucyjne…, op.
cit., s. 218.
[53]
Ibidem.
[54]
Ibidem, s. 219.
[55]
P. Winczorek, Komentarz do Konstytucji
Rzeczypospolitej…, op. cit., s. 224.
[56]
Ibidem.
[57] L. Garlicki, Polskie prawo konstytucyjne…, op. cit.,
s. 238.
[58]
Ibidem.
[59] A. Bałaban, Polskie problemy ustrojowe. Konstytucja,
źródła prawa, samorząd terytorialny, prawa człowieka, Kraków 2003, s. 69.
[60]
Ibidem.
[61]
L. Garlicki, Polskie prawo
konstytucyjne…, op. cit., s. 240.
[62]
Ibidem.
[63]
Ibidem.
[64] L. Garlicki, Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej.
Komentarz, t. II, Warszawa 2001, s. 341.
[65]
Ibidem.
[66]
W. Skrzydło, Konstytucja Rzeczypospolitej
Polskiej…, op. cit., s. 226.
[67]
Ibidem.
[68]
L. Garlicki, Polskie prawo
konstytucyjne…, op. cit., s. 241.
[69]
Ibidem.
[70]
Ibidem.
[71]
L. Garlicki, Konstytucja Rzeczypospolitej
Polskiej…, op. cit., s. 342.
[72]
Ibidem.
[73]
L. Garlicki, Polskie prawo
konstytucyjne…, op. cit., s. 241.
[74]
Ibidem.
[75]
S. Sagan, Prawo konstytucyjne
Rzeczypospolitej…, op. cit., s. 259.
[76]
Ibidem.
[77]
Ibidem.
[78]
Ibidem.
[79] J.
Ciapała, Zagadnienie odpowiedzialności
prawnej Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Przegląd Sejmowy 6/2005, Warszawa
2005, s. 33.
[80]
Ibidem.
[81]
Ibidem.
[82]
Ibidem, s. 34.
[83]
Ibidem.
[84]
Ibidem, s. 36.
[85]
Ibidem.
[86]
J. Ciapała, Charakter kompetencji
Prezydenta RP. Uwagi w kontekście kompetencji w zakresie powoływania sędziów,
Przegląd Sejmowy 4/2008, s. 40.
[87]
Ibidem, s. 39.
[88] B. Szmulik, Pozycja ustrojowa Sądu Najwyższego w
Rzeczypospolitej Polskiej, Warszawa 2008, s. 198, 201.
[89] J. Sułkowski, Uprawnienia Prezydenta RP do powoływania
sędziów, Przegląd Sejmowy 4/2008,
s. 63.
[90] L. Morawski Czy sądy mogą się angażować politycznie, PIP
III/2006, s. 19.
[91]
B. Szmulik, Pozycja ustrojowa Sądu
Najwyższego…, op. cit., s. 198.
[92]
J. Ciapała, Charakter kompetencji
Prezydenta RP. Uwagi w kontekście kompetencji w zakresie powoływania sędziów,
Przegląd Sejmowy 4/2008, s. 42.
[93]
A. Chorążewska, Model prezydentury w praktyce
politycznej po wejściu w życie Konstytucji RP z 1997 r., Warszawa 2008, s.
249.
[94] Ibidem, s. 250.
[95]
Ibidem, s. 249, 251.
[96] E. Popławska, Instytucja prezydenta w systemie politycznym
V Republiki Francuskiej, Warszawa 1995, s. 6.
[97]
W. Skrzydło, Ustrój polityczny Francji,
Warszawa 1992, s. 112.
[98] M. Wąsowicz, Historia ustroju państwa zachodu,
Warszawa 1998, s. 213.
[99]
Ibidem, s. 214.
[100] E. Gdulewicz, System konstytucyjny Francji, Warszawa
2000, s. 46.
[101]
Ibidem.
[102]
Ibidem, s. 47.
[103] M. Granat, Od klasycznego przedstawicielstwa do
demokracji konstytucyjnej (ewolucja prawa i doktryny we Francji), Lublin
1994, s. 268.
[104]
Ibidem.
[105] R. Ghevontian, Czy
prezydent V Republiki jest monarchą republikańskim?, Przegląd Sejmowy 6/2008, Warszawa 2008, s. 73.
[106]
Ibidem.
[107] A. Budzanowska,
M. Bugaj, J. Czajowski, B. Gawlik, M.
Grzybowski, J. Karp, P. Mikuli, M. Niewitała, Szkice o pozycji ustrojowej i statusie głowy państwa, Kraków 2003,
s. 119.
[108]
Ibidem.
[109]
Ibidem.
[110] M. Granat, Od klasycznego przedstawicielstwa do
demokracji…, op. cit., s. 266.
[111]
Ibidem.
[112]
E. Gdulewicz, System konstytucyjny…, op.
cit., s. 102.
[114]
E. Gdulewicz, System konstytucyjny…, op.
cit., s. 102.
[115]
W. Skrzydło, Ustrój polityczny Francji,
Warszawa 1992, s. 119.
[116]
Ibidem.
[117]
Ibidem.
[118]
Ibidem.
[119]
Ibidem, s. 120.
[120]
E. Gdulewicz, System konstytucyjny…, op.
cit., s. 107.
[121]
Ibidem, s. 108.
[122]
Ibidem.
[123]
Ibidem.
[125]
Ibidem.
[126]
Na podstawie: E. Gdulewicz, System
konstytucyjny…, op. cit., s. 109 i n.
[127]
E. Gdulewicz, System konstytucyjny…, op.
cit., s. 117.
[128]
Ibidem.
[129] A. Jamróz, Prezydent Republiki Francuskiej jako gwarant
przestrzegania Konstytucji. Kilka uwag porządkujących, [w:] Konstytucja i władza we współczesnym
świecie. Doktryna — prawo — praktyka, red. M. Kruk, J. Trzciński, J.
Wawrzyniak, Warszawa 2002, s. 212.
[130]
Ibidem.
[131] J. Osiński, Prezydent w państwach współczesnych,
Warszawa 2000, s. 107.
[132]
E. Popławska, Instytucja prezydenta…, op.
cit., s. 97.
[133]
Ibidem.
[134]
Ibidem.
[135]
Ibidem, s. 98.
[136]
Ibidem.
[137]
E. Gdulewicz, System konstytucyjny…, op.
cit., s. 120.
[138]
Ibidem.
[139]
Ibidem, s. 121.
[140]
Ibidem.
[141]
Ibidem.
[142]
P. Sarnecki, Ustroje konstytucyjne państw
współczesnych, Warszawa 2008, s. 107.
[143]
Ibidem.
[144]
Ibidem.
[145]
Ibidem.
[147]
Ibidem, s. 80.
[148]
E. Popławska, Instytucja prezydenta…, op.
cit., s. 111.
[149]
Ibidem.
[150]
Ibidem, s. 112.
[152]
Ibidem.
[153]
Ibidem.
[154]
W. Skrzydło, Ustrój polityczny…, op. cit.,
s. 117.
[155]
Ibidem.
[156]
P. Sarnecki, Ustroje konstytucyjne…, op.
cit., s. 113.
[157]
Ibidem.
[158]
Ibidem.
[159]
W. Skrzydło, Ustrój polityczny…, op. cit.,
s. 117.
[160] M. Jagielski, Prezydent USA jako szef administracji,
Warszawa 2000, s. 4.
[161]
Ibidem, s. 7.
[162]
Ibidem.
[163]
A. Budzanowska, M. Bugaj, J. Czajowski, B. Gawlik, M. Grzybowski, J. Karp, P. Mikuli, M.
Niewitała, Szkice o pozycji ustrojowej…,
op. cit., s. 47.
[164]
M. Jagielski, Prezydent USA jako…, op.
cit., s. 17.
[165]
Ibidem.
[166]
Ibidem, s. 18.
[167]
P. Sarnecki, Ustroje konstytucyjne…, op.
cit., s. 171.
[168]
Ibidem.
[169]
Ibidem.
[170]
M. Jagielski, Prezydent USA jako…, op.
cit., s. 19.
[171]
Ibidem.
[172]
Ibidem, s. 20.
[173] J. Osiński, Prezydent w państwach współczesnych,
Warszawa 2000, s. 206.
[174]
Ibidem.
[175]
M. Jagielski, Prezydent USA jako…, op.
cit., s. 21.
[176]
Ibidem.
[178]
Ibidem.
[179] A. Pułło, System konstytucyjny Stanów Zjednoczonych,
Warszawa 1997, s. 143.
[180]
Ibidem.
[181]
Ibidem, s. 144.
[182]
M. Jagielski, Prezydent USA jako…, op.
cit., s. 25.
[183]
M. Jagielski, Prezydent USA jako…, op.
cit., s. 78.
[184]
Ibidem.
[185]
J. Osiński, Prezydent w państwach…, op.
cit., s. 209.
[186]
Ibidem.
[187]
M. Jagielski, Prezydent USA jako…, op.
cit., s. 81.
[188]
Ibidem.
[189]
Ibidem.
[190]
Ibidem, s. 82,.
[191] A. Pułło, Prezydent a Kongres USA w świetle
konstytucyjnych zasad podziału i równoważenia władz, Gdańsk 1986, s. 86.
[192]
Ibidem.
[193]
A. Budzanowska, M. Bugaj, J. Czajowski, B. Gawlik, M. Grzybowski, J. Karp, P. Mikuli, M.
Niewitała, Szkice o pozycji ustrojowej…,
op. cit., s. 53.
[194]
Ibidem.
[195]
Za: M. Jagielski, Prezydent USA jako…,
op. cit., s. 103.
[196] A. Pułło, Prezydent a Kongres USA w świetle
konstytucyjnych zasad podziału i równoważenia władz, Gdańsk 1986, s. 101.
[197]
Ibidem.
[199]
Ibidem.
[200]
Ibidem, s. 107.
[201]
Ibidem.
[202]
P. Sarnecki, Ustroje konstytucyjne…, op.
cit., s. 178.
[203]
A. Pułło, Prezydent a Kongres…, op. cit.,
s. 203.
[204]
Ibidem.
[205]
M. Jagielski, Prezydent USA jako…, op.
cit., s. 47.
[206]
Ibidem, s. 49.
[207] R. Tokarczyk, Prawo amerykańskie, Warszawa 2000, s.
161.
[208]
M. Jagielski, Prezydent USA jako…, op.
cit., s. 117.
[209]
Ibidem, s. 119.
[210]
Ibidem, s. 120.
[211]
Ibidem, s. 121.
[212]
M. Jagielski, Prezydent USA jako…, op.
cit., s. 124.
[213]
Ibidem.
[214]
Ibidem, s. 125.
[215]
Ibidem.
[216] A. M. Ludwikowska,
System prawa Stanów Zjednoczonych,
Toruń 1999, s. 185.
[218]
Ibidem, s. 153.
[219]
A. Pułło, Prezydent a Kongres…, op. cit.,
s. 167.
[220]
Ibidem.
[221]
M. Jagielski, Prezydent USA jako…, op.
cit., s. 144.
[222]
Ibidem, s. 146.
[223]
J. Osiński, Prezydent w państwach…, op.
cit., s. 215.
[224]
A. Pułło, System konstytucyjny…, op. cit.,
s. 154.
[225]
Ibidem.
[226]
Ibidem, s. 155.
[227]
Ibidem.
[228]
Ibidem.
[229] K. Wójtowicz, Uprawnienia nadzwyczajne Prezydenta Stanów
Zjednoczonych, Wrocław 1995, s. 61.
[230]
Ibidem.
[231]
Ibidem, s. 81.
[232]
Ibidem, s. 83.
[233]
Ibidem.
[234]
Ibidem, s. 84.
[235]
M. Jagielski, Prezydent USA jako…, op.
cit., s. 153.
[236]
A. Pułło, System konstytucyjny…, op. cit.,
s. 161.
[237]
Ibidem.
[238]
Ibidem.
[239] A. M. Ludwikowska,
System prawa Stanów Zjednoczonych,
Toruń 1999, s. 216.
[240]
Ibidem.
[241] Za: A.
Budzanowska, M. Bugaj, J. Czajowski, B. Gawlik,
M. Grzybowski, J. Karp, P. Mikuli, M. Niewitała, Szkice o pozycji ustrojowej…, op. cit., s. 59.
[242]
M. Jagielski, Prezydent USA jako…, op.
cit., s. 158.
[243]
A. Pułło, Prezydent a Kongres…, op. cit.,
s. 48.
[244]
Ibidem.
[245]
Ibidem, s. 49.
[246]
Ibidem.
[247]
Ibidem, s. 50.
[248]
A. Pułło, System konstytucyjny…, op. cit.,
s. 214.
[249]
Ibidem.
[250]
Ibidem.
[251]
Ibidem, s. 215.
[252]
Ibidem.
[253]
A. Pułło, Prezydent a Kongres…, op. cit.,
s. 56.
[254]
Ibidem.
[255] A. Budzanowska,
M. Bugaj, J. Czajowski, B. Gawlik, M.
Grzybowski, J. Karp, P. Mikuli, M. Niewitała, Szkice o pozycji ustrojowej…, op. cit., s. 170.
[256]
Ibidem.
[257]
Ibidem, s. 171.
[258] L. Janicki, Ustrój państwowy Republiki Federalnej
Niemiec, Poznań 1986, s. 431.
[259]
E. Gdulewicz, Ustroje państw
współczesnych, Lublin 2002, s. 198.
[260]
L. Janicki, Ustrój państwowy Republiki
Federalnej Niemiec, op. cit., s.
433.
[261]
Ibidem.
[262]
J. Osiński, Prezydent w państwach…, op.
cit., s. 319.
[263]
Ibidem.
[264]
Ibidem.
[265]
Ibidem, s. 320.
[266] L. Garlicki, Parlament a rząd w Republice Federalnej
Niemiec, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1978, s. 155.
[267] L. Garlicki, Ustrój polityczny Republiki Federalnej
Niemiec, Warszawa 1995, s. 199.
[268]
Ibidem.
[269]
Ibidem, s. 200.
[270] M. Bożek, Zakres kontrasygnaty aktów urzędowych
Prezydenta Republiki Federalnej Niemiec, Przegląd
Sejmowy 6/2005, Warszawa 2005, s. 73.
[271]
L. Garlicki, Ustrój polityczny Republiki
Federalnej Niemiec…, op. cit., s. 207.
[272]
Ibidem.
[273]
P. Sarnecki, Ustroje konstytucyjne państw…,
op. cit., s. 308.
[274]
Ibidem.
[275]
Ibidem.
[276]
Ibidem, s. 309.
[277]
Ibidem.
[278]
Ibidem.
[279]
L. Garlicki, Ustrój polityczny Republiki
Federalnej Niemiec…, op. cit., s. 209.
[280]
M. Bożek, Zakres kontrasygnaty…, op. cit.,
s. 71.
[281]
L. Garlicki, Ustrój polityczny Republiki
Federalnej Niemiec…, op. cit., s. 213.
[282]
Ibidem, s. 188.
[283]
Ibidem.
[284] T. Bojarski, E.
Gdulewicz, J. Szreniawski J. (red.), Konstytucyjny
ustrój państwa. Księga jubileuszowa Profesora Wiesława Skrzydły, Lublin
2000, s. 205.
[285] A. Budzanowska,
M. Bugaj, J. Czajowski, B. Gawlik, M.
Grzybowski, J. Karp, P. Mikuli, M. Niewitała, Szkice o pozycji ustrojowej…, op. cit., s. 173.
[286]
L. Garlicki, Ustrój polityczny Republiki
Federalnej Niemiec…, op. cit., s. 201.
[287]
Ibidem.
[288]
Ibidem.
[289]
M. Bożek, Zakres kontrasygnaty…, op. cit.,
s. 75.
[290]
Ibidem.
[291]
Ibidem.
[292]
Ibidem, s. 76.
[293]
L. Garlicki, Ustrój polityczny Republiki
Federalnej Niemiec…, op. cit., s. 204.
[294]
Ibidem, s. 206.
[295]
Ibidem, s. 208.
[296]
Ibidem.
[297] R. Herbut, Systemy polityczne współczesnego świata,
Gdańsk 2001, s. 305.
[298]
L. Garlicki, Ustrój polityczny Republiki
Federalnej Niemiec…, op. cit., s. 210.
[299]
Ibidem.
[300]
Ibidem.
[301]
Ibidem, s. 211.
[302]
Ibidem.
[303]
P. Sarnecki, Ustroje konstytucyjne państw…,
op. cit., s. 311.
[304]
J. Osiński, Prezydent w państwach
współczesnych…, op. cit., s. 321.
[305]
Ibidem.
[306]
Ibidem, s. 322.
[307]
Ibidem.
[308]
L. Garlicki, Ustrój polityczny Republiki
Federalnej Niemiec…, op. cit., s. 233.
[309]
Ibidem.
[310]
Ibidem.
[311]
J. Osiński, Prezydent w państwach
współczesnych…, op. cit., s. 325.
[312]
Ibidem,.
[313]
L. Garlicki, Ustrój polityczny Republiki
Federalnej Niemiec…, op. cit., s. 222.
[314]
Ibidem.
[315]
Ibidem, s. 223.
[316]
M. Bożek, Zakres kontrasygnaty…, op. cit.,
s. 78.
[317]
Ibidem.
[318]
L. Garlicki, Ustrój polityczny Republiki
Federalnej Niemiec…, op. cit., s. 227.
[319]
Ibidem.
[320]
Ibidem.
[321]
M. Bożek, Zakres kontrasygnaty…, s.
80.
[322]
L. Garlicki, Ustrój polityczny Republiki
Federalnej Niemiec…, op. cit., s. 229.
[323]
Ibidem.
[324]
Ibidem.
[325]
Ibidem, s. 231.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz